AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
tak grzebałem w sieci i wygrzebałem taki film: Roman reż. Angela Bettis, scenariusz Lucky McKee
ciekawym strasznie co wyszło z tej kolaboracji i niedługo się przekonam. a film daję pod uwagę wszystkim którzy May wdzieli czy MOH: Sick Girl. co wyszło z zamiany aktorki w reżyserkę i reżysera w aktora? ha!
W sumie ciekawie się zapowiada ten eksperyment. Chyba oboje znaleźli wspólny język, bo filmy wyglądają na bliźniacze pod względem tematyki. Nie wspominając o tytule. Z chęcią bym rzucił okiem, bo "May" to świetny kawałek kina.
skąd wiesz, że świetny jak nie oglądałeś?
"Suspirii" też nie widziałem, ale jest dla mnie świetna, "Night of the Living Dead" również uważam za wybitne dzieło, choć w sumie jeszcze nie widziałem, więc o co Ci chodzi? Wolę tajskie sery
geez, cierpię ostatnio na jakieś ciężkie zdebilenie i czytać nie umiem. zrozumiałem z Twojej wypowiedzi, żeś nadal nie widział 'May' i stąd wziął się mój post. a to przeca jednak o cuś innego chodziło
<posypuje_glowe_popiolem>
no i obejrzałem debiut reżyserski Angeli Bettis. powiem którko - rozczarowanie dość znaczne.
przede wszystkim forma - kręcone to było nie wiem, na 8 mm? ale raczej na techniką cyfrową - obraz kiepski, słabe światło - to zbyt jasno, to zbyt ciemno. do tego kupa jakichś smętnych efektów cyfrowych, gdy bohater ma wizje wszelakie. efekty dźwiękowe - dzwonek obwieszczający koniec pracy Romana, powtarza się w filmie z drażniącą regularnością. za to muzyczka jest całkiem fajna - jakieś kantry z piekła rodem i rzewne melodyjki.
sama zaś historia... McKee napisał drugą May tylko z facetem w roli głównej tym razem. postaci są cokolwiek mało przekonujące - jeszcze Roman w interpretacji McKee wypada całkiem całkiem, jako samotnik, cierpiący na omamy i zwidy. ale już jego kumple z pracy, obydwie damy z którymi się zadaje - rysowane to jest grubą kreską, bez zbytniej wiarygodności psychologicznej. a niektóre postaci wręcz groteskowe. rozumiem, że to miało pokazać wyalienowanie głównego bohatera, ale ja tego nie kupuję. ale wszak może cała akcja rozgrywa się w głowie bohatera, kto wie. dialogi niedobre są bardzo a akcja od pewnego momentu bardzo przewidywalna.
do tego niezamierzenie śmieszne momenty. to co w 'May' naprawdę poruszało 'I just want you to look at me!' tutaj wypada groteskowo. no i tempo które wlecze się ze ślimaczą prędkością.
byłem bardzo ciekaw tego obrazu, a rozczarowałem się dość istotnie.