AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
taka mnie naszła chęć założenia tematu po ostatnich doświadczeniach z produkcją filmową z holiłudu i pozwoliłem sobie założyć wątek, w którym można się podzielić wrażeniami z kompletnych kaszan, syfów i badziewi, które obejrzeliście. czyli niekoniecznie horrory i na pewno nie dobre filmy... jak kto ma ochotę to zapraszam.
Crank (2006) - bardzo lubię Jasona Stathama, za występy u Guy'a Ritchiego, za 'Transportera' nawet też, ale to co się wyrabia w tym filmie to przechodzi ludzkie pojęcie. film jest obrazą inteligencji widza, nieśmieszna komedia akcji (choć ze wstydem przyznaję, że w którymś momencie chichotałem jak szalony), teledyskowy montaż który tylko irytuje i generalnie uuuuch... niech buk broni przed takim szajsem. nawet mimo Amy Smart. tylko końcówka ciekawa bo nietypowa.
Butterfly Effect 2 (2006) - już pierwsza część była mocno słaba, ale to to jest prawdziwa masakra filmowa. no i nie ma Amy Smart, która by swoją obecnością nieco ratowała szmirowaty scenariusz...
Ostatnio wyłączyliśmy Lord of the War (chyba takie tytuł), film z Nicholasem Cagem. Kiedyś ten facet grał w naprawdę dobrych filmach. Kiedyś. To chyba odpowiednie stwierdzenie.
A swoją drogą, to co Cię, EGO podkusiło, żeby obejrzeć Efekt motyla 2, skoro już jedynka była słaba?
jep, Lord Of War z człowiekiem o twarzy spaniela to również słabe było.
a BF2? a piłem piwo, więc miałem ochotę na jakiś odmóżdżacz, żeby się nie wysilać intelektualnie. ale nawet pod alko się tego obejrzeć nie dało. jak to stwierdzili moi znajomi - część trzecia będzie już regularnym bolcem. mimo tych 'pikantnych momentów' filmidła tego zdzierżyć się nie dało.
w moim rankingu chał wczechczasów na wysokiej, chyba medalowej pozycji plasuje się również 'Swordfish' z Travoltą i Halle Berry. to też był mega gniot.
"crank" to shit nad shity. strasznie prostacki film. do tego fatalnie nakręcony. podejrzewam że grzEGOrz śmiałeś sie w tym samym momencie co ja, czyli jak Stathama stoi w szpitalnej piżamie na ulicy i ogląda swój portret pamięciowy w telewizji. jedyny plus tego filmu to fajna ścieżka dźwiękowa (polecam OST). btw. S.King również stanowczo odradza koszmarka jakim jest "crank" ; )
oprócz tego obejrzałem ostatnio nową "Różową pantere" - strasznie mi nie podobała. zupełnie nie śmieszyła i momentami byłem zażenowany podczas seansu.
Wczoraj poprosiłam o "wzięcie i wyłączenie" Love and Death Woody'ego Allena. Kocham filmy Allena, niektóre jednak działają mi na nerwy i niespecjalnie śmieszą. Również ten, który parodiuje adaptacje wielkich rosyjskich klasyków literatury, nie przypadł mi do gustu - humor momentami był płaski i w ogóle coś mi nie grało. Wolę Woody'ego w wydaniu nowojorskim i współczesnym - wtedy, moim zdaniem, wspina się na wyżyny talentu. Tutaj, mimo paru niezłych pomysłów, po prostu nudził.
nie dotrwałem do końca The Mutations - straszna kiła
zawsze i wszedzie - ZAPACH KOBIETY
Usual Suspect , Nosferatu Herzoga...wejźmij lia mnie to wyłącz...może kiedyś się przekonam...
Usual Suspects? na Dadźboga! Kanibalu! jak możesz?!?!
btw, łelkam back man!
Nosferatu Herzoga
Bluźnisz
Specjalnie napisałem oba filmy by oburzyć i poruszyć Jakbym napisał, że Resident Evil jest tragiczny, to by było oczywiste... Ale fakt faktem , iż obu nie dalem rady obejrzeć. Usual jakiś pokręcony ale nie wkręcający, a Nosferatu wiało nudą, wogóle ile można jakieś wąpierze oglądać Wszystkie filmy o wampirach są nudne, monotonne, jednakowe... jedynie CIEŃ WAMPIRA był pomysłowy i ciekawy...
grzEGOrz
Usual to imho świetny film, który doskonale pokazuje ograniczenia filmowej fikcji, dowodzi niemożności dotarcia do prawdy poprzez dzieło filmowe i ogólnie jest bardzo ciekawym konstruktem od strony scenariusza. i tego odmówić mu nie można. Powiadasz, że Cię nie wciągnął... no dobra, to już kwesia gustu i nastawienia. co nie zmienia faktu, że od strony realizacyjnej to fachowa robota.
no no, usual spoko - tylko za malo sie strzelali troche ! film niezly ale nie przebija takich kolosow jak "commando" , "raw deal" czy " red heat" !
Usual Suspect
Toż to absolutne arcydzieło!!! Film ze scenariuszem doskonałym, któremu chyba tylko skrypt do "Memento" może dorównywać.
Bradziej "Last House on the left" i mniej "Dziecko Rosemary" - podeszłam z sercem gorącym i ufnym ,a tu ...
W pierwszym przypadku - nuda, nuda , nuda i nie wiem , bo wyłączyłam ...
W drugim - nuda, nuda, nuda i heroiczna decyzja ,że dooglądam do końca ,pewnie tam znajdzie się coś co zmieni moje spojrzenia na świat , na życie i na w/w film . Niestety...
W drugim - nuda, nuda, nuda i heroiczna decyzja ,że dooglądam do końca ,pewnie tam znajdzie się coś co zmieni moje spojrzenia na świat , na życie i na w/w film .
Znowu bluźnierstwa
Dodaję Zakonnicę - produkcję hiszpańską z 2005 r. Koszmar, jakich mało i nudy na pudy. Nie dało się obejrzeć.
no to ja dodaje od siebie dwa filmy, ktore nalezy omijac szerokim łukiem - "Phenomena" (dziewcze gadajace z robakami, muzyka iron maiden, pedalski klimat, film dla pięciolatków) oraz "Inferno" (tutaj argento zapomnial w ogole ze istnieje takie cos jak historia do opowiedzenia, czy inaczej fabula - pominal to zgrabnie i zaplątał się w swoich "eksperymencikach z kolorkami" ktore moga widza doprowadzic do mdłości :] )
no to ja dodaje od siebie dwa filmy, ktore nalezy omijac szerokim łukiem - "Phenomena" (dziewcze gadajace z robakami, muzyka iron maiden, pedalski klimat, film dla pięciolatków) oraz "Inferno" (tutaj argento zapomnial w ogole ze istnieje takie cos jak historia do opowiedzenia, czy inaczej fabula - pominal to zgrabnie i zaplątał się w swoich "eksperymencikach z kolorkami" ktore moga widza doprowadzic do mdłości :] )
A Ty później chcesz żebym Cię do kina zabrał, oj za takie słowa, co żeś pod adresem Argento puścił, to chyba strzelę focha
zabierz mnie ;***
Od Argento jest jeden film, którego nie cierpię i pewnie nie będę w tym odosobniony, a mianowicie "Phantom of the Opera". Jak dla mnie straszliwy gniot. "Il Cartaio" też jest jednym z najsłabszych filmów Dario.
"Phenomena" (dziewcze gadajace z robakami, muzyka iron maiden, pedalski klimat, film dla pięciolatków) oraz "Inferno" (tutaj argento zapomnial w ogole ze istnieje takie cos jak historia do opowiedzenia, czy inaczej fabula - pominal to zgrabnie i zaplątał się w swoich "eksperymencikach z kolorkami" ktore moga widza doprowadzic do mdłości :] )
Na szczęście każdy wie, M, że się nie znasz, więc Twoje zdanie możesz zatrzymać dla siebie Co nie oznacza, że się kiedyś nie zemszczę, nie znasz dnia, ani godziny
Ja dorzucę coś z naszej rodzimej produkcji tj. „Legendę” – straszne dno.
Dno dnem ,ale da sie obejrzeć do browara a tu chyba mowa o gównach tak totalnie niemiłosiernych , ze ma sie ochote wyłączyc lub poprostu sie wyłacza
Ja meczę sie drugi dzień z Weasels Rip My Flesh i rzeczywiscie ten film rozrywa mi mózg. Boże co za totalnie amatorski gniot i ja to chciałem na DVD kupić nie no nawiedza mnie to po nocach.
Obejrze dziś do końca
Jednym z filmów, które ostatnio wylączylem w trakcie oglądania jest The Butcher
ostatnio THE CAVERN yhhh ledwo przebrnalem...........
'Lady In The Water' (2006) - jeeeeezu! ale crap! pół godziny i nie zdzierżyłem! nie wiem dla kogo to nakręcili - może dla 12-latków. nudne, pompatyczne i zwyczajnie głupie! to ja bym chyba wolał już drugi raz 'Signs' obejrzeć, albo 'Unbreakable' - po całkiem niezłym 'The Village' znowu ostry zjazd w dół. błeeeee...
"DOA: Dead or Alive" wstyd się nawet przyznać, że to oglądałem Normalnie dzieła Wielkiego Uwe to przy tym zmiatają
ale nie mówisz o Miike? tylko o tem nowem dziele na podstawie giery, jawohl? bo inaczej utłukę!!!
do mojej listy '50 First Dates' - chociaż akurat żem obejrzał do końca, bo znajomi mówili, że to całkiem znośne mimo Adama Sandlera. całkiem nieznośne raczej.
"DOA: Dead or Alive" wstyd się nawet przyznać, że to oglądałem Normalnie dzieła Wielkiego Uwe to przy tym zmiatają
A to czasem nie to gowno akcji z panna Presley z Pinaty
ale nie mówisz o Miike?
Miike sucks!
Miike sucks!
się tam znasz... buraku jeden!
a ja to mam ostatnio szczęście niechybne - co włączę film to gniot! Flightplan z Jodie Foster - omijać! omijać! omijać! ser szwajcarski to przy tym wzór spójności, irytujący bohaterowie, akcja przewidywalna jak paprykarz szczeciński i w ogóle błeee...
"El Muerto" (2005. Brian Cox) - Kolejny kał z Kina Grozy. Co mnie podkusiło, by kupić tego szrota to nie wiem - chyba tylko fakt, że to dosyć obskurna pozycja. Kino Grozy tak reklamuje ten film: Jeszcze zanim do kin trafi najnowszy film Mela Gibsona "Apocalypto", miłośnicy azteckiej kultury odnajdą ślady tej cywilizacji w ekranizacji komiksowej serii "El Muerto", której bohater, 21-letni mieszkaniec Los Angeles (gra go Vilmer Valderrama), podczas podróży na party z okazji meksykańskiego Dnia Wszystkich Świętych (Dia de los Muertos), bierze mimowolnie udział w antycznej ceremonii ku czci azteckich bóstw. Przy okazji nie jest do końca jasne, czy znajduje się jeszcze wśród żywych.
Tragedyja, moi drodzy. Nudy na pudy, akcja wlecze się, kompletny brak grozy, zero gore, irytujące CGI - to już nawet przyjemniej oglądało mi się kiepskawe "Mortuary" Tobe Hoopera. Do kibla z takim filmem - tam jego miejsce.
Kolejna propozycja w Kinie Grozy to "UKM: The Ultimate Killing Machine" (2006)
http://www.imdb.com/title/tt0843878/
Kolejny kał z Kina Grozy
Właśnie tak wyczekiwałem, kto się skusi i opisze wrażenia po "El Muerto" na forum, żebym mógł ze spokojnym sumieniem darować sobie to dzieło
UKM ?? Łolaboga przecie to syf nieprzeciętny. I sie potem dziwią , ze u nas w kraju małe zainteresowanie horrorem jest jak takie syfy wydają
Jeśli bardziej tolerancyjny ode mnie na wszelakie przejawy kiczu i tandety Critters mówi, że "UKM" to syf, to aż się boję oglądać tego crapa. No, ale Michael Madsen tam gra, a nawet lubię typa.
PIŁA III - sadystyczna, pozbawiona wszelkiego sensu, śmierdząca rzadkim kałem, papka. Uciekajcie od tego ciągnącego się od jednej pułapki do drugiej nudziarstwa jak najdalej
Moim zdaniem również Piła III nie bardzo udana. Może nie od razu "rzadki kał", bo parę jako takich pomysłów było. Ale rzeczywiście jest to film, którego centralny pomysł to wygenerowanie jak najszpetniejszej brutalności - a poza tym to już trochę łażenie po omacku po laboratorium z ogranymi chwytami kina grozy.
Na pewno nie jest to dobre kino - ani też dobre dobre kino grozy.
Może nie od razu "rzadki kał",
Dobra dobra ty to sie lepiej wyspowiadaj jakim prawem Hammerhead : Shark Frenzy dostało 5 czaszek ? Błagam powiedz , że to jakiś błąd w druku
Piła 3 straszny gniot - nie chcę więcej słyszeć o tej serii a tymbardziej jej oglądać
'House Of Usher' (2005) to dzieło nie nadaje się do innego działu, żadne 'co ostatnio widziałem', 'horrory świata na dvd'. to przynależy tu i tylko tu. bez nawet jednego słowa komentarza.
chociaż dzielny jestem bo też przetrwałem te 80 minut projekcji
'House Of Usher' (2005) to dzieło nie nadaje się do innego działu, żadne 'co ostatnio widziałem', 'horrory świata na dvd'. to przynależy tu i tylko tu. bez nawet jednego słowa komentarza.
chociaż dzielny jestem bo też przetrwałem te 80 minut projekcji
Film tragiczny. 80 minut nudy przyozdobione jedynie paroma ładnymi ujęciami. Izabella Miko słaba w roli głównej.
nie wiem, może założymy jakiś klub poszkodowanych przez ten film? bo chyba już prawie cała redakcja dała sobie solidnie w czapę tym gniotem. House Of Usher ruined my life, gimme back my money, or somthing
Ok, wchodzę w to. Kami, ja, Ty oraz Lobo już jesteśmy członkami - czekamy na opinie pozostałych poszkodowanych.
No, ja to chociaż miałam ten komfort, że nie dałam ani grosza, bo trafił mi się darmowy seans Niemniej jednak co czas poszedł w siną dal, to poszedł. No i ta NUDA
Ale jesteśmy maso...
Po Waszych zachęcających opiniach nabyłem w dniu dzisiejszym owo dzieło, obejrzałem i z radością informuję, że staję się kolejnym członkiem Klubu Poszkodowanych przez Dom Usherów
Ale jedno muszę przyznać: Zakościelny to ma fajnie
filmem ktorego nie sposob do konca obejrzec jest "Ojciec Chrzestny 3" - jeden z najgorszych filmów wszechczasów
ja chciałem popisać trochę w innym temacie, w świeżo obejrzanych dobrych filmach albo coś, ale niestety, za co się ostatnio nie tknąłem okazywało się kałem rzadkim a niemiłosiernym i tak:
Factotum - o dziwo bardzo pasujący do roli Chinaskiego Matt Dillon, ale film ciągnie się jak kluchy, bez jakiegokolwiek angażowania widza w wydarzenia na ekranie. zdecydowanie wolę czytać Bukowskiego niż oglądać, no chyba że Barfly raz jeszcze...
Borat: Cultural Learnings of America for Make Benefit Glorious Nation of Kazakhstan - geez! to było dopiero ciężkie jak diabli. ani śmieszne, ani jakoś krytyczne. miało ośmieszać Amerykanów, ale bo ja wiem? gdyby Sasha Baron Cohen przyjechał do Polski to by dopiero było... a jaki wrzask by się podniósł, aj waj! generalnie humor klozetowy, mało odkrywcze to i ciężko strawne. niektórzy krytycy pisali, że pierwsza część jest dobra, inni, że tour de America śmieszniejsze - mnie nie bawiło ni jedno ni drugie. żenada. Ali G był lepszy...
Palimpsest - polski atak na film noir. jeeeezu, alem się wymęczył. ładne od strony formalnej - kadry, kolory, takie tam. ale już montaż doprowadza do szału! do tego jak to w polskim filmie prawie nic nie słychać z dialogów, aktorsko cokolwiek śmiesznie momentami, końcowy twist mało satysfakcjonujący. choć jak na polskie warunki to całkiem w porządku. tyle tylko, że mam dość pisania 'jak na polskie kino'. słabe...
Unknown - skrzyżowanie Saw i Ten Little Indians - z fabułą tak durną, że głowa mała. pięciu facetów budzi się w opuszczonym, zamkniętym na cztery spusty magazynie. po pewnym czasie okazuje się, że doszło do jakiegoś porwania, ale ponieważ chłopaki nawdychali się gazu, który wymazał im wspomnienia, nie wiedzą kto jest kim, kto został porwany, a kto porywał... brzmi idiotycznie? no raczej! do tego irytujący aktorzy, naciągane zwroty akcji i głupkowatość ogólna... bzdet!
Borat: Cultural Learnings of America for Make Benefit Glorious Nation of Kazakhstan - geez! to było dopiero ciężkie jak diabli. ani śmieszne, ani jakoś krytyczne. miało ośmieszać Amerykanów, ale bo ja wiem? gdyby Sasha Baron Cohen przyjechał do Polski to by dopiero było... a jaki wrzask by się podniósł, aj waj! generalnie humor klozetowy, mało odkrywcze to i ciężko strawne. niektórzy krytycy pisali, że pierwsza część jest dobra, inni, że tour de America śmieszniejsze - mnie nie bawiło ni jedno ni drugie. żenada. Ali G był lepszy...
dokladnie takie same mam wrazenie. liczylem na jakas ostra krytyke, kąśliwe uwagi, wytykanie przywar amerykanow. a w sumie nie bylo tam nic - bo jedyna osoba ktora sie tam osmieszala byl wlasnie sasha... reakcje ludzi jak najbardziej na miejscu. skurwiony film
ale zapasy w hotelu byly ok
ale zapasy w hotelu byly ok
Borat i Azamat latający z gołymi dupskami po hotelu. Scena raczej niesmaczna.
jedna z bardziej żenujących scen. chociaż ten film składa się z prawie samych żenujących scen...
Niby żenująca, ale to była jedna z naprawdę niewielu ożywczych, na swój sposób porywająco zabawnych scen w tym w sumie przereklamowanym filmie... Cohen ogólnie mnie nie bawi.
Weź to wyłącz ? To może Złotopolscy
w ramach podróży sentymentalnych również Psy 2 ostatnio zbadałem po kilku dobrych latach przerwy. łolaboga! ten obraz to jest chiba ino dla młodzieńców pryszczatych co to się z zapałem onanizują i nienawidzą dziewcząt, bo one nie chcą z nimi chodzić do łóżka. choć tak naprawdę to cheba ostatni ze strawnych filmów Pasikowskiego - jak to jakiś recenzent bodaj z GW napisał - w sumie to jest zlepek lepiej lub gorzej napisanych epizodów, które słabo skłądają się na pozory fabuły.
a już Bogusław Linda mówiący 'więc nie mów mi, kurwa, nic o zabijaniu...' to jest rechot na sali.
niedobry bardzo film ten jest, jakby powiedział mistrz Joda
Ja mam pięć tytułów, filmy najgorsze z najgorszych: Nightmare Weekend, Fangs, Dark Asylum, Cord i August Underground's Mordum. Wyjątkowo przykre.
"Catwoman" - film należący do kategorii "na kaca", które to mam w zwyczaju oglądać w sobotnie poranki. Niestety tym razem nie podołałem i musiałem sobie rozłożyć seans na raty. 4 Złote Maliny, w tym dla Halle Berry, jak najbardziej zasłużone. Co mnie podkusiło?
Niezależnie od tego jakie gnioty wszech czasów tu wymienicie, to IMO "Skeleton man" i tak przebija wszystkie! Szkoda czasu na ten film!
Catwoman
Oj, w całości to musiało być bardzo bolesne! Przyznam, że po pół godzinie nie wytrzymałem i już dalsze akrobacje Halle Berry sobie darowałem. Rozumiem, że niczego nie straciłem ?
Niezależnie od tego jakie gnioty wszech czasów tu wymienicie, to IMO "Skeleton man" i tak przebija wszystkie! Szkoda czasu na ten film!
Od razu widać, że się nie znasz Przecież ''Skeleton Man'' to co najmniej przyswajalny film
Nie lubisz plastikowych czaszko masek i pelerynek z Toys R' Us ? Skąd się wziąłeś ?
-Star Wars
-Goonies
-Zapach kobiety ( zyciowa rola Pacino , na szczęscie był niewidomy wiec nie wi(e)dział w co sie wpakował )
- Miami Vice ( 2006 )
- Jurasic Park
Ty Chorus, to chyba te posty wyłącznie dla prowokacji Jurassic Park totalnym gniotem ??
Star Wars (klasyczna trylogia) to też gnioty ?
Pogratulować poczucia humoru
jaja se robi, on tak zawsze
"300" - ten film wyznacza nową granicę w kategorii serów. Nie sprawdza się jako kino rozrywkowe, bo jest zwyczajnie nudny. O historycznej stroinie to nawet sie nie zajaknę bo bym się chyba rozpękł. Liczyłem chociaż na jakąs batalistykę, ale takiego kwasu to nawet nasi nie nakręcili. Do ataku rusza armia od której trzęsie się ziemia, ale do Spartan dobiega jeno kilkudziesięciu. Czemu? Pewnie przez koszty produkcji. Postacie są tak prawdziwe, jak czekolada 20 temu, a dialogi tak pompatyczne i głupie, że aż wstyd słuchać. Jak sie trafi jakiś lepszy tekst, to znaczy że jest ukradziony z innego filmu (np. Conana Barbarzyńcy). Jednym słowem - toxic waste!
a czytałeś komiks?
i znowu widzę zarzut o ahistoryczności, no bez jaj!
a czytałeś komiks?
i znowu widzę zarzut o ahistoryczności, no bez jaj!
Przyznać się muszę bez bicia, że komiiksu nie czytałem. Ale "Miasta grzechu" też nie czytałem a na filmie bawiłem się nieźle.
A co do historii to przeca napisałem, że nie mruknę na ten temat! Akurat 300 czyli film na podstawie komiksu dla amerykanów jestem w stanie usprawiedliwić, bo rozumiem pomysł odrealnienia rzeczywistości (ajaj!to sformułowanie pachnie mi już bazylią ). Chociaż jako dla pasjonata historii była to dla mnie ciężka próba!
Od ekranizacji komiksu oczekujesz filmu dokementalnego - gratuluje podejścia
Od ekranizacji komiksu oczekujesz filmu dokementalnego - gratuluje podejścia
Wybacz KeniG, ale czy czytałeś mój post powyżej? Toż przecież napisałem prosto jak drut że rozumiem specyfikę tego obrazu i słowem nie skomentuję kwestii historycznej!
nie skomentowales kwestii historycznej, ale przyznaj ze chcialbys
nie skomentowales kwestii historycznej, ale przyznaj ze chcialbys
A ładnie to tak podpuszczać?
nie wiem, ja lubie
Wybacz KeniG, ale czy czytałeś mój post powyżej? Toż przecież napisałem prosto jak drut że rozumiem specyfikę tego obrazu i słowem nie skomentuję kwestii historycznej! Piszesz ze specjlanie jest na poziomie amerykanów bo oni historii sparty by nie zrozumieli. A to przecież ekranizacja komiksu a ty oczekujesz ze zostanie ona poglebiona o prawdziwe wątki historyczne.
Tak jak jestem człek spokojny i nieskory do awantur, to zaraz dostanę nerwa! Weźże mi nie wpieraj czego bym od 300 oczekiwał a czego nie a skoncentruj się na czytaniu postów zanim zdecydujesz się na nie odpowiadać.
Tak, zauważyłam, że w sporze przeciwników i miłośników filmu Czysta , jak to mówią mieszkańcy Wielkopolski, zawsze pojawiają się argumenty historyczności i komiksowego rodowodu. I dziwi mnie nagonka na Raziela, bo przecież jasno odciął się od tej nieszczęsnej historii. Ja tam filmu nie oglądałam, więc się nie wypowiem, ale trochę mnie śmieszy - bo jeżeli coś się jako komiks sprawdza, czy zaraz musi być równie dobre na ekranie?
A co do tematu Weź to wyłącz - wzięliśmy i wyłączyliśmy ostatnio film Perfect Creature - kolejna, jak się zdaje, post-matrixowa i post-underworldowa wariacja nt. wamipirów. Tym razem w dziwnych realiach przyszłości (?) - ludzie noszą dziwne kostiumy inspirowane wiktoriańskimi strojami, podobnie przedstawia się architektura (ale ona też wiele zawdzięcza Metropolis) oraz techniczne gadżety, do tego dochodzą lata 40. XX w i współczesność. Wszystko wymieszane, ale najbardziej wzięła mnie i ubawiła główna teza filmu - wampiry jako opiekunowie, BRACIA rodzaju ludzkiego, i, oczywiście, jeden się buntuje i dziabie w szyjki. Na jego trop wpada brat, również wampir Zdążyłam jeszcze zobaczyć panią detektyw, która straciła dziecko podczas pandemii zabójczej grypy, ale resztę sobie darowaliśmy. Te zatrzymane w ruchu pociski, efekty, itp. - no żałość. Odradzam.
no wiesz, Karolino, jak możesz? wszak tu biało na czarnym stoi, że dobre
8/10 łolaboga ktoś tu się piguł nałykał
Edit : Aa to Pan Adach, no tak to wiele wyjaśnia, jakoś nigdy nie potrafiłem docenić jego gustu, zapewne moja strata
ghost rider- kolega przekupil mnie piwem to jakos obejrzalem do konca, tylko po to by przestrzec kolejne mozliwe ofiary tego gowna. kaskader podpisuje cyrograf, w zamian za dusze diabel leczy jego tate z raka. kilka lat pozniej przychodzi do wypelnienia umowy, i nicholas cage zmienia sie w plonacego szkieleta na motorze, oczyszczajacego miasto z zlych dusz. fabula glupia, cage glupi, muzyka drazni, efekty specjalne bez szalu. film bez dobrych stron
Tylko jedno piwo za obejrzenie tego dna ?? Komiks bywał świetny, sama historia również jest ok, ale film wiedziałem, że okaże się totalnym niewypałem a Cage w ogóle mnie do tej roli nie pasuje...
o, ja również dołączyłem do tych, widzieli '300'. toxic waste bym tego, jak Raziel, nie nazwał. obejrzeć to się daje, choć nudne i nijakie. a te kadry stylizowane na komiks, albo wyglądające jak zajumane z 'Gladiatora' to się nudzą po pięciu minutach. dynamiki w tym mało i ja naprawdę nie wiem gdzie te 90% naparzanki w filmie. toć oni się tam leją tylko trochę patos zęby wykrzywia do wewnątrz, ale to w komiksie też było. ogólnie spore rozczarowanie.
Wakacje Jasia Fasoli - pierwsza czesc byla nawet znosna, ale to?......
nie wiedzialem ze bedzie az tak gowniany. wszystko w nim jest gowniane, juz daaawno nie zaznalem 666% gowna w gownie Gagi mega zalosne, juz nie wspomne, ze pora czesc wzieta z serialu...Atkinson sie stara jak moze robiac durne miny czym jeszcze bardziej pograza......
1/6 nie ogladajcie tego !!!! ZENUŁA
Ghost Rider - tego się zdzierżyć nie da! Nikałlas Kejdż wspina się na wyżyny swojej nieumiejętności gry, jedzie na jednej minie i jest tak oblechowy, że głowa mała. do tego scenariusz pisany przez 12-latka dla 10-latków. omijać szerokim łukiem!!!
ostrzegalem pare postow wyzej masochisto
Wakacje Jasia Fasoli - pierwsza czesc byla nawet znosna, ale to?......
nie wiedzialem ze bedzie az tak gowniany. wszystko w nim jest gowniane, juz daaawno nie zaznalem 666% gowna w gownie Gagi mega zalosne, juz nie wspomne, ze pora czesc wzieta z serialu...Atkinson sie stara jak moze robiac durne miny czym jeszcze bardziej pograza......
1/6 nie ogladajcie tego !!!! ZENUŁA
Dokładnie a już myślałem, że jestem inny bo nie smieszą mnie te durnowate żarty
Straszliwa żenada, zdecydowany kandydat na kał roku.
odradzam wszystkim oglądanie Hostel 2... nie pytajcie gdzie widziałem i skąd mam
o ile część 1 była całkiem znośna... można powiedzieć, że dobra. 2 to kupa gówna jakich mało
jedyny plus to dwie ładne aktorki. dosłownie jest to jedyny plus tego badziewia.
odradzam wszystkim oglądanie Hostel 2... nie pytajcie gdzie widziałem i skąd mam Wink
o ile część 1 była całkiem znośna... można powiedzieć, że dobra. 2 to kupa gówna jakich mało Neutral
jedyny plus to dwie ładne aktorki. dosłownie jest to jedyny plus tego badziewia.
ale od jasia fasoli na pewno gorszy nie bedzie !!!!
btw jaka jakosc?
jakość właśnie wypas. jak normalny avik (do jakości dvd ripa troszeczke brakuje). i w trzech miejsach delikatnie rozmazany obraz. w sumie to byłem w szoku, że już w takiej jakości film krąży... ale jest jeden mankament: z tego co zauważyłem to w dwóch scenach film jest "niedorobiony". w jednej zamiast tekstury w windzie widzimy studyjne zielone płaty do nakładania efektów a w drugiej nie ma nałożonego efektu na uciętą szyje
jak się workprinty ogląda to tak jest
hehe no fakt. nawet w nazwie pliku jest słówko workprint... ale w życiu bym sie nie spodziewał, że taka wersja będzie dostępna przed premierą. co ani troche nie zmienia faktu, że film to kicha... i na tym też zakończmy pisanie o "Hostel 2"
no bo to jest właśnie wersja robocza, jeszcze niedopracowana, niekompletna, gdzie może brakować dialogów, efektów, muzyki, mogą być inne sceny, zakończenie, etc...
a ja tam się na Hostel II wybiorę może do kina - a co!
przed chwila "uczen merlina", kontynuacja telewizyjnej produkcji "merlin", w ktorej zagrali m.in.Sam Neil czy Helena Bonham-Carter. w drugiej czesci czarodziej polozyl sie spac na 50 lat, i gdy sie budzi, widzi Camelot na skraju ruiny, juz bez sw.gralla. razem ze zdolnym zlodziejaszkiem probuja przywrocic mu swietnosc, a przy okazji odeprzec kierowana przez Pania z Jeziora ofensywe. zlepek klisz i schematow, nieciekawe postaci. szkoda Sama Neilla w takiej produkcji, nie ma juz HB-C, ktora jako wiedzma tyle uroku dala pierwszej czesci, ktora uwazam za jedno z ciekawszych osiagniec w fantasy
eeee... 'Pirates of the Caribbean: Curse of the Black Pearl' i 'Pirates of the Caribbean: Dead Man's Chest' - to pierwsze jeszcze jako tako można przetrwać, ale część kolejna to jest już niemożebnie złe zło! a tu w kinach szaleje trójka, brrrr... no, ale czego można się spodziewać po filmie, który nakręcono, bo fajna atrakcja w wesołym miasteczku była?
Właśnie będę za kilka dni w Disneylandzie, to sobie obadam bo ludzie mówią, że ta atrakcja lepsza od filmu
Do tematu idealnie pasuje "Gwałt", straszne gówno. Piekielna nuda, łopatologia i infantylizm wręcz wylewają się z ekranu. Nic ciekawego się nie dzieje, tam kogoś zabiją, gdzie indziej z kimś się poruchają. Liczyłem CHOCIAŻ na jakieś porno, niestety nawet tego tutaj niewiele było. Do spuszczenia w klopie.
ok, dzięki za obszerne info Critt, offtopa oficjalny koniec
Baise Moi - fakt, okropieństwo straszliwe.
tez dla mnie gwalt to kupsztat )))
'Wszyscy jesteśmy Chrystusami' - ja nie lubię Koterskiego, uważam, że ważne problemy ubiera w formę najgorszą z możliwych, być może ten film nie jest tak zły jak 'Dzień świra', ale jest przaśny, ludyczny, obliczony na tani poklask miejscami, kiczowaty i co tam robi ten cholerny młody Koterski???
był kiedyś taki długi wywiad bodaj w Dużym Formacie z Majchrzakiem i on tam strasznie pojechał po Koterskim, mocno afektowany był w tym swoim ataku i trochę śmieszny, ale jedno powiedział dobrze: "Mniej serca, wiecej serca, ale zawsze chocby sladowy pierwiastek serca. I to jest legitymacja do mówienia do ludzi. Zabieram typom o duchowosci Koterskiego prawo mówienia do ludzi!" i ja się z tym zgadzam. niech on sobie już nic nie kręci.
WJC - poruszające miejscami, o ważnym problemie, ale sentymentalne, bazarowe i gówniane w ostatecznym rozrachunku.
błeee...
A ostatnio obejrzanych to napewno.
Bad Boys 2- Jedynka spoko, ale z tym Bay ewidetnie przesadził. Minusy: stanowczo za długo (140 min.), nieśmiesznie (ciągłe kłótnie pary Bed Boysów z czasem robią sie wręcz nieznośne, a scenka jak obrabiają dupę dla typa który przyszedł po córkę jednego z nich to już doprawdy żenada totalna), antycharyzmatyczny badguy, kuloodporni policjanci (w całym filmie nie zostaje zabity ani JEDEN stróż prawa, chyba), baba która grała siostrę Lawrenca, Will Smith (zgrywa cwaniaka ale niezbyt mu to wychodzi). Dobra za to była rozróba na autostradzie i trochę śmieszny był Pantoliano. Ale ogólnie do dupy.
czego można się spodziewać po filmie, który nakręcono, bo fajna atrakcja w wesołym miasteczku była?
Miałem również nieprzyjemność zobaczyć 1 część Piratów z Karaibów i przychylam się do twej opinii.
Owszem da się strawić, ale moim zdaniem straszny gniot. Z pomysłu na dobrą przygodówkę zrobili beznadziejną komedię. Strasznie beznadziejnie się to oglądało i mam szczerą nadzieję nie napotkać na swej drodze kolejnych części.
No dobra, ale bez bicia przyznam, że przy scenie pogoni tubylców za psem pizgałem ze śmiechu jak głupi
Odwiedziłem również ową atrakcję w Disneylandzie, która zresztą przypadła mi do gustu. Fakty są jednak takie, że prócz zajumanej nazwy między filmem a atrakcją nie ma żadnego podobieństwa.
Ot rejs łódką w pięknej 'pirackiej' scenerii. Wiele jest takich atrakcji w parkach rozrywki, ale podobieństw z filmem, bohaterów itd nie ma żadnych.
Edit :
Zostałem właśnie poprawiony, że oglądałem część 2 a nie pierwszą Mnie tam bez różnicy, straszny gniot, oglądalny wyłącznie przy dużej ilości piwa.
Z pełną świadomością dodaję do weź to wyłącz horrorek zatytułowany "Garden" LeonPL gdzieś napisał, że się zawiodę i miał rację. Tak tragicznie nudnego horroru nie oglądałem od tygodnia
Lance Henriksen jak zwykle zagrał świetnie, ale poza nim wszystko w tym filmie jest beznadziejne.
Zdecydowanei polcam jako usypiacz, ale w żadnym wypadku jako rozrywkę.
Dzięki za "rekomendację". Dzisiaj zatrzymałem się chwilkę przy tym filmie, ale przypomniała mi się ta dyskusja i poszedłem zakupić nowego Slayera nota bene za 20 PLN
czyli przeplacilem 2.99 ;(
Four Rooms- Pierwsze dwie "historyki" to totalny syf, fabularnie wogóle bez sensu, realizacyjnie niewiele lepiej. Trzecia to dzieło Rodrigueza, ogólnie też cienko ale i tak spory skok jakościowy, no i Tim Roth nie jest już taki wkurwiający. Na koniec "mistrz" Tarantino, o tym też niewiele dobrego da się powiedzieć, to czym zanudza nas przez pół godziny spokojnie dałoby się zredukować do pięciu minut. Jednym słowem, kał.
A je nie dotrwałem do końca czegoś, co nosi tytuł:"Pogłos"" ("Reverb"). Nudne strasznie, po prostu...Ciągle jakieś szmery, szelesty...Twórcy tego gniota chcieli chyba przestraszyć widza używając najbardziej zgranych i tandetnych chwytów... No, tak myślę...
geeez, tak to jest jak się człowiekowi plakat spodoba. Transformers (2007)- syf, kiła i mogiła. nie kumam - Bay, zdawało mi się jest sprawnym rzemieślnikiem, a w tym filmie to nic kurna się nie trzyma kupy - zero rytmu, zero napięcia, nuda i beznadziejny montaż. chciałem sobie obejrzeć lekkiego letniego blockbustera, a mało nie grzmotnąłem łbem w fotel z nudów i irytacji. i jeszcze ten czas trwania - ja poproszę maszynę czasu i przenieście mnie w epokę, kiedy filmy miały do 90 minut!
jezu, a tak sie napalalem na ten film, z uwagi wlasnie na baya. lubie prawie wszystkie jego filmy (pearl harbor i armageddon lubie ale w innym sensie ;]). ale takie ba boys 1 i2, wyspa albo twierdza to bombowe filmy. ale i tak sie pewno na to przejde z ciekawosci
kolejny badziew: 'Testosteron' - ja nie wiem, od znajomych slyszalem jakie to fajne, zabawne, inteligentne i w ogole "och ach". a dostalem szrotowaty seksistowski, malosmieszny gniot, ktory mozna podsumowac krotko - socjologia dla dresiarzy. wielki paw ode mnie.
A ja 3 raz zaczołem oglądać Sadyste i po raz 3 wyłączyłem. To pierwszy film który zaczołem oglądać i nie obejrzałem. Dziwne. Do tej pory zawsze kończyłem oglądać. Pamiętam jak przy Narzeczonej Potwora w 35 minucie miałem poważny kryzys i już wytrzymać nie mogłem ale dałem rade do końca i nawet mi się spodobało A tego Sadysty kompletnie nie jestem w stanie skończyć strasznie mnie nudzi jakoś.
nom Sadysta straszny był - sadystyczny wręcz...
ale ja nie o tym chciałem. wczoraj zrobiłem podejście do "Shreka Trzeciego" i muszę powiedzieć, że ogromne rozczarowanie. nigdy co prawda nie byłem wielkim fanem serii, ale to co tutaj twórcy serwują to odgrzewane kotlety i ciągnąca się jak rozgotowany makaron akcja, grubo ciosane nawiązania do hitów różnych, jakiś niby przekaz pro-femi, ale ogólnie ziew. nie jest to może film z gatunku "weź to wyłącz" ale usypia dość skutecznie
Italian Job (2003) - słabiutki remake, mimo gwiazdorskiej obsady (Charlize Theron!!!) nudne i bez napięcia. końcówka to takie spiętrzenie absurdów, że się odechciewa. zamiast ocen standardowych dwa ziewy.
Ja ostatnio zaczęłam oglądać Stepfathera, czyli film mrożący krew w żyłąch wszyskim równieśnikom w epoce VHS. Jako, że nie dorobiłam się wideła , nie było mi dane tego wcześniej obejrzeć. Cóż, szkoda, może wtedy wydałby się lepszy, a tak - gniocisko nieziemskie, ostatnie pół godziny było przewijane na podglądzie Masakra - spieprzony kompletnie pomysł na dość przyzwoity thriller. No bo jak można było pokazać wszystko na początku, z detalami? Co za baran tak robi? Płaszczyzna, cienizna i barachło.
Kami, powiem Ci tylko że dwójka i trójka sa jeszcze gorsze...
Mam tego świadomość, w związku z czym na pewno nie zapoznam się z nimi
ja bardzo lubie cala trylogie natomiast
Pulse rimejk. boziu ale nuuuda. dobrze, ze jest w miare krotki. japonczyk tez mi sie nie podobal ale nie az tak. dno. nie polecam
"Casino Royale", czyli ostatni (niestety nie z serii) Bond, którego zbadałem w weekend, pod presją osób trzecich. Klęska straszna! Od kilku lat ten bazujący na identycznych schematach tasiemiec zszedł na psy i przestał mnie w ogóle bawić. Kiedyś w opowieściach o agencie angielskiego wywiadu była sensacyjna fabuła, finezja, humor, lekkość, trzymająca w napięciu akcja, sporo widowiskowości (ale w tym dobrym tego słowa znaczeniu) i przede wszystkim sens. Obecnie to efekciarski fajerwerk dla nastoletniego widza, gdzie nonsens goni nonsens, akcja rwie się niemiłosiernie, a Bond lub jego przeciwnicy swoimi zdolnościami niemalże równają sie z superbohaterami z komiksów. W tej części twórcy postanowili odmienić trochę głównego bohatera, nadając mu wizerunek i maniery "człowieka z ludu", niemalże plebejskiego, do którego pozbawiona szlachetnych rysów twarz Craiga pasuje jak ulał. Ale poza kilkoma zaskakującymi tekstami (-"Jakie Martini? Wstrząśnięte czy mieszane" - "Mam to w dupie") to przepoczwarzenie wychodzi negatywnie. Ponadto aby odmienić trochę formułę filmu zrezygnowano z kilku charakterystycznych elementów (np. nie ma "Q", pojawia się tylko jedna kobieta, w której na dodatek Bond sie zakochuje itd.), ale to również nie wychodzi filmowi na dobre. Ogólnie do kosza z tym.
Aha, dla oświeconych postępowców pokroju EGO dobra wiadomość: w następnej części ma się pojawić wątek homoseksualny.
Pora umierać
Słyszałam takie pogłoski, że Bond ma być gejem. Powinien od razu zakochać się w czarnym przystojniaku, żeby było bardziej poprawne politycznie
Ale fakt - dawne Bondy to i ja strawię, bo są zabawne i widać, że robione dla zabawy. Teraz faktycznie stały się kaszaniaste i dla gadżeciarskich małolatów. Ech, szkoda. Te z Connerym i Moorem to po prostu klasyka
Aha, dla oświeconych postępowców pokroju EGO dobra wiadomość: w następnej części ma się pojawić wątek homoseksualny.
Zmartwiło mnie to bo nieciekawie zaczyna się dla Craiga przygoda z agentem 007
Osobiście uwielbiam ten film. 'Casino Royale' jest zajebistym filmem sensacyjnym a Craig w roli Bonda jest najlepszy tuż za Rogerem Moore. Nie rozpatruję tego w kategoriach serii, ale dobrego odmóżdżacza i sprawdza się jak cholera. Na początku byłem nieco zdumiony i zniesmaczony gonitwą po budowie, cyrkiem w ambasadzie, ale potem zdecydowanie mi się spodobało. Głównie ze względu właśnie na Craiga - fantastyczny z niego aktor a końcowa scena(Suka nie żyje, misja skończona)to poprostu majstersztyk. Pałuję się tym filmem jako dobrą sensacją, seria już wieki temu zatraciła swój klimat, więc nie ma co porównywać, ale 'Casino Royale' jest znakomitą rozrywką, wbrew pozorom nie tylko dla nastolatków(choć nie da się ukryć, że obecnie kolejne kontynuacje są kierowane głównie do nich). Na tym filmie nie sposób usnąć.
Arcydzieło współczesnego kina akcji! Każdy potencjalny minus tej produkcji dla mnie jest wielkim plusem
Critters dobrze gada. Casino Royale to jak dla mnie zdecydowanie jeden z najlepszych bondów wszechczasów, w ostatnich latach ta seria to już w ogóle nisko upadła. Tutaj udało się całkiem ładnie uczłowieczyć postać Bonda (nareszcie !), zrezygnowano z jakichś typowych dla tej serii głupot, przegiętych scen akcji, coraz debilniejszych gadżetów, chyba poraz pierwszy można nazwać bonda filmem realistycznym (w pewnych granicach oczywiście). No i znakomity Craig, obok Connerego najlepszy odtwórca roli agenta 007. Jak na moje to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów akcji ostatnich lat. Chociaż i tak wiadomo że już niedługo wszystko pozamiata nowy Rambo
i tak wiadomo że już niedługo wszystko pozamiata nowy Rambo
proste i logiczne
Teraz faktycznie stały się kaszaniaste i dla gadżeciarskich małolatów. Ech
widocznie nie widzialas casino royale i mowisz o filmach z brosnanem. casino calkiem dobry film akcji, wzorcowy nawet bym powiedzial.
widocznie nie widzialas casino royale i mowisz o filmach z brosnanem. casino calkiem dobry film akcji, wzorcowy nawet bym powiedzial.
Tak właśnie jest - mówię o tych Bondach z Brosnanem natomiast nie wypowiadam się nt. Casino Royale, Jurandku :*
Aha, dla oświeconych postępowców pokroju EGO dobra wiadomość: w następnej części ma się pojawić wątek homoseksualny.
Ty, a tak w ogóle, to czego się mnie czepiasz?
ZOMBIE RAMPAGE (1989)
niewyobrażalnie głupi i na maxa campowy, za to bardzo krwawy rip off "Dawn of Dead" oraz "Zombie Flesh Eaters".Dla fanów filmów Eda Wooda gore czyli George`a Hersheya Lewisa ("Blood Feast", "2000 maniacs" etc.) .
a tu do poczytania o tym bardzo złym filmie http://www.communistvampi...e%20Rampage.htm
Alien vs Hunter - o jezu......................
Alien vs Hunter - o jezu......................
Takie dobre?
no, bardzo
Ja widziałam dziś Gwiezdny pył wg Neila Gaimana i choć książki nie czytałam, to mam nadzieję, że jest lepsza od filmu. Film jest be, przesłodzony, przenudzony, muzyka mało oryginalna, momenty zerżnięte np. z soundtracku Kilara do Draculi, oczywiście nadmiar komputera. Ponoć kończy się zupełnie inaczej niż książka i w ogóle mało ma z nią wspólnego. Michelle Pfeiffer, mimo dobrej charakteryzacji, robi wszystko, by pokazać, jaka to ona ładna (i te wiecznie odęte usteczka), Claire Danes jest, jak zawsze, niezgrabna i drewniana, nie wiem, co robią tam dobrzy aktorzy, a jest kilku.
No i, jak obecnie sporo filmów fantasy, Gwiezdny pył cierpi na kompleks LOTR-a.
Nie polecam.
choć książki nie czytałam, to mam nadzieję, że jest lepsza od filmu.
Ja z kolei nie widziałem filmu, ale uważam, że książka jest świetna. Jak praktycznie wszystko co napisał Mr. Gaiman
jakoś mnie ominęło przy premierze, wciera kumpel przytachał dvd, tom obejrzał "Hostage" z Bruce Willisem - ale knot! Bruce jako negocjator z problemami wypada nieco śmiesznie, historia wyssana z kompletnych czeluści, dziury logiczne wielkie jak karuzela, do tego postaci każda z innej parafii, zero wiarygodności psychologicznej i te stylizacje na Jezusa i Marię Magdalenę w scenie pożaru - gimmie a break!
"Shoot'em up" - pffff... ja sobie mogę pograć w strzelanki na konsoli, ale przenosić konwencję żywcem na duży ekran to jednak jest pomyłka. rozczarowanie mimo Clive Owen'a i Monici Bellucci.
Rigor Mortis - co mnie podkusiło, żeby się z tym zapoznać? Coś potwornego, to nawet nie jest film! Amatorszczyzna - to komplement i eufemizm wobec tego "czegoś"! Filmy z wesela są ciekawsze. TRAGEDIA, trzymać się z dala!
last winter z perlmanem. no niby ma duzo pozytywnych opinii ale mnie strasznie znudzil.
Kami, ale które Rigor Mortis?
Produkt związany z pewnym forum grozy Naprawdę, patrzę obiektywnie - gdyby był udany, tobym pochwaliła. Niestety, jest to rzadka postać kału...
aha, czyli polskie, o to mi chodziło. bo jest niemiecka produkcja Timo Rose, która jak na film gore jest całkiem przyzwoita.
Collateral - ładne zdjęcia całkiem, choć cyfrowe kamery jednak nie mają tego feelingu. poza tym knot absolutny.
Że ty masz czas takie gówno oglądać
Że ty masz czas takie gówno oglądać
Ślepy, śpisz Ty czasem kiedy, że się tak nieśmialo zapytam?
jak to gowno? bardzo dobry thriller, ze swietnymi zdjeciami, calkiem zgrabna historyjka i niezla muzyka. jedna z najlepszych rol cruise'a, ktory nawet wyszedl przekonywujaco grajac morderce. foxx rowniez idzie z nim leb w leb. kilka scen doskonalych - jak np z tym wilkiem na srodku ulicy! nie wiem o co wam chodzi
A ja słyszałem, że to absolutnie najgorszy film Manna z mega dupnym zakończeniem i kilkoma innymi śmiesznymi patentami
Ślepy, śpisz Ty czasem kiedy, że się tak nieśmialo zapytam?
Zdarza mi się spać, właśnie przed chwilą wstałem
koncowka moze na fakcie troche wydumana i przeciagnieta, ale ogolnie to jeden z lepszych jego filmow. najgorsza jest zdecydowanie jego proba sil w horrorze filmowym - twierdza - niewypal totalny. poza tym miami vice gorsze, ali i jeszcze sporo rzeczy by sie znalazlo! ogolnie zostales slepy oklamany
A widzisz jacy to źli ludzie po tej Ziemi chodzą...
A ja słyszałem, że to absolutnie najgorszy film Manna z mega dupnym zakończeniem i kilkoma innymi śmiesznymi patentami
Najgorszy film Manna to Miami Vice.
Collateral nie jest może jakimś filmowym objawieniem, ale wrzucanie go do dzialu weź to wylącz jest moim zdaniem przesadą...
przepraszam, jaki to jest thriller? bardzo dobry? czy my mówimy o tym samym filmie? fabułka tego czegoś to ja nie wiem skąd jest wyssana - profesjonalny zabójca podróżujący taksówką na miejsca zbrodni, jakieś mądrości, które wymienia z Maxem, obaj niby sobie pomagają, zrozumieć pewne rzeczy - geeez, trochę wiarygodności by się zdało. wątek romansowy też nie powiem. kilka takich scen, że miałem ochotę wyłączyć to w diabły (scena strzelaniny w barze choćby). jest fajnych momentów, nie przeczę, kilka ciekawych epizodów, ale ogólnie film jest tak durny, że nic go nie ratuje.
no i Tom Cruise na którego się patrzeć nie da - ale to moje subiektywne odczucie. choć jakby nie patrzył, może to i jego najlepsza rola (nie wiem) - ale aktorem to on jest gównianym.
Co się stało Ego, żeś się na takie filmy przerzucił, ostatnio same kino akcji opisujesz, że widziałeś
co do tego ze cruise jest aktorem gownianym - moge sie zgodzic po czesci, bo akurat w tym filmie pokazal cos zupelnie innego - zimne spojrzenie, pewny krok, ironiczne usmieszki itd. nie wiem w ktorym wiec momencie udowodnil tym filmem ze nie umie grac - ale cos - subiektywne odczucia.
co do fabuly - nie widze wielkiej glupoty, niesamowitego nieprawdopodobienstwa calej sytuacji itd. nie odczulem w ani jednym momencie, ze cos jest nie tak jak powinno i ze wlasnie w tej chwili cruise powinien wpasc a foxx powinien uciec. ale znow wchodza tu subiektywne odczucia widocznie. jedyne co na minus jak dla mnie to zbyt przekombinowana koncowka. a jezeli chodzi o fotografowanie wielkiego miasta to mann jest mistrzem i dowodzi tego kazdym popelnionym filmem!
Co się stało Ego, żeś się na takie filmy przerzucił, ostatnio same kino akcji opisujesz, że widziałeś
a bo dama nie lubi horroresów, więc oglądamy jakieś dvd zgromadzone w domu przy innych okazjach.
pomaga mu bo musi, a co lzawego jest w filmie to nie mam pojecia! ani razu sie nie wzruszylem i nie bylem zazenowany (a zdaza mi sie to czesto)!
łzawe to mi się zdały te wszystkie dęte teksty psychologiczne - jak to jeden drugiego rozszyfrowuje. śmiać mi się chciało. poza tym niedobry to znak, jeśli wypowiadam dialogi, zanim jeszcze w filmie padną, bo są tak oczywiste...
"Mutant Hunt" Kincaida, rzecz o cyborgach w przyszłości, które poruszają się jak paralitycy i skrywają blade twarze za okularami przeciwsłonecznymi, mimo to groźne są i w ogóle. Jest to jak na razie najgorszy film jaki widziałem w tym roku. Reżyser tego cuda kręci dzisiaj gejowskie pornole.
"2 Days In Paris" - pfff... może nie do końca film z rodzaju weź-to-wyłącz, niemniej jednak mało udana próba nakręcenia chyba czegoś w stylu "Before Sunset 2 Years After". momentami zabawne, ale mocno nijakie obserwacje na temat różnic kulturowych między Amerykanami a Francuzami, trochę bez pomysłu i iskry. za to do wyłączenie nadaje się końcowy monolog bohaterki podczas sceny kłótni - taki cukierkowy rzyg, że słabo się robi.
no i Julie Delpy postarzała się nieładnie, co konstatuję ze smutkiem.
spojrzałem na tytuł i mało monitora nie oplułem herbatą, bo mi sie jednoznacznie skojarzyło z:
myślałem, że "2 Days In Paris" ma coś wspólnego z tą produkcją. odetchnąłem z ulgą jednak po dokończeniu czytania =]
nie no, co Ty bredzisz? wiadomo, że Jamnik bije Julie o dwie długości!
niestety nowy Indiana Jones zupelnie nieudany; najslabszy film Spielberga od Amistad nakręconego w 1997 r. Od A.I. Spielby nie nakrecil zlego filmu, a tu taka klapa - na calym poziomie... Spielberg do spólki z Lucasem (choć podejrzewam, że winić tu należy bardziej Lucasa, który odrzucil pierwotny scenariusz Darabonta, znacznie zdolniejszego od przereklamowanego Koeppa) zachowują się jakby od ostatniej części nie minęlo 20, ale parę lat. Harrison Ford znów hasa sobie z pejczykiem, tym razem w krainie Majów... Niedawno Stallone swoim mistrzowskim "Rambo" znakomicie przystosowal ikonę kina lat 80. do nowych czasów. Spielby w żadną reinterpretację się nie bawi, nawet nie próbuje powiedzieć, co zdarzylo się w ciągu tych 10 lat w życiu Indiany tylko rzuca się w wir bardzo taniego revivala, który dodatkowo zupelnie mu nie wychodzi... Nowy Indiana jest filmem zwyczajnie ciężkim w odbiorze z pocztówkowymi zdjęciami Kamińskiego i reżyserem nostalgicznie zapatrzonym w lata 50. Scenariusz blaga o poprawki: wątek pro-rodzinny slodki aż do obrzygania, kosmici to w ogóle totalne nieporozumienie (cala intryga zawiązana zdawaloby się przez scenarzystę X-Files w chwili kryzysu twórczego). Nawet Indiana się na ekranie nie sprawda. Ford w kólko rzuca idiotyczne teksty ku uciesze swojego mlodego podopiecznego, w pewnym momencie dolącza do nich Karen Allen grająca przez caly seans na minie: "jakiego mam fantastycznego faceta".
Nieprawdopodobnie wtórne, infantylne, momentami wręcz prostackie kino (Shia LaBoeuf odkrywa w sobie Tarzana i skacze z malpkami na lianach), które moim zdaniem nie sprawdza się nawet jako przyzwoite kino przygodowe. I jeszcze te cholerne świstaki (do odstrzalu!)...
To Stephen "kręcić filmów nie umiem" Sommers to reżyserowal czy Steven Spielberg? Do kosza ten film!
Hardware czy jakos tak. Morderczy robot w akcji. Ehh motonne to straszne. Jedynie co mi sie podobalo to muza. Do pieca
Nigdy w życiu - w ramach ostatniego pożegnania z matką postanowiliśmy też obejrzeć dwa „babskie” filmy, które lubiła. Za komediami romantycznymi, zwłaszcza polskimi, nie przepadam, jednak to podejście jest jeszcze znośne. Kilka zabawnych tekstów, nienajgorsza realizacja, choć – jak i we wszystkich filmach powstałych na fali popularności pierwszej adaptacji prozy Grocholi – razi mnie umiejscowienie akcji w wielkim mieście i świecie „bogatych i pięknych”. Do wyboru: albo to, albo nędza i skrajności niczym w Hienie czy Placu Zbawiciela. Przeciętność niepopularna na polskim ekranie?
Ja wam pokażę! – no, to nam pokazał. Jakiś jugosłowiański reżyser, wzorujący się chyba na pseudo-wyczynach pana Gruzy ze zgrają Big Brothera. Główne postaci grane przez całkiem innych aktorów, pozbawionych ekranowej werwy i jedynie nieudolnie klepiących swe kwestie. Nienajlepsza realizacja dźwięku i nachalne próby wypełniania dialogowych luk hitami radiowymi. Kryptoreklamy RMF FM i firmy Danone , mało finezyjne. Ubóstwo inwencji, humoru, zbyt wiele oczywistości. Film zrobiony w pośpiechu i na przysłowiowym kolanie.
„Black Dahlia” (2006. Brian De Palma) – O okrutnym morderstwie Elizabeth Short (Czarnej Dalii) z 1947 roku czytałem wielokrotnie. W Internecie można odszukać zdjęcia jej poćwiartowanych zwłok – wyglądają niczym makabryczna rzeźba... Fascynująca zagadka kryminalna z mnóstwem tropów i po dziś dzień z brakiem wytypowania konkretnego sprawcy... Czytałem negatywne recenzje adaptacji Ellroya spod ręki De Palmy i niestety zgadzam się z nimi. „Czarna Dalia” to przerażająco nudny knot, w którym próżno szukać energii takich klasyków jak „Strój zabójcy”, „Body Double” czy „Człowiek z blizną”. Hollywoodland wygląda aż za bardzo niczym plan filmu, Scarlett Johansson gra słabo, Swank i Hartnett podobnie. Natomiast podobała mi się Mia Kirshner w roli Liz Short – niezwykle podobna do ongiś zamordowanej Dalii, stanowczo za mało jej na ekranie. Nawet sporo niespodzianek i zwrotów akcji nie było mnie w stanie wyrwać z wieczornego letargu... Reasumując, nieudana wycieczka De Palmy w stronę kina noir.
Alone in the Dark 2...Rzekomo na podstawie najnowszej czesci gry. Szczerze watpie. Poza tym, ze film nie ma w sobie nic z gry, glownym bohaterem jest Azjata (ftw), a jakiejkolwiek ciemnosci brak to film jest niewyobrażalnie gowniany Nawet oskarowa obsada z Trejo, Henriksenem i jedynym Słusznym Konanen Ralfem tego nie zmienia. Jedynka to dzielo przy tym.
aha, nie dalem rady calego obejrzec
Gwiezdne Wojny: Część II - Atak Klonów - Poziom B klasowego kina i to w tym baaardzo złym znaczeniu. Ja piernicze mam nadzieje że długoletni fani GW nie dali się na to g**no nabrać. Może przesadzam ale bez rechotu z żenującego niskiego poziomu tego filmu to można oglądać tylko końcówke i mimo to spory jej fragmnet też kompletnie spartolony. Co za amator scenariusz pisał?? Jedynka była zrobiona przede wszystkim dla dzieci - dla nowych fanów ale była mimo to smakowitym filmidełkiem (nawet do kina na nią poszedłem) ale Atak Klonów to jakaś gigantyczna pomyłka. Tylko efekty się bronią ale zestarzały się szybciej niż w starych dobrych epizodach IV V VI. Przez 3\4 filmu czułem się jakbym oglądał badziewną telenowele tylko z akcją w kosmosie.
długoletni fani GW nie dali się na to g**no nabrać
No, ale przecież jest Jango Fett, więc nie jest źle
Już się boje o to kto będzie w Części 3 którą za tydzień być może dzięki TVP obejrze.
dzięki TVP obejrze
Jak gówniany by ten film nie był, to umówmy się, nie jest to film do oglądania na TVP, gdzie jakośc obrazu woła po prostu o pomstę do nieba. Też chciałem sobie "Atak klonów" obejrzec bo oglądalem ten filmik tylko raz i szczerze mówiąc poza fajnymi potworkami walczącymi na arenie mało co pamietam, ale jak tylko zobaczyłem jaką kopia uraczyła nas TVP to po 2 minutach dałem sobie spokój. Zdecydowanie jest to film, który wiele traci gdy ogląda się go w gównianej jakości, a jak wiadomo TVP to jeśli chodzi o jakość obrazu emitowanych filmów syf największy. Szkoda czasu i przede wszystkim oczu na oglądanie widowisk pełnych efektów specjalnych na TVP.
Chcialem obejrzec te klony bo nie ogladalem nigdy ale jak zobaczylem w programie, ze to trwa ponad 2 godziny to sobie darowalem. Inna sprawa, ze nie lubie tej serii
W tym samym czasie leciala komedia "Zemsta Frajerow". Bardzo fajny film, 30 minut obejrzalem.
"Wanted 6/10" - bardzo zły film, bardzo, bardzo słaby, bardzo zły - nawet szczury są w slo mo bulet tajmie i CGI, do tego po zeżarciu masła orzechowego i przyczepieniu im do garbów zegarka wybuchają. Pan rosyjski rezyser pownien dostac zakaz kręcenia filmów...
obejrzalem sobie Sadyste czy jakos tak z Elisha. bardzo zły film, bardzo, bardzo słaby, bardzo zły. Nie dosc ze schemat goni schemat to jak sie po seansie okazalo ogladalem wersje pocieta z gore Drugi raz nie mam zamiaru przez to przechodzic. Nie polecam.
He Sadysta to JEDYNY film który włączyłem i NIGDY nie obejrzałem do końca. A różne gówna widziałem. Kiedyś jak oglądałem Narzeczoną Potwora (chyba) to tak w 30 minucie pomyślałem "co ja ku**a oglądam" i naszła mnie ochota na wyjęcia VHS na którym był nagrany film z otwarzacza i wywalenie kasety przez okno SERIO ale zebrałem się po tym kryzysie w sobie i obejrzałem cały film. A oglądać Sadysty nigdy nie skończyłem.
Film ma tytuł "Sadysta" więc to chyba oczywiste, że oglądając go widz będzie przechodził różne męki i ci mniej odporni nie dadzą rady, a wy się tu dziwicie jak nie przymierzając jakis Loomis albo co Ja póki co zbieram moce i trenuję swoje ciało pokonując kolejne progi bólu (najlepiej oglądać filmy od Sci Fi i The Asylum), jednak jak na razie zdolny do samookaleczania nie jestem więc filmu ze sadystom nie tykam!
Czyli że to zamierzony efekt reżysera? Toć to rewolucja, zamiast ukazywać cierpienie bohaterów które ma widza zszokować i przerazić film zadaje cierpienie widzowi i to nie jakimiś scenami tylko całością tego dzieła. To chyba jakiś nowy gatunek?
To chyba jakiś nowy gatunek?
Tak, torczur porn
"Feast 2: Sloppy Seconds" - o żesz, ja cież! Jedynka to bardzo fajny film, zresztą dziś przed sequelem sobie ją obejrzałem. Świetne dialogi, fajne postaci, nieźle poprowadzona fabuła, ciekawe pomysły - praktycznie wszystko tam gra i buczy. A dwojka? Dwójka nie ma nic, co było fajne w części pierwszej. Jedyne warte uwagi rzeczy to końcowe creditsy, scenka z bobasem (choc porażająco słabo wykonana) i dymanie kota przez potwora ruchacza (tak, to jedyny w miarę zabawny moment filmu...). Reszta to tony gówna, szczochów, rzygowin i spermy. W pewnym momencie rzygi nawet zalewają ekran. Aha, jest tez karzeł wrestler biegający z pół metrową fujarą na wierzchu. Unikać jak ognia!
Reszta to tony gówna, szczochów, rzygowin i spermy. W pewnym momencie rzygi nawet zalewają ekran. Aha, jest tez karzeł wrestler biegający z pół metrową fujarą na wierzchu. Unikać jak ognia!
jak dla mnie to sa automatycznie plusy tego filmu, mimo, ze jeszcze nie obejrzalem. ale fajny film :)Lubie
jak dla mnie to sa automatycznie plusy tego filmu
Żebyś po seansie nie płakał tak jak ja!
Aha, bym zapomniał - "Rest Stop 2: Don't Look Back" - kolejny sikłel, tym razem gównianego juz za pierwszym razem filmiku. Dwójka jest jeszcze bardziej gówniana co najlepiej o jej poziomie nie świadczy. Z filmu pamietam tylko fajną gumową figurkę mapinguari w samochodzie rudego drugoplanowego bohatera nerda, po raz kolejny karła, tym razem brzydkiego z gumową charakteryzacją marnej jakości i sztucznymi zębami no i tak jak w przypadku drugiej części "Feast" litry gówna, wylewajace się z toj-toja i zalewające rudego drugoplanowego bohatera nerda. Plusem jest to, że nie ma aż tyle rzygania co w wyżej wymienionym, nie ma spermy potworków i innych płynow ustrojowych z nimi związanych, no poza krwią oczywiście, ale ludzką. Ogólnie syf i tez radzę, żeby omijać z daleka!
tak mniej więcej wyglądała moja mina po seansie z "Indiana Jones and the Kingdom of the Crystal Skull" - oglądać się tego nie daje. głupie, bez polotu, wydumane, na siłę i jakie tam jeszcze. żenuła straszliwa.
Disaster Movie - o moj boze..................... nie istnieje ocea dla tego scierwa. 0/10 to za duzo
"Twilight" / "Zmierzch" (2008) - Romantyczna historia o miłości śmiertelniczki do przystojnego ulizanego wampira o bladym licu, który umie wspinać się niczym kot po drzewach, dysponuje nieludzką siłą i przeszywa spojrzeniem. Target tego filmu jest jeden: nastolatki zafascynowane wampiryzmem w gównianym popcornowym wydaniu, na widok Edwarda mające kisiel w majtach.
Oddajmy głos kilku dziewczynom z Filmwebu:
Genialny !
Byłam wczoraj na filmie i moim zdaniem jest świetny ! 10/10
Nie chodzi o to że przystojny aktor bo dla mnie taki aż śliczny nie jest ale chodzi głównie o akcję, ich miłość i ogółem cały film ! Czekam na kontynuację
Zgadzam się jak najbardziej! Film był genialny! Po powrocie z kina kupiłam sobie całą serię książek Twilight (jest ich 4) i zaraz mam zamiar zacząć czytać ;] Już nie mogę się doczekać aż wybiorę się do kina na kolejną część! A co do aktora grającego Edwarda: jest po prostu niesamowity!
Gadaka szmatka.
Cały czas słyszę że to film stylu emo , albo że zła gra aktorska itp.
Ludzie wy chyba macie jakieś kompleksy ! Tu chodzi przede wszystkim o miłość , ale jeśli nie czytaliście książki to o czym mowa..? Czytałam książkę i wcale nie zawiodłam się na filmie .. Byłam na premierze i jutro wybieram się po raz drugi z klasą
Pokochałam ten film od pierwszych scen. Piękny. Brak słów. Aktorzy idealni. A Robert Pattinson zagrał swietnie. Aż jakąś obsesje załapałam. Chora na punkcie Zmierzchu. Wszedzie naoobkoło Zmierzch. Wszędzie Robert.
Boooże...
Jestem kolejną wariatką zakochującą się w wampirze-przystojniaku, nierealnej historii i wszystkich duperelach z nią związanych... Kilka dni temu zaczęłam czytać pierwszą część i wciągnęła mnie jak nic, dziś byłam na filmie i jestem zachwycona... Ja wiem, że to totalna komercha, kicz, poza tym gra aktorska w niektórych momentach jest żenująca (Edward na początku, dobrze, że później się rozkręcił), ale to naprawdę fascynuje. W dodatku, kiedy w takim filmie pojawia się boski, niemożliwie idealny przystojniak, nic dziwnego, że dziewczyny szaleją.
I będę dalej czytać i oglądać, mimo tych wszystkich negatywnych opinii . To mnie odciąga od codziennego życia i pozwala marzyć, że i może mi kiedyś przytrafi się taka historia (;D). I nie odstraszą mnie głupie żadne głupie kwestie ("A ty w czym gustujesz?" "W pumach" - to mnie rozwaliło ) czy dziwaczne nierealne sytuacje.
Ja chcę chłopaka wampira! Ja chcę Edwarda!
I jak tu romantycznie nie pokochać tego filmu.
Ocena: 1/6 Chyba fanem nie jestem.
po raz drugi z klasą
Heh, no i zobaczcie co się dzieje jak nie ma ekranizacji lektur akurat w kinach.
Nie chodzi o to że przystojny aktor bo dla mnie taki aż śliczny nie jest ale chodzi głównie o akcję, ich miłość i ogółem cały film !
Genialne!
Byłam na premierze i jutro wybieram się po raz drugi z klasą
Przestali kręcić lektury to gimnazjum zaczęło uczęszczać na zakochane wampiry. Cóż za postęp.
ja chyba sie zakochalem w Edwardzie Pattisonie...
leci mi!
Z ostatnio obejrzanych to zdecydowanie Dark Floors, szpitalny zanudzacz z Lordi w natarciu i Disaster Movie, tego typu komedie mnie nieczęsto śmieszą, a ta to deklasuje w beznadziejności nawet Epic Movie
Outlander - ale gupi film :/ W roli glownej Pan Jezus. Schemat, masa slabych efektow cgi, glupi wyglad potwora. Ble ; (
13 dzielnica. Ogladalem w przerwia Czlowieka Demolki. Dno ;]
13 dzielnicę widziałem niedawno na jakimś posiedzeniu przy piwku czy coś- film mega idiotyczny, ale jak ktoś lubi skakanie po ścianach i nie lubi myśleć to spokojnie ujdzie w tłoku. No i Lola ładna
glupi wyglad potwora
Tatopoulos projektował więc to żadna niespodzianka
13 dzielnicę widziałem niedawno na jakimś posiedzeniu przy piwku czy coś- film mega idiotyczny, ale jak ktoś lubi skakanie po ścianach i nie lubi myśleć to spokojnie ujdzie w tłoku. No i Lola ładna
no mi sie skakanie podobalo. Zawodowcy. Ale te dialogi, te postaci
"na trzy robimy salto do tylu" - i dwaj panowie rownoczesnie przeskakuja zlych.
no kur..a ;]
Tak, ale jak za minutę czy dwie przeskoczyli jadące na nich samochody było lepsze
"The Day the Earth Stood Still" rimejk - Łolaboga, jaki głupi film... Nie dość, że durne to w ciul, to jeszcze nie ma prawie żadnej akcyjki, a o jakiejkolwiek rozwałce czy fajnych i widowiskowych momentach można se sobie zapomnieć. Oryginału nie widziałem także nie wiem, na ile go zbeszczeszczono, ale ten film jest kurna niemożebnie wręcz zły. Początek jeszcze w miarę, ale od momentu jak reżyser zaczyna się bawić w Finchera i każe CGI kamerce przelatywać przez kable i inne rzeczy zaczyna robić się komedia, który szczyt osiąga w scenie, w której CGI zwierzaczki garna się w różnych zakątkach świata do CGI kul. Aktory słabują (co tam robi John Cleese i dlaczego udaje, że jest poważny to ja kurna pojęcia nie mam), Klaatu czy jak mu tam było jeździ z Jennifer Connelly i jej afro murzyńskim synem to tu to tam i nic się kurna nie dzieje - żadnej epickiej rozwałki, żadnego niszczenia miast, no nic. Po obejrzeniu tego od dawna zapowiadanego wielkiego widowiska Sci-fi aż kurna zatęskniłem za filmami Rolanda Emmericha z drugiej połowy lat 90-tych...
KLĄTWA TRZY - próbowali pojechać po kosztach i azjatycką bekającą dziewczynkę i jej niebieskiego miauczącego przyjaciela grają tu dziewoja i chłopczyk typ kaukaski ucharakteryzowani na orient. Wygląda to naprawdę zabawnie. Cała reszta filmu jest już niestety mniej zabawna.
Ja widziałam coś meganudnego, tj. dzieło wiekopomne pana Normana Warrena, który, o dziwo, doczekał się własnej trumny z filmami (na szczęście, nie jestem jej posiadaczką). Terror to ponoć jeden z najlepszych jego filmów, aż się boję reszty.
Jest sobie grupka znajomych i klątwa rzucona przez wiedźmę w pewnym domu. Hipnoza, ujawnienie złej mocy, czy tylko morderczych skłonności potomków tej, która wiedźmę na stos wydała? Całość zdecydowanie bez polotu, może niektóre sceny morderstw całkiem, całkiem, ale chyba dlatego, że rżnięte niemal żywcem z Argento, na prowadzenie wysuwa się tutaj film Suspiria. Darek chyba z zemsty też zaczerpnął (tak mi się wydaje) jedną scenkę, którą zacytował był w Inferno (100 razy lepiej zrobioną).
W ogóle niektóre rzeczy są tak zabawne (raczej niezamierzenie), że dobrze, iż znalazły się w tej przenudnej wypocinie. W sumie obadać można, ale nie ma co liczyć na kawałek dobrego mięsiwa.
Ghosthouse-przedni reprezentant „italo-trash – cheese” :]. Zaczyna się nawet dobrą sekwencją, choc bezlitośnie zmałpowaną ze stylistyki Fulciego (te sceny morderstw…). Później, niestety, jest już tylko gorzej. Drewniane aktorstwo (jak z teatru osiedlowego w Pcimiu Górnym), drętwe dialogi, drażniąca elektro-podróbka popłuczyn po Goblinach w ramach ścieżki dźwiękowej… Nadto jeszcze rażący jak kolor torebek Paris Hilton brak logiki i schematycznośc. Szkoda, bo spodziewałem się po twórcy kultowego Eaten Alive! chociaż dośc udanej produkcji. A tu w zasadzie poza początkiem, nawet w założeniu klasyczny finał (Lenzi naoglądał się chyba za wiele Suspirii i Piątku 13go) przynosi grube rozczarowanie (może poza krótką sceną ze „śmiercią” i klawiszowym podkładem). Mało chlubne epitafium dla schyłkowej ery włoskiego horroru.
TV 4 zaproponowało "Pająki" więc postanowiłem zawiesić oko- fajny film, 1/6. Na 10 też 1
"Friday the 13th" 2009 - 2/10. Ale jakbym był w kinie, dałbym pewnie 3!
Ale jakbym był w kinie, dałbym pewnie 3!
Ale w kinie byś nie wziął i tego nie wyłączył Za to mógłbyś np zdjąć kominiarę i z kopyta wjechać im na ostro bez żadnego ziewania!
Ciekawe czy Waszka był za granicom w kinie na nowym "Piątku"
Jak była maczeta to był i Waszka
Słyszałem że na Pasję to wszedł z vip-ami na przedpremierę. Był potem bardzo poruszony
Kriters 4 - ALe syf. Tak to jest jak sie kultowe filmy z dziecinstwa odswieza. Dno, nuda. 3/10
"Punisher: War Zone" - eh, co za zawód Bardzo, bardzo zły film
Mało chlubne epitafium dla schyłkowej ery włoskiego horroru.
Bez kitu, naprawdę cie nie lubie
My Bloody Valentine 3 D - LOL/10
takiego dziadostwa jeszcze nie widziałem
nawet Ci mniej wymagający w kinie umierali z zażenowania
Kriters 4 - ALe syf. Tak to jest jak sie kultowe filmy z dziecinstwa odswieza. Dno, nuda. 3/10
dla mnie kultowe byly "kritersy 3". czworke obejrzalem najpozniej i sie moooocno rozczarowalem. dlugo byl to dla mnei najgorszy film swiata
10000 BC. Roland Emmerich od czasu "Moon 44" kręci same filmy nadające się do obśmiania, ale tu przebija samego siebie jeśli chodzi o pomysły.
Plemię ludzików żyje sobie i poluje na mamuty. Wygląda to tak że łapią gościa w siatkę, po czym, gdy jest już złapany, dzielny myśliwy dźga go w serce włócznią i dostaje medal za odwagę (w postaci włóczni czy cuś) oraz laskę do towarzystwa. Główny bohater filmu ma tego pecha, że gdy chce biednego zwierzaczka zadźgać, ten wyrywa się na wolność. Po długiej walce zaplątany w sieć koleżka w końcu ubija rozwścieczonego mamuta, za co zostaje uznany za tchórza.
Oczywiście laski nie dostaje, zresztą zaraz ją porywają. Nasz bohater rusza na czele małej ekipy w pogoń. Przeprawiają się przez górki, na oko tak koło 3500-4000 m wysokości, w cienkich myśliwskich strojach i bez żadnych pomocy wspinaczkowych. Trafiają do Afryki (chyba przez Kaukaz szli) gdzie natrafiają na zaawansowaną cywilizację budującą piramidy. Jako że nasza ekipa skrzyknęła po drodze sporo ziomków z pokrewnych plemion, radośnie zabierają się do ataku włóczniami i kamieniami na zorganizowaną armię (po kilku dniach chowania się na otwartej pustyni, bez wody i pożywienia) - jako że bardziej zaawansowaną technologicznie, dysponującą żelazną bronią, zbrojami i tarczami itp. nie mówiąc już o pewnej przewadze ilościowej i jakościowej (w końcu są wyszkolonymi fighterami). Oczywiście dzielne ziomki bez problemu wygrywają i puszczają zorganizowaną cywilizację z dymem, a bohater dostaje swoją laskę i tytuł Bohatera Związku Radz... oops, zapędziłęm się trochę .
Od czasu "Independence Day" filmy Emmericha zaskakują głupotą i olewaniem podstaw nauki, ale "10000 BC" to absolutny rekord w tej dziedzinie.
Fast Food Nation – Nie czytałem powieści Schlossera, ale filmem rozczarowałem się srogo. Opisany m.in. jako „wariacja na temat Traffic”, mnie przypomina raczej połączenie trzech filmów dokumentalnych w jedno. Pierwszy – los nielegalnych meksykańskich imigrantów trafiających do fabryki mięsa. Drugi – rozterki inspektora sanitarnego, wpadającego na ślad „grubszej afery”. Trzeci – młodzi aktywiści na rzecz wyzwolenia zwierząt z farmy oraz ich „dojrzewanie” do tej wyższej sprawy. Plejada hollywoodzkich aktorów i aktorek przewija się tu bezboleśnie, nie dodając tej adaptacji chocby krzty dynamiki czy dramatyzmu. Czasem wręcz irytują, na czele z schematyzmem postaci Avril Lavigne i beznadziejną koszulą Bruce’a Willisa. Przez to wszystko, w moim odczuciu blednie coś, co powinno być największą siłą FFN – poruszający dramat, pełen emocji i zaangażowania widza w przekazaną historię. A tak to poruszane kwestie bulwersują chyba tylko naiwnych i wciąż nieświadomych niczego Jankesów (analogicznie jak w wypadku Super Size Me – mało prawdziwych rewelacji dla kogoś, kto choc na chwilę potrafi się zatrzymac nad systemem i etyką wszelkich „fast foodów”). Przez to nawet lepsze momenty dzieła marnieją przy przegadanych i jałowych pozostałych.
Od czasu "Independence Day" filmy Emmericha zaskakują głupotą i olewaniem podstaw nauki, ale "10000 BC" to absolutny rekord w tej dziedzinie.
A to kiedyś jego filmy mondre były? Toż wiadomo, że "10,000 B.C." to mega głupi film (bo na dobrą sprawę to taka odświeżona wersja "One Million Years B.C." czy "When Dinosaurs Ruled the Earth" Hammer Films), ale za to fajnie się go oglada, szczególnie w haj definiszon.
Obejrzyj sobie podobnego fabularnie "Pathfindera" od Nispela, to dopiero nieoglądalna kupa jest
"Moon 44" jakoś kupy się trzymał
Kupy może i tak
"The Tomb" (2005. Ulli Lommel)
Ulli Lommel to nowy Antychryst horroru!
http://www.imdb.com/title/tt1039646/
Jak ognia wystrzegałem się amatorskich produkcji Ulli Lommela z okresu 2004-2009, ale wczoraj się przełamałem i zdecydowałem na seans "H.P Lovecraft´s The Tomb". OMFG, 81 minut czystej katorgii! Od razu zaznaczam, że film niniejszy nie ma absolutnie nic wspólnego z opowiadaniem Samotnika z Providence. To po prostu haniebnie tania kopia "Saw", w dodatku piekielnie nudna, z fatalnym dźwiękiem i nie mniej fatalnymi efektami specjalnymi. Ten film kurewsko męczy. Ten film cholernie boli. Lecz jeśli lubicie się wpatrywać w urwane główki okopconych lalek z trzema 6 na czole czy w udawanie joggingu przez "aktora" "The Tomb" jest dla Was.
Uwe Boll > Ulli Lommel.
Dla wielbicieli Ulli Lommela jego serial killer movies i nie tylko (do wyboru, do koloru). Od razu polecam maraton filmowy Lommela.
# Nightstalker (2009) (V)
# Killer Nurse (2008) (V)
# Baseline Killer (2008) (V)
# Son of Sam (2008) (V)
# Dungeon Girl (2008) (V)
# Borderline Cult (2007) (V)
# The Tomb (2007) (V)
... aka HP Lovecraft's The Tomb (USA: DVD box title)
# Curse of the Zodiac (2007) (V)
# The Raven (2006) (V)
# Black Dahlia (2006) (V)
# Cannibal (2006/I)
... aka Diary of a Cannibal (USA: DVD title)
# Killer Pickton (2005)
# Green River Killer (2005) (V)
# B.T.K. Killer (2005) (V)
# Zodiac Killer (2005)
... aka Curse of the Zodiac (UK: DVD title)
... aka Ulli Lommel's Zodiac Killer (USA: DVD box title)
# Zombie Nation (2004)
ale zawsze może być gorzej - zawsze mogłeś obejrzeć coś Ittenbacha, więc spoko
Lommel jeszcze przed moim urodzeniem zaczal knocic filmy, jak chociazby "Boogeymana"... Az dziw bierze, ze mu jeszcze nikt nie zabronil wykonywac zawodu.
A Ittenbachowi chociaz "Premutos" sie udal.
My Bloody Valentine 3 D - LOL/10
takiego dziadostwa jeszcze nie widziałem
Może zapomniałeś założyć okularów? Polecam zapoznanie się z kilkoma dziełami tajskimi, gwarantuję że stopień tolerancji na to co może być głupie i żenujące w kinie grozy zdecydowanie wzrośnie
Może nie aż tak beznadziejny, ale słaby jednak i rozczarowujący film Zieloni rzeźnicy, serwowany obecnie na Ale kino. Reklamowany jako czarna komedia, jednak nudny i ciężkostrawny, do tego nieoryginalny - pomysł zerżnięty z historii Sweeney'a Todda i Delicatessen. Faceci otwierają sklep mięsny i okazuje się, że najlepiej "schodzi" im mięsko elektryka, którego przez pomyłkę zamknęli w chłodni i który im zamarzł. A żeby utrzymać dobra passę, trzeba będzie dostarczać świeżego surowca. Nuda i banał, a do tego głupi happy end.
Reklamowany jako czarna komedia, jednak nudny i ciężkostrawny, do tego nieoryginalny - pomysł zerżnięty z historii Sweeney'a Todda i Delicatessen.
...i brytyjskiego "Consuming Passion", opartego na sztuce duetu Terry Jones - Michael Pallin. Kto nie zna, polecam.
http://www.imdb.com/title/tt0094907/
Trza obadać.
Terry Jones odpowiedzialny jest chyba też za skecz w zakładzie pogrzebowym, z kanibalistycznymi wątkami - zdecydowanie lepszy od całego filmu Zieloni rzeźnicy!
A do kategorii badziewnych filmów zaliczam Frostbitten - wampiryczny szwedko-ruski(!) horror zimowy z elementami komedii. To po prostu głupi film dla nastolatków. Okrutnie durny, jak i postaci w nim występujące. Jedynie zabawne są gadające psy i ich teksty, reszta wali kałem, jak obuchem w łeb.
A do kategorii badziewnych filmów zaliczam Frostbitten - wampiryczny szwedko-ruski(!) horror zimowy z elementami komedii. To po prostu głupi film dla nastolatków. Okrutnie durny, jak i postaci w nim występujące. Jedynie zabawne są gadające psy i ich teksty, reszta wali kałem, jak obuchem w łeb.
Karolino! bez przesady. nie żeby Frostbitten było jakieś ultra mega hiper, ale pamiętam, że było _co_najmniej_ znośnie, kiedym siedział w Odeonie podczas FrightFestu w 2006
a poza tym, co to za jakieś krzywe jazde pt. "szwedzko-ruski(!)", hę?
a poza tym, co to za jakieś krzywe jazde pt. "szwedzko-ruski(!)", hę
Żadne tam krzywe jazde, ino zaskoczona byłam, gdy ujrzałam w bazie, że to koprodukcja, myślałam, że szwedzki, a tu proszę, Rusini swój udział mają
Farc Cry od Dr Bolla. Fatalny. Nie gralem w gre ale tam akcjia dziala sie na tropikalnej wyspie, a tu jakies lasy...Till Schweiger w głównej roli jest traginczy tak samo jak jego akcent. Partneruje mu w drugiej połowie filmu jakis grubas, ktory mial robic z postac komediowa. Nie wyszlo.
Sa jeszcze nawet nie najgorsze wybuchy i chyba nie ma więcej plusow. Ralph jak zwykle chroni film przed najniższą ocena.
3/10
Ralph jak zwykle chroni film przed najniższą ocena.
"Oni" - wyjątkowo schematyczny, nudny i pozbawiony jajec horror, który przez cały czas kojarzył mi się z "Boogeyman" '05 - tak samo marny i podobny jeśli chodzi o klimat (czy właściwie jego brak). Rekordowo krótki okres wyświetlania w polskich kinach (zaledwie tydzień) jest i tak zadziwiająco długi. Pozostaje tylko pytanie jak to możliwe, że Robert Harmon wyreżyserował kiedyś "Autostopowicza"?
nowe skandynawskie i islandzie filmy, wszystkie to mega kupy
Let The Right One In widział?
nie. a sprawi ze zmienie zdanie?
CGI koty się tam pojawiają więc jakies szanse zawsze sa
nie przepadam za cgi
To zacznij - teraz nawet koty w szwedzkim filmie o małoletniej wampirzycy robią w CGI żeby było straszniej!
ała, Transporter 3. ała, ała, ała, ała.
tego sie wlasnie spodziewalem. ale jedynka byla calkiem niezla rozrywka akcji.
nie. a sprawi ze zmienie zdanie?
nie sprawi
aż mnie zatkało - "Slumdog Millionaire" - ja wiem, Oskary to przyznają określonym filmom, Akademia ma taki drajw, a nie inny, ja wszystko rozumiem... ale jakim cudem to coś dostało jakąkolwiek statuetkę poza muzą i zdjęciami?
aż mnie zatkało - "Slumdog Millionaire" - ja wiem, Oskary to przyznają określonym filmom, Akademia ma taki drajw, a nie inny, ja wszystko rozumiem... ale jakim cudem to coś dostało jakąkolwiek statuetkę poza muzą i zdjęciami?
wiadomo...
zreszta danny boyle to zasadniczo przereklamowany jest
Butterfly Effect 3 - ło panie jeżu! oglądanie boli. ale sekwencja - szot "buttery nipple" i cięcie do kopulacji z piersiastą panią na szklanym stoliku do zobaczenia, bo jest tak toporna, od czapy i drętwa, że aż śmieszna. przy tym pierwszy film wygląda jak arcydzieło.
przy tym pierwszy film wygląda jak arcydzieło.
To dopiero musi być kaszana, skoro tak prawisz...
"Cassandra's Dream" - muj borze, to nakręcił Woody Allen? nieoglądalny, pretensjonalny syf z dialogami takimi, że uszy krwawią i aktorsko taki, że mdli... gdzie to ja czytałem pozytywne głosy o tym krapie - tutaj na forum? zabijam śmiechem.
Wybacz, ale " I'm still alive" Napisałam byłam parędziesiąt stroniczek temu:
"Sen Kasandry starego dobrego Woody'ego Allena. Krytycy kwękają nad ostatnimi dokonaniami mistrza, jednak uważam, że ów stary, ale jeszcze jary jest. Po prostu, kręci filmy zupełnie odmienne od tych, które robił kiedyś i wcale nie musi się z tego tłumaczyć. Ważne, że wciąż robi je dobrze i że jest w stanie zainteresować tak kapryśną i megawybredną osobę, jak ja Mnie się film podobał "
i podtrzymuję swoja opinię. Film może nie w jego dawnym stylu, ale bardzo klasyczny, z naciskiem na klasyczność kryminalnej intrygi. Obejrzyj sobie nowe Vicky Christina Barcelona - wtedy nawet zrozumiem, jeśli będziesz kręcił nosem
RZE CO?
Sen Kasandry na pewno nie jest "starego dobrego Woody Allena" - jest to jakieś żałosne popierdywanie z grecką tragedią i Dostojewskim w tle. nie twierdzę, że senor Woody ma do końca życia kręcić takie same filmy, ale to coś to jest absolutna katastrofa kinematograficzna. na poziomie aktorskim leży i kwiczy - ja nie wiem co się z McGregorem stało, ale to jakaś tekturowa makieta się pojawia - reszta obsady również. a już dialogi to jest naprawdę poziom dna. i tego właśnie pojąć nie mogę - Allen miał zawsze ucho do dialogów, a tu postaci dukają takie pretensjonalne teksty, wyssane z tak głębokiej otchłani, że można podejrzewać, że to nie jest na serio. ani to nie pasuje do postaci, ani one nie potrafią tknąć życia w wypowiadane kwestie. zgroza, że po prostu stawia włosy na głowie.
Gdybyś dobrze przeczytał to, co napisałam, zobaczyłbyś m.in.:
"kręci filmy zupełnie odmienne od tych, które robił kiedyś i wcale nie musi się z tego tłumaczyć"
a stary, dobry Woody odnosi się do niego w ogóle. Bo np. VCB nie uważam za szczególnie dobry film, ale jego autor wciąż pozostaje dla mnie starym, dobrym Woodym
A poza tym... piszesz tak ex cathedra, a to po prostu Twoje zdanie. A ja pozwolę sobie mieć odmienne od Twojego
A poza tym... piszesz tak ex cathedra, a to po prostu Twoje zdanie. A ja pozwolę sobie mieć odmienne od Twojego
a to jest ewidentna ucieczka od dyskusji. jak piwo odstawię to miotnę może jakiegoś dłuższego posta, bo CD jest fatalnym filmem choćby nie wiem od której strony patrzeć.
Nie, to po prostu miało położyć tamę tzw. pieniactwu forumowemu
Ja swojego zdania nie zmienię, więc mnie nie przekonuj. Nie podobało Ci się? Trudno, przekonywać też nie będę, bo po co?
Zarowno CB jak i VCB to fatalne filmy VCB bardziej dla facetow bo fajne laski, CD dla dziewczyn bo fajne chlopaki Mysle, ze to najgorsze filmy w jego karierze, odrywanie kuponow od nazwiska i przyciaganie mlodziezy na popularnych aktorow. A mowie to z niejakim smutkiem jako, ze Allen jest jednym z nielicznych tworcow ktorych wszystkie filmy widzialem, zdarzaly mu sie slabsze momenty, ale zeby az tak???
Toś rozsądził
Ja swojego zdania nie zmienię, więc mnie nie przekonuj.
he he, nie powiem, żeby taka postawa znajdowała choć cień uznania w moich oczach.
he he, nie powiem, żeby taka postawa znajdowała choć cień uznania w moich oczach.
a ja nie mówiłam, żebym chciała, by znalazła uznanie... szczerze mówiąc, trochę mi wisi, co z tym zrobisz
bub napisał/a:
VCB to fatalne filmy
pfff... powiedział co wiedział...
pfff... a ten jaki kamikadze
zasadniczo to Allen byl kiedys w pierwszej lidze wiec jak teraz kreci
1) film kryminalny, ktory moze co najwyzej obessac jakiemus zapomnianemu noir w rodzaju Geogra Marshalla
2) pretensjonalno - lekki dramat z laskami w glownych rolach, ktory moze obessac startujacymi prawie w tej samej kategorii z ta sama glowna aktorka Sofii Coppoli...
to oznacza ze jest fatalnie
filmy te nie zostana zapamietane, jestem o tym przekonany.
gdyby Allen od poczatku takie krecil to juz dawno bylby zapomniany.
Lekka, bezpretensjonalna komedia Allena ostatnio to byl Scoop
pfff... a ten jaki kamikadze
zachowuj się, co?
Wypraszam sobie
Syndrom Pinokia - ehh ,cale obejrzalem dno
Yeti - film z gatunku wysysających energie zyciową z czlowieka. ......
"nadzieja"-polskie filmidlo oparte na scenariuszu Piesiewicza, majace chyba byc czescia trylogii, ktorej wspomnianemu scenarzyscie sie z kieslowskim nie zdazylo zrobic. kiepsko grany glowny bohater, zenujace operowanie symbolami, nieciekawa fabula. keep away
Ong Bak 2 - z przykrością stwierdzam, że nie warto. Nawet dla krokodyla CGI. 4/10
Nawet dla krokodyla CGI.
Nie powiem, zaciekawiłem sie
"Donnie Darko Director's Cut" - hesus! te wszystkie wstawki z książki, te tandetne przebitki i montaże komputerowe - Kelly zdołał zarżnąć całą fascynującą ambiwalencję tego filmu, klimat tajemnicy. łopatą kładzie do głowy widza wyjaśnienia - po co? po jaką ciężką cholerę?
hmmm... jeśli "Donnie Darko DC" jest zły, to co powiedzieć o "S. Darko"? yyyyy... kufa nie wiem - dialogi koszmarne (oprócz rżniętych słowo w słowo kwestii z oryginalnego filmu, które jednak nijak się mają tak naprawdę do fabuły), aktorsko położone, kompletnie bez sensu. chociaż moim skromnym, jest ociupinka klimatu pierwszego filmu, ale niestety zostaje zabita przez całą resztę. a niektórych dialogów to naprawdę trzeba posłuchać, żeby uwierzyć...
Szanuję gust Embalmera, który napisał ładną reckę, ale totalną porażką dzisiejszego dnia okazał się film Don't Deliver Us From Evil. Dla mnie film ów był po prostu piekielnie... nudny!
Nie widziałam w nim żadnej głębi, tylko historię dwóch rozwydrzonych pannic, którym brak dyscypliny i jednocześnie odpowiedniej opieki rodziców w połączeniu z głupotą wieku oraz święto..bliwym wychowaniem w prowadzonej przez zakonnice szkole z internatem rzucił się na mózg. Trudno nie zauważyć kompletnego braku zainteresowania ze strony zarówno "ahystokhatycznych" rodziców Anny, beztrosko zostawiających dorastającą dziewczynę samą na 2 miesiące, jak i pretensjonalnych dorobkiewiczów, rodzicieli Lore - w tym przypadku mamunia zadowala się zapewnieniami córki, że nie wróciła późno. Nie dociekam zresztą głębiej, dziewczyny są zdeprawowane niejako na własne życzenie opiekunów. Bluźniercza wymowa filmu jakoś słabiej była przeze mnie odczuwana. Brakowało mi czegoś, co by mnie wciągnęło czy zaszokowało. Ja wiem, zło jest banalne, co akurat film dobrze ukazał, ale czy to taki odkrywczy wniosek?
Dziś obejrzałam sobie coś, co zwie się Psychomania. Nakręcono to w 1972r. w Wielkiej Brytfanii, a opowiada to o gangu młodych motocyklistów, którego przywódca, zaplątany w jakieś okultystyczne sprawy poprzez matkę i tajemniczego majordomusa (?), ginie, by odżyć i stać się nieśmiertelnym. To doświadczenie powoduje, że zachęca innych do samobójstwa, by jako niezniszczalni, wyrządzali tyle zła, ile tylko mogą. I to czynią, ale jedna osoba się opiera temu procederowi - dziewczyna przywódcy. Oglądając ten film w pewnym momencie zastanawiałam się, co brał Don Sharp z ekipą, żeby wymyślić i nakręcić coś takiego. Nie trzyma się to ani kupy, ani dupy, jest tak strasznie niedorzeczne, że trudno to opisać, zdecydowanie robione na wielkim haju, co nie dziwi, zważywszy na czasy, w którym film powstał. Jedynie muzyka jest OK, no i sceny samobójstw rządzą, gdyż są niewyobrażalnie komiczne, zwłaszcza scena topienia się jednego z członków gangu, który ochoczo i z rozanieloną miną biegnie do wody w łańcuchach i wlecze za sobą metalowy balast, coby zamiar się powiódł Ogólnie jednak straszny śmieć, choć widzę na iemdebie, że ma swoich wiernych fanów
Katakumby, Smiertelna wyliczanka, no i Zdjecie smierci z nieciekawym watkiem snuff. Najwieksze chuj...e jakie ostatnio ogladałem.
SILENT VENOM
Najnowsze cuś z kategorii zerobudżetowych zwierzo-ataków. Tym razem na pokładzie podwodnego okrętu. Skład standardowy: zwykły amerykański las udający tropikalną dżunglę, pani doktor przeprowadzająca ściśle tajny eksperymenty genetyczne w małym namiocie i przy jedynym stoliku, węże zbożowe i pytony udające zabójczo jadowite zmutowane gady, 2 wężyki rodem z amigi, które ryczą jak raptory z jurajskiego plus średnio duży magazyn udający u-boota. Nuda, statyczne zdjęcia i żałosne aktorstwo gratis. Czy te filmy rzeczywiście ktoś kupuje w USA? 0/10
piątek 13 (2009)
odradzam jakichkolwiek wycieczek do kina
INKHEART
Bardzo jałowe filmidło. Zrobione na siłę, jakby filmowcy koniecznie chcieli się załapać na falę post-Narnii, Kronik Spiderwicka i Złotego Kompasu. Efektowne sceny, szybkie tempo, ble ble, ale z produkcji wyziera pustka. Drętwe aktorstwo, oklepane dialogi i schematy i brak iskry dobrej, rzetelnej opowieści. Takiej, jakie można znaleźć właśnie w książkach, wokół których kręci się cała afera Inkheart. I jeszcze jeden duuuży minus – za mało tu Jennifer Connelly…
Wyjątkowo toksyczne gnidy, omijać z daleka:
Friday the 13th (2009) 3/10
X-Men Origins: Wolverine (2009) 3/10
Hannibal Rising (2007) 2/10
The Big Bounce (2004) 2/10
"The Dunwich Horror" (2009). Cóżeś filmowcom uczynił Lovecrafice? - chce się zawyć trawestując wieszcza po obejrzeniu tego filmidła. Coś złego musiał uczynić, skoro szargają jego imię takimi produkcjami. Coś bardzo złego. Film jest znacznie, znacznie gorszy od swojego poprzednika z 1970 roku, a to już coś znaczy:) Armitage prażący promieniami z dłoni, Olaus Wormius jako lewitujący alfons z Luizjany, kompletny brak ładu, skłłdu i jakiegokolwiek napięcia w fabule, okraszone sosem z taniego cgi, słowem: koszmar! Niestety nie w Dunwich, tylko w domu ogladajacego tą szmirę. Filmu nie ratuje Jeffrey Combs jako Wilbur. Toxic waste!
The Love Guru – laureat kilku Złotych Malin jest przede wszystkim filmem głupim i przepełnionym właśnie takimi żartami. W końcu nikt nigdy nie twierdził, że Mike Myers jest geniuszem komizmu – Świat Wayne’a zyskał popularnośc bardziej dzięki MTV i gościnnemu udziałowi gwiazd, niż faktycznie śmiesznych żartach; Austin Powers – każdy, kto widział, może sam ocenic , Shreck – cóż, tu MM jedynie podkładał głos, więc to w sumie niewiele jeszcze świadczy o wartości. W przypadku TLG, wyjściowy pomysł był dobrym, ale wykonanie zdecydowanie zawiodło. To nie jest film nudny, lecz po prostu pełen marnych żartów, w dodatku wtórnych. Szkoda jedynie Bena Kingsleya (niepotrzebny epizod) i urodziwej Jessicy Alby .
"Dark Carnival" (1993) - coś, co miało być slasherem ... albo ghost movie, licho wie ? Grupa młodzieży zamknięta w opanowanym przez wrogie siły domu - tym razem realizacja utartego schematu jest wręcz koszmarna, z ekranu wieje nudą, gra aktorska jest gorzej niż drewniana, a gore praktycznie brak. Mimo, iż ten typ filmów sprzyja budowaniu mrocznego klimatu, tutaj nie ma go za grosz. Nie dziwię się, iż to jedyny obraz w reżyserskim dorobku Erica Worthingtona - gdybym był szefem jakiejkolwiek wytwórni, choćby najbardziej ubogiej, po obejrzeniu takiego gniota nie dałbym mu ani grosza na jakikolwiek projekt.
"Hellbent" (2004)- w pełni gejowski slasher, którego akcja rozgrywa się w halloweenową noc. Poprzedniego wieczoru dwóch gejów zostaje zabitych podczas rozrywkowej nocy w samochodzie, teraz grupka kolejnych postanawia wyruszyć w tamto miejsce a przy tym fajnie się pobawić na halloweenowej imprezie. Co będzie się działo dalej, nie trudno się domyślić. Coś w rodzaju hołdu dla thrashowatych slasherów z dawnych lat, niski budżet i przesyt homoseksualnych postaci na ekranie. Klimat nie najgorszy, kilka przyjemnych dla oka ujęć i całkiem dobra praca ekipy w scenach ataków killera nie ratują tego filmu. Oczywiście gwoździem do trumny jest przede wszystkim nuda, aktorstwo i dialogi (jak zwykle w takich przypadkach) no i hmm- bez jaj, kto by chciał oglądać cały film gejów na ekranie... mnie już mdliło troszkę. Dobre jako ciekawostka, ale do końca wytrwać bardzo trudno
bez jaj, kto by chciał oglądać cały film gejów na ekranie...
ja bym mocno uważał na takie teksty na tym forum!
sugerujesz, że nie ma publiczności gejowskiej, która ogląda horrory? a to jest bardzo intrygujące stwierdzenie. to ciekawe dla kogo kręci taki David DeCoteau...
sugerujesz, że nie ma publiczności gejowskiej, która ogląda horrory?
sugeruję, że jest w mniejszości, nie twierdzę oczywiście, że jej nie ma- pytanie było w pełni retoryczne. Ale dla jasności dodam, że wypowiadam się oczywiście za siebie- nie jestem w żaden sposób uprzedzony do żadnych ras, wyznań czy orientacji- po prostu taka koncepcja zdecydowanie nie leży mi w filmie, mnie się to nie spodobało.
pytanie było w pełni retoryczne
a to ciekawe.
- bo Ty mimo, że nie chcesz oglądać to jednak Hellbent do końca obejrzałeś
- film jest profilowany pod konkretnych odbiorców
- tacy ludzie jak ja są ciekawi różnych nurtów w horrorze też obejrzeli
edit: - i oczywiście ludzie, którzy mają gdzieś czy na ekranie całują się faceci czy kobiety czy pary mieszane
więc jakby całkiem sporo osób chce oglądać, a Ty pisząc nieprzemyślane teksty zdradzasz swoje uprzedzenia/wstręt i tak dalej.
nie chcę tu kolejny raz rozpętywać debaty, że ja Ci będę udowadniał, że takie teksty zdradzają ciągotki homofobiczne, Ty mi będziesz rzucał tekstami "że przecież ja znam kilku gejów". więc napiszę raz jeszcze: proszę uważać z takimi tekstami.
no dobra, niech tam będzie. Napisałem, że do końca wytrwać bardzo trudno- podając wcześniej wady filmu jak, dla przykładu, nuda. Nigdy nie zdarzyło Ci się męczyć się z nudnym filmem do samego końca tak tylko dla zasady? Ja tak zrobiłem w obliczu Hellbent. Stwierdziłem gdzieś, że to przez homoseksualne pary? Nie. Jeśli mi przeszkadzały, były tylko jednym elementem. I nie tym, że sobie po prostu były (jak bodajże w "Fianl Stab"), ale epatowanie tym czynnikiem na prawo i lewo najzwyczajniej w świecie mnie znudziło. Mam prawo nie lubić pewnych elementów w przesycie, tak jak spokojnie mogę pisać o tym otwarcie
Spokojnie, na razie nikt nie piętnuje homo, ani hetero, tak więc pax, Panowie
kiedyż ja na razie tylko uprzejmie zwracam uwagę. więc paxować nie ma potrzeby
niemniej jednak męczy mnie strasznie wysokie zinternalizowanie homofobicznej kultury w takich wypowiedziach
To ja dodam od siebie, że na przyszłość postaram się wyłapać takie kruczki jak moje pytanie sprzed kilku postów zanim opublikuję wypowiedź
Ad rem:
co prawda, nie horror, ale film Lumeta Nim diabeł dowie się, że nie żyjesz. Boże. Czy to jest film TEGO Lumeta? Od Serpico i Pieskiego popołudnia? Film nudny, jak jasna cholera! Przede wszystkim niezrozumiały zabieg formalny, polegający na rozbiciu czasowym i "osobowym" wydarzeń. Zupełnie niepotrzebny, chyba tylko po to, by w sumie krótką historię rozwlec do granic możliwości. Postaci głupie i nieinteresujące, a szczytem absurdu było dla mnie SPOILER zabicie syna przez ojca - normalnie komiczna scena! Jeżeli film miał trzymać w napięciu - nie trzymał. Jeżeli miał być dramatem psychologicznym - wybaczