AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
recenzja już była, ale się zmyła. będzie jutro. jednak chciałbym zapytać czy ktoś z szanownych forumowiczów oglądał _i_ mu sie podobało. a jesli tak to dlaczego?
Ja oglądałem i jako odtworzenie w dzisiejszych realiach B-klasowego kina sci-fi z lat 50' w stylu Jacka Arnolda filmik nawet sprawdza się i przyjemnie się go ogląda Choc z drugiej strony nie do końca są dla mnie jasne intencje Szamajmalana i kurde nie wiem, czy on właśnie tak chcial, czy wygląda to wszystko tak a nie inaczej bo film stara się byc poważny a jest w gruncie rzeczy komiczny. Ciężki orzech do zgryzienia muszę przyznac, bo jako film "normalny", wypada strasznie buracko - dretwe aktorstwo, durne dialogi, głupkowata fabuła, z kolei jako takie B-klasowe sci-fi w tradycji klasyków gatunku tylko nakręcone nie w roku 54 a 2008 wypada dosyc przyzwoicie - wtedy jasne staje się, dlaczego Marki Mark jest tak drętwy i po co rozmawia z roslinami, dlaczego bohaterowie uciekają przed wiatrem i inne wesołe patenty Tylko kurde jak mowię nie jestem w stanie do końca Hindusa rozgryźć, bo on mimo wszystko zawsze czymś się starał zaskakiwać. Mam dosyć spory problem z ocena tego filmu
Jest tylko jeden moment dobry w tym filmie - kiedy budowlańcy lecą z wieżowca jak ulęgałki - może miało to być złowieszcze, ale wyszło tak przekomicznie, że ryczałem ze śmiechu.
Okropny badziew, w którym można cały rok doszukiwać się jakiś pozytywnych aspektów a i tak człowiek nic nie znajdzie. Szajsmalan pogrąża się z każdym filmem coraz bardziej. Jego kolejny to już chyba będzie straight-to-dvd. W sumie nawet nie mam pretensji do aktorów, że tak cienko im poszło. W końcu kazali im gadać z plastikowymi roślinami i biegać w kółko po polach, wytrzeszczając oczy ze strachu na każdy powiew wiatru. I jakoś mi się nie wydaje, żeby komizm tego filmu był zabiegiem celowym
Wy to chyba czytać nie umieta ze zrozumieniem - pytałem czy kto widział _i_ mu się podobało! logiki w szkołach nie mieli? to koniunkcja a nie alternatywa!
swoją drogą, jak ja mogłem zapomnieć o scenie rozmowy z kwiatuchem podczas pisania recki to się zastanawiam... no jak...
A mnie tam się jednak wydaje, że to wszystko jest w tym filmie właśnie tak, jak miało być. Innego wyjaśnienia na buractwo dialogów i ogólnie wszystkiego innego w tym filmie nie widzę - to musi być hołd oddany przez Szamajmalana B-movies z lat 50-tych i próba ich zaadoptowania do dziesiejszych wymogów kina No bo jak inaczej wyłumaczyć gówniane efekty walące po gałach w scenie z lwami i dialogowanie z kwiatem? Albo wszelkie inne dialogowanie na linii Marki Mark - Deszanel? Nie uwierzę, że Hindus nie widział komizmu tego wszystkiego, on to po prostu nakręcił tak specjalnie
Ale mówimy tu o reżyserze, który w ZNAKACH próbował sprzedać jako rasowy horror bojących się wody kosmitów CGI, którzy postanowili nawracać Merla Gibsona. Można się oczywiście kłócić na ile jest to wina jego a na ile producentów ale o ile się nie mylę to chyba Szajsmalan sam pisze scenariusze do swoich filmów? To samo było ze ZDARZENIEM. Wszyscy (łącznie z reżyserem i aktorami) krzyczeli o potwornie przerażającym horrorze, który trzyma w napięciu do ostatniej sekundy. Poza tym nie oszukujmy się: ten pan zbudował swoja karierę na pewnym zaskakującym zakończeniu a nie na dobrych i przerażających filmach grozy.
I jakby HAPPENING był hołdem dla kina lat-50 tych to by ich wszystkich te drzewa musiały co najmniej pozjadać a nie bawić się w wybiórcze wytruwanie Ja osobiście cały czas się zastanawiałem dlaczego ich nie zabiły te wszystkie trawy, które tak chamsko deptali w panicznej ucieczce przez pola?
E tam, wyolbrzymiacie. Ten film jest tak buracki że aż fajnie sie go dzięki temu ogląda Ja tam się będę trzymal swojej, może i lekko naciaganej teorii, ale naprawdę, ten film nie mógł powstac na poważnie - koleś, który skręcił tak porządne filmy jak "The Sixth Sense", "Unbreakable", "The Village" czy nawet wspomniane "Signs" z CGI kosmitami ginącymi od wody ale atakującymi planetę, której 70% powierzchni zajmuja morza i oceany (to wg mnie taki właśnie zaczatek tego, co mamy w wiekszym stopniu rozwinięte w "The Happening") ewidentnie tutaj puszcza do widza oczko za kazdym razem, czy to scenka z Marki Markiem gadajacym z roślinką czy tym samym Marki Markiem zdołowanym dość komiczne tym, że Zołi go zdradziła (jego riposta to zresztą miszcz nad miszcze ). Poza tym film wg mnie nie od czapy zatutułowany jest "The Happening" A przy takiej "Lady in the Water" ten film nawet brany na powaznie to i tak mega mistrz jest
A mnie tam się jednak wydaje, że to wszystko jest w tym filmie właśnie tak, jak miało być. Innego wyjaśnienia na buractwo dialogów i ogólnie wszystkiego innego w tym filmie nie widzę
a ja się jednak obawiam, że Shyamalan lekko utracił kontakt z rzeczywistością. ja nie wiem, nasuwają mi się skojarzenia z "Night Of The Living Dead" - taka współczesna wersja, z eko przesłaniem. Pan reżyser chyba naprawdę myślał, że robi głęboki film...
czy tym samym Marki Markiem zdołowanym dość komiczne tym, że Zołi go zdradziła
Zdrada polegała zresztą zdaje się na zjedzeniu ciastka tiramisu z kolegą z pracy
Też mam wrażenie, że Szajamalan nakręcił to całkiem na serio. Zresztą wszystkie jego filmy były zawsze śmiertelnie poważne (vide Gibson, który w Znakach przeżywa oświecenie i na powrót zakłada sutannę )
Chociaż Happening ma momentami swój urok, a parę scen jest naprawdę zacnych.
ten film lubie przede wszsytkim za scene z Marki Markiem i roslinka. Wspaniale !
Co Wy chcecie od "Zdarzenia", który dostał nominację do tegorocznych Złotych Malin dla najgorszego filmu? I od Marka, który również dostał nominację do tych nagród dla najgorszego aktora m.in. za swój udział w tym filmie? I od Shyamalana, który także dostał nominację tyle, że dla najgorszego scenarzysty i reżysera, rzecz jasna za ów wspaniały film!
Najlepsze z tego wszystkiego są wyniki z box offica: 163 mln dol. na całym świecie dopóki takie gnioty będą aż tak intratne to będą nas nimi zalewać hurtowo...
Co Wy chcecie od "Zdarzenia", który dostał nominację do tegorocznych Złotych Malin dla najgorszego filmu?
ja tylko w kwestii formalnej - Złote Maliny są wyznacznikiem, hmmm... niczego?
No powiem, ze recenzja grzegorza zachecila mnie do obejrzenia tego filmu! Tak ogolnie to nie przepadalem za tym rezyserem, ale to brzmi dobrze Tym bardziej, ze The village to ewidentnie mi sie nie podobal !
Nie oglądałam tego filmu, ale Wasze opinie brzmią intrygująco ale czegóż się spodziewać po tym reżyserze, przecież każdy jego kolejny film jest chyba coraz większym nieporozumieniem.
Obejrzałem gdzieś tam ukradkiem jakieś 20 minut tego filmu i jak tylko nadarzy się okazja to z przyjemnością skończę seans. Po 20 minutach jak najbardziej jestem rozochocony na więcej- początek rewelacyjny Scena w parku, skaczący z dachu budowlańcy, akcje w szkole i narastająca panika- scena po scenie ten film zaczynał się przecudnie. Nie wiem czy był robiony zupełnie na serio (w sumie śmiem wątpić, chociaż jak wcześniej już wspomniano reżyser zazwyczaj poważnie traktował poprzednie swe filmy), czy z przymrożeniem oka, ale ta karykaturalność całej sytuacji zahaczająca o absurd to coś pięknego po prostu. Obejrzałem tylko 20 minut i jestem oczarowany- rozrywka przednia po skończeniu napiszę coś więcej, może potem nie jest już tak kolorowo.
Fajny film. Najblizsze skojarzenie to Ptaki Hiczkoka! Jeden z najlepszych tego tworcy!
to w nagrodę możesz go obejrzeć jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz!
Rzadko cos ogladam wiecej niz raz Natomiast na pocieszenie powiem, ze ten film ma wieksze szanse na powtorke niz wlasciwie kazdy tego rezysera moze poza Unbreakable.
hmm... nie sposób się nie zgodzić, że filmy tego pana są wybitnie do jednorazowego użytku. jednak miast oglądać ponownie "The Happening" wolałbym chyba "The Village" i właśnie "The Unbreakable". no chyba, że dla beki oglądać mordercze trawy