AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
byly komedie to i beda westerny - jaracie sie? gatunek stary jak swiat, caly czas udoskonalany, teraz praktycznie nieistniejacy! co myslicie? jakie macie tytulu ulubione?
JEŹDZIEC ZNIKĄD, W SAMO POŁUDNIE, DZIKA BANDA
Moje ulubione to: wszystkie westerny Leone, Człowiek Zwany Ciszą, Rio Bravo, Unforgiven, Wild Bunch, High Noon, Gunfight at the O.K. Corral, Red River, Dances with Wolves no i może jeszcze Magnificent Seven.
Zaległości jeżeli chodzi o western mam co prawda całą masę, ale wymienione tytuły bardzo wysoko rekomenduję.
noo dobry zestaw. o samej dzikiej mozna ksiazki pisac grube na 1000 stron
Nie ma wątpliwości, Dzika Banda to jedno z najwybitniejszych osiągnięć w całej historii westernu i reżyserskim dorobku Sama Peckinpaha. Z jednej strony odwołuje się do typowych westernowych pojęć typu honor, męska przyjażń. Z drugiej, nikt nigdy wcześniej (i póżniej) nie nakręcił w ameryce tak brutalnego i bezkompromisowego westernu, Peckinpah zerwał tu z Fordowskim romantyzmem. Tutaj bohaterowie nie odjeżdzają w stronę zachodzącego słońca, to zabójcy, bez słowa decydują się na odbicie kompana, wiedząc że czeka ich śmierć. No i zakończenie, jest gorzkie i dołujące, czyli idealne.
nie przepadam zbytnio za klasycznymi westernami. dla mnei zabawa zaczyna sie po latach 60. czyli spagetti i anty westerny. i 2 nazwiska ktore pierwsze przychodza do glowy: Leone i Peckinpah. kocham Dzika Bande, jest to film ktory nie nudzi sie nigdy i wzrusza tak samo mocno jak za kazdym razem(Jurand, napewno lazka ci poleciala nieraz przy nim ). reszta tez nadzwyczaj dobra, Pat Garrett... , Ballada... itd choc strzaly o zmierzchu przypadly mi najmniej do gustu. Leone to juz inna szkola, wloskie spojrzenie na western. moj ulubiony to zdecydowanie The Good... i wielka przygoda nie omiajaca nawet frontu wojennego. duzo akcji, malo mowienia, widowiskowe sceny, bohaterstwo - to cechy westernow Leone. do tego wspaniale zdjecia by Tonino Delli Colli i te cudowne, dlugie, "leniwe" ujecia. uczywiscie to takie moje najulubiensze z ulubionych. dobre sa tez pozniejsze filmy Clinta, Sergio Corbucciego(Buio, widziales wreszcie Django?) itd
Dzika Banda to jedno z najwybitniejszych osiągnięć w całej historii westernu i reżyserskim dorobku Sama Peckinpaha.
no bo dzika banda jest najlepszym filmem w historii kina. a plakac placze za kazdym razem jak ogladam. a najlepsza scena to jak banda wyjezdza z wioski meksykanskiej - magiczna, calkowicie odrealniona, senna, najlepsza. rycze jak bobr jak dutch dostaje kwiatka a pike uchyla kapelusz i robi niewielki skłon, z szacunkiem
Moje ulubione to "Dzika Banda", "Pat Garret and Billy the Kid", "Soldier Blue", "Django", "Il Grande Silenzio" no i westerny Sergio Leone - nie jestem (jak widać) oryginalny. Chciałbym zobaczyć natomiast z tych mniej znanych "The Hunting Party" (1971 - ultra-brutalny western porównywany do "Dzikiej Bandy") oraz "Cry for Me, Billy" (1972 - ponury, nihilistyczny western z kulminacyjną sceną zbiorowego gwałtu).
fanem nie jestem ale lubie westerny z Clintem, Leone tez kilka ciekawych popelnil, dzika banda tez w sumie moze byc ale nie wzruszyl mnie specjalnie ;]
wez nie grzesz prosze
pisze mgr na temat umierania gatunku na przykładzie westernu ( a w zasadzie umiernaia westyernu jako gatunku), więc temat poniikąd mi bliski.ja tam nie będe oryginalny - Peckinpah, Leone, Corbucci, Sollima, pozny Ford ("Człowiek który zabił Liberty Valence" ma swietny klimat), "W samo południe", "Siedmiu wspaniałych", Eastwood, "Jezdziec znikąd", z nowszych - "Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady" (czy to western jeszcze?). 'Propozycja" mnie nei powaliła, ale nie jest to zły film. wychodiz na to że lubię ta fale nihilistyczno-rewizjonistyczną.
Peckinpah zerwał tu z Fordowskim romantyzmem.
Chodzi mi również oto że w klasycznych amerykańskich westernach pierwszoplanowi bohaterowie byli prawi i uczynni, nie zajmowali się kradzieżami i zabijaniem ludzi.
no tylko ze to wtedy nie ma nic wspolnego z romantyzmem
No właśnie oto mi chodzi . U Forda wszystko było jasne- zły to zły, dobry to dobry, tutaj jest trochę inaczej. Bohaterowie czynią zło, ale nie sposób ich nie lubić i im nie kibicować, tym bardziej że wszyscy wookoło są jeszcze gorsi. Tutaj podział na dobrych i złych jest zdecydowanie bardziej skomplikowany.
Charles Bronson z harmonijką to czysta poezja. Pochwalę się nawet, że miałem okazję oglądać ten wybitny film w kinie Sam na pustej sali. Dosłownie kisiel w majtach.
Do tego cała dolarowa trylogia, wszystkie westerny Peckinpaha (poza "Majorem Dundee"), ze szczególnym uwzględnieniem "Dzikiej Bandy"!!! Na dalszych pozycjach "Garść dynamitu", "Django", "Wielka cisza", "Poszukiwacze", "Powieście go wysoko", a nawet "Siedmiu wspaniałych" za tę rewelacyjną scenę przejażdżki karawanem na cmentarz.
Jak mnie się coś przypomni to dam znać, bo to całkiem fajny temat
wszystkie westerny Peckinpaha (poza "Majorem Dundee"), ze szczególnym uwzględnieniem "Dzikiej Bandy"!!!
:***
Najlepsze są westerny Anthony Manna i Budda Boettichera
własnie sobie odświeżyłem "Dyliżans" Forda. Podobał mi się nawet bardzoej niż za pierwszym razem. Uroczo czysty gatunkowo, widowiskowy, ze świetnymi zdjeciami - nic dziwnego że Tolland i Welles widzieli ten film podobno 40 razy, zanim przystapili do realizacji "Obywatela Kane`a". Ciekawie po latach wypada tez apologia tych niezbyt kryształowych bohaterów (alkoholik, uciekinier z wiezienia), któzy okazują się najszlachetniejsi.
Jakiś czas temu obejrzałem "Shane'a", no jak dla mnie western po prostu doskonały. Wspaniale nakręcony (zdjęcia !) i zagrany, w roli tytułowej mistrzowki Alan Ladd, na dalszym planie tacy pakerzy jak Jack Palance i Ben Johnson. Absolutny mus dla każdego fana westernów.
3:10 do Yumy (2007) - Prześwietny remake, Jur i LOBO mają rację: najlepszy western ostatnich lat, od czasu "Bez przebaczenia" Eastwooda. Rewizja formy tradycyjnego westernu amerykańskiego: jasny podział na postaci pozytywne i złoczyńców, brud, krew, dzikie prerie, szybkie spluwy, marginalizacja kobiet, słabi szeryfi, chytre bandziory itd. Kult! Wybitna kreacja aktorska Russela Crowe'a, Dallas Roberts jako jego zbrodniczy zastepca zajebisty. Aż sobie spory plakat filmu w pokoju powiesiłem.
Dallas Roberts jako jego zbrodniczy zastepca zajebisty.
Masz na myśli Bena Fostera (a nie Robertsa), świetna rola Ja również twierdzę, że to najlepszy western od "Unforgiven". To wystarczy, aby zachęcić każdego do obejrzenia
Racja. Ben Foster. Zagrał koncertowo. Z jakim wdziękiem zabijał. Ciekawym, jak wypadnie w porównaniu z "Yumą" "The Assassination of Jesse James" (2007), do którego już ukuto termin 'western elegijny'.
http://www.imdb.com/title/tt0443680/
"Zabójstwo Jesse'go Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda" (2007. Andrew Dominik) - Tego filmu nie wypada nie znać, choć widzowie nastawieni na pustą rozrywkę wychodzili z sali kinowej zawiedzeni. Jak z Jur słusznie zauważył 'western' Andrew Dominika ma niewiele wspólnego z westernem, to przepiękny dramat psychologiczny w westernowej otoczce. Ależ ten film ma przecudne zdjęcia i malownicze kadry! Brad Pitt z cygarem w ustach rewelacyjny - to chyba jego rola życia. Do tego jedna z najsmutniejszych ścieżek dźwiękowych od czasu genialnego "Requiem for a Dream" (autorstwa Nicka Cave'a i Warrena Ellisa) - ze trzy razy w trakcie projekcji byłem bliski łez. No i kolejny kinematograficzny majstersztyk Rogera Deakinsa - cudownie rozmyte krajobrazy i absolutnie bajecznie nakręcona scena napaści na pociąg w Blue Cut z rabusiami w maskach ze szmat wyczekującymi w lesie. Masa zbliżeń na mimikę twarzy, krajobrazy niemalże pożerające postaci dramatu, powolne, acz wciagające tempo akcji. Kinowy film roku? A niech będzie.
Psychotyczna dychotomia zamrożonego/upływającego czasu.
"Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" (1968. Sergio Leone) - Jack Elam odganiający muchę z ust. Woda skapująca na kapelusz Woody'ego Strode. Charles Bronson grający na harmonijce. Bandyci w długich płaszczach. Kurz. Brud. Rozwlekłe ujęcia twarzy opowiadających historie. Ten film to jebane arcydzieło i nawet widziany po raz czwarty wciąż zaskakuje, wciąż zachwyca. Przerzucam się z kina grozy na westerny (najlepiej spaghetti, z których cynizm wylewa się strumieniami).
najlepszym westernem jest Good, bad, ugly oczywiscie
A nie bo Rio Bravo . Dobry, zły i brzydki to najlepszy film z najlepszego gatunku filmowego czyli spaghetti westernu . A "Pewnego razu" jest tym dla westernu, czym dla kina s-f była Odyseja kosmiczna, arcydziełem przekraczającym granice, początkowa scena na stacji zaś mocnym kandydatem na najlepszą scenę w historii kina w ogóle.
za dzieciaka to sie tyle tych westernów oglądało, że głowa mała... ale żadnych tytułów nie pamiętam. w TV co chwile jakiś leciał. nie to co teraz =( kiedyś lubiłem, dziś już mnie nie ciągnie
http://kowbojezmakaronem.blogspot.com/ świeżutki i całkiem dobry blog o spaghetti westernach
wczoraj kupiłem sobie "Django" na DVD i dziś będę kontynuował rozpoczęty wczoraj seans (późno zacząłem). Motyw wleczenia za sobą trumny z niespodzianką rządzi! Generalnie film cechuje leniwe tempo, niekiedy razi też lichy budżet ale ogólnie zabawa niezła.
Aha - w napisach wypatrzyłem: "assistant director - Ruggero Deodato"
Z ostatnich produkcji westernowych bardzo dobrze oglądało mi sie na prezentowaną na ENH Propozycję wg scenariusza Nicka Cave'a i z jego muzyką, choć znawca westernów ze mnie żaden
A ulubione nie będę oryginalny Trylogia dolarowa, Dyliżans Forda, , Rio Brawo
"Django" obejrzany! Kapitalna zabawa, druga połowa filmu rozkręca się nieźle - masa strzelanin, pif-paf, badabam, tratata. Pełna suspensu scena z trumną i złotem no i zajebiaszcza końcówka!
Django rządzi!
Stawiam mocne 4+. Byłaby i piąteczka, ale ujmuję nieco za tzw. "naiwność realizacyjną" i momentami drażniącą umowność pewnych rzeczy. Ale zabawa naprawdę bardzo dobra, Franco Nero i jego spojrzenie spod kapelusza rządzi, tak jak i zawartość trumny! Kilka mocarnie brutalnych scen zaskoczyło mnie pozytywnie. To mogli wymyśleć tylko bracia Corbucci!
Aha, dodatkowy minus za spaprany remastering. W kilkunastu ujęciach (zwłaszcza tych z oddali - nie wiedzieć czemu ) obraz pozostawia sporo do życzenia: jakieś papiórki latają, kolory się walą, lipsztyk się robi... Poza tym daje radę obejrzeć.
Kurna, zaniedbałem tę tematykę. Biorę się ostro za spaghetti westerny!!!
Biorę się ostro za spaghetti westerny!!!
najwyższy czas! jeden z najwspanialszych gatunków filmowych ever!
SUKIYAKI WESTERN DJANGO wydarzeniem VI Filmostrady
za Stopklatka.pl
http://www.stopklatka.pl/...ie.asp?wi=44910
Westerny są jak muzyka bluesowa - gdy nie dołożysz eklektyzmu, zanudzisz się na śmierć.
Klasyczne westerny idą wg mnie do kosza (patos, nuda, drewniane aktorstwo, melodramatyzm, podłe zakłamania historyczne i manekinowaty John Wayne), a zostaje Leone i Eastwood (jako aktor westernowy i reżyser). Gdy do tego dorzucę "Człowiek zwany Koniem" czy kapitalny zupełnie obraz z Brando i Nicholsonem - "Przełomy Missourii", to mam pakiet , który wystarczy. Chyba, że za western uznać "Dead Men" Jarmusha. Waham się , czy dokoptować o wiele lepszy od oryginału remake "3-10 to Yuma". A co z "Dancing with the Wolfes" ?
Jeśli western, to również jeden z lepszych.
"The Hunting Party" (1971. Don Medford) - Ponury i ociekający krwią western - jeden z najbrutalniejszych i najbardziej nihilistycznych filmów gatunku lat 70-tych. Scena masakry przy wodopoju zwala z nóg. Don Medford zrealizował antywestern jeszcze bardziej peckinpahowski od "Dzikiej Bandy", ale na pewno nie lepszy. Mimo wszystko tak pesymistycznej jatki próżno szukać wśród pokrewnych filmów. Gene Hackman w roli okrutnego ranczera, któremu bandyta Frank (Oliver Reed) porywa żonę (Candice Bergen), by nauczyła go czytać. Z czasem kobieta zakochuje się w porywaczu - wściekły Hackman nie zamierza puścić tego płazem i wraz z kompanami rusza tropem bandy Franka. Raz po raz dochodzi do krwawej rzezi... Kompletne zerwanie z poetyckim etosem Dzikiego Zachodu na rzecz brutalności i mizantropii. Momentami krew bryzga z odstrzelonych głów prawie jak u Fulci'ego. Ciekawe czy Krwawy Sam widział ten zapomniany film...
http://www.imdb.com/title/tt0067224/
http://wiadomosci.onet.pl...a_dvd,item.html
zajebiscie
I tak nie kupisz bo jesteś biedny
proste
ale i tak fajnie
kupie pierwszy numer bo tanio. zobacze czy warte to cokolwiek
To ja nieśmiało nadmienię o "The Good, the Bad, the Weird" z 2008 - w zasadzie to rip-off innego znanego filmiku, ale pan reżyser ("A Tale of Two Sisters", "A Bittersweet Life") dołożył wszelakich starań, żeby jego obraz był dziełkiem cholernie rozrywkowym i jako widz faktycznie dobrze się na nim bawiłem - prosta historia i cały nawał świetnie zainscenizowanych, efektownych strzelanin. Mówię zdecydowane "tak" rozrywce w takim wydaniu, oczywiście warto obejrzeć filmik w dobrej kopii na dużym ekranie
http://www.imdb.com/title/tt0901487/
http://wiadomosci.onet.pl...a_dvd,item.html
i tak, te ktore mnie interesuja, juz mam(i to w lepszych wydankach) poza tym cena taka jaka ma normalnie wiekszosc tych filmow. ciekawi mnie tylko ta ksiazeczka
ciekawi mnie tylko ta ksiazeczka
dlatego kupuje pierwszy numer. wydam werdykt ostateczny
to jak kupisz umiesc foty w temacie o zdobyczach
ok, kupilem. Fot nie mam ale zrobie niebawem.
Generalnie calkiem elegancko sie ta ksiazka prezentuje. Liczy 30 stron + kilka na reklamy i opowiada o tworzeniu "7", bohaterach, aktorach, potem mozna poczytac o broniach dzikiego zachodu. Sporo fotografii. Film jest w srodku w specjalnym wgłębieniu na ostatniej stronie. Spoko. Nie żałuję 10zl ale w sumie nie wiem czy warto dawac za kolejne numery 30zl bo przeciez tyle kosztuja te filmy w 2 plytowych wydaniach gdzie mozna sie dowiedziec tych samych informacji i ciekawostek z dodatków.
aha, i jakos dziwnie capi ta ksiazka
a jakie bronie to prezentują i jak, fota i 2 zdania? może same colty albo co, rozwiń myśl panie Macieju
Maciek to bardzo biedny gik - cieszmy się, że miał pieniądze na kafejkę i napisał komenta odnośnie tego, jak to wydanie wygląda. Nie wymagajmy od niego, żeby miał pieniądze na kolejną wizytę w kafejce i kolejny wpis w tej dyskusji
To przy okazji poprosze o jakies subiektywne opinie nt. polskiego wydania "The Good, the Bad and the Ugly"
To przy okazji poprosze o jakies subiektywne opinie nt. polskiego wydania "The Good, the Bad and the Ugly"
subiektywna opinia jest taka ze olej polskie i kup to:
http://www.amazon.co.uk/G...43081508&sr=1-2
tansze nawet od tej kioskowej kolekcji, do tego masz polskie napisy(w dodatkach tez) i wspaniale rozbudowane wydanie. dla fana podstawa. nasze polskie wydanie, jest wlasnie chamsko obcieta wersja tego.
Zgadza sie. Slepy mi kupil te wydanie, ot tak bez żadnej okazji Wspanialy film.
Dzieki, wlasnie o takie info mi chodzilo
Jeszcze jedno pytanie - czy to 2plytowe wydanie "Dobrego, zlego..." jest rowniez do dostania w ramach jakiejs kolekcji calej trylogii Leone?
dostaniesz
http://www.amazon.co.uk/S...43089242&sr=1-5
ale zpalacisz za to ponad 2x wiecej niz oddziwelnie bys kupowal. ale ladne wydanie, moj kumpel ma. z tym ze nie oplacalne. kupisz oddzielnie trylogie, dorzucisz jeszcze Garsc Dynamitu(wszystko wydania 2DVD z tym ze tylko The Good... ma polskie napisy) i za calosc zaplacisz mniej niz 30 funtow z przesylka juz.
http://www.amazon.co.uk/S...36723469&sr=8-1
Osobiscie moim ulubionym westernem jest ''Pojedynek rewolwerowcow'' z Kirkiem Douglasem i Johnnym Cashem.
Pozatym znane tytuly z Clintem i wspanialym C.Bronsonem.
W nastepnych dniach gdy tylko znajde czas czeka mnie ''El Topo''. Podobno arcydzielo i nieco inny niz wiekszosc znanych westernow. Moze to ktos potwierzic ?
Dzięki za rady w sprawie trylogii Leone Postąpię zgodnie z sugestiami
Jesli chodzi o El Topo to owszem widziałem i faktycznie jest to western inny niż wszystkie ale czy naprawdę western? Powiedzmy bardziej wariacja na temat i wypełniona typowymi wytworami wyobraźni made by Jodorowsky
Dzieki Marekk za info.
Jak dotad ''Swieta krew'' Jodorowskiego widzialem, ale nie przypadl mi za bardzo do gustu. No ale nie bede skreslal ''El Topo'' poki go nie zobaczylem.
Dzięki za rady w sprawie trylogii Leone Postąpię zgodnie z sugestiami
Jesli chodzi o El Topo to owszem widziałem i faktycznie jest to western inny niż wszystkie ale czy naprawdę western? Powiedzmy bardziej wariacja na temat i wypełniona typowymi wytworami wyobraźni made by Jodorowsky
"surrealistyczny spaghetti western z elmentami przemocy gratis" spoko film, na pewno wykraczający poza wszelkie schematy kina gatunkowego
http://www.youtube.com/wa..._zUIrlFm0&hl=pl naocnzy dowód na związki Bruce`a lee z ... spaghetti westernami! posluchajcie sobie muzyki, poobserwujcie ujecia
"surrealistyczny spaghetti western z elmentami przemocy gratis" spoko film, na pewno wykraczający poza wszelkie schematy kina gatunkowego
takie polaczenie wczesnego Bunuela z Leone, przemoc i tu i tu z tym ze Jodorowski doklada udziwnienia nie patyczkujac sie na usypianie realizmem, atakuje nimi caly czas. + ludzie z roznymi deformacjami to u niego standard. swietny film choc ja jestem fanem Sw. Gory !
http://www.stopklatka.pl/...ie.asp?wi=55882 pierwszy w PL przeglad spaghetti westenow! spoko wybor moim zdaniem
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=55882 pierwszy w PL przeglad spaghetti westenow! spoko wybor moim zdaniem
Ech info o tej imprezie wlasnie wrzucilem do tematu "Ciekawe wydarzenia w PL"
Moim skromnym zdaniem bardzo fajny wybor - nie mialbym nic przeciwko temu, aby podobny zestaw bylby pokazany rowniez poza festiwalem...
wybór całkiem spoko ale nie ma np. ani jednego filmu cichego mistrza gatunku Giuliano Carnimeo z bohaterem o imieniu Sartana (w tej roli Gianni Garko).
A Keoma spoko film, oglądałem niedawno - Castellari w całej swej krasie: masa spowolnionych ujęć, sporo się dzieje, wyrazisty bohater, tylko Olga Karlatos mnie wnerwiała.
http://www.stopklatka.pl/...ul.asp?wi=56217 o spaghettiwesternach
http://www.stopklatka.pl/...skad=newsletter o django kill, ktorego projekcja mial miejsce na toffi fescie
http://www.stopklatka.pl/...kad=newsletterT i o samym "Django"Corbucciego
Z ostatnio widzianych:
Cry For Me, Billy (1972. William A. Graham) - Odkąd przeczytałem opis "Płacz nade mną, Billy" w katalogu Video Comfort zawsze chciałem ten western obejrzeć. A w zasadzie antywestern. "Cry For Me, Billy" jest chyba jednym z najbardziej ponurych amerykańskich westernów lat 70-tych. Cliff Potts w roli rewolwerowca, który zakochuje się w ocalałej z masakry Indiance. Rodzące się pomiędzy obojgiem uczucie zostaje brutalnie przerwane, gdy w kulminacyjnych scenach dopada ich banda zdegenerowanych kawalerzystów. Indianka pada ofiarą zbiorowego gwałtu i ze wstydu popełnia samobójstwo. Cliff dokonuje bezlitosnej zemsty na jej oprawcach, lecz droga ku której zmierza oznacza śmierć... Posępny western z nihilistycznym zakończeniem nie mający nic wspólnego ze swoistym romantyzmem gatunku. Bliżej mu do "Soldier Blue" i "The Hunting Party" niźli do westernów Howarda Hawksa. Wybornie zagrany i inteligentny film; wielka szkoda, że kompletnie zapomniany...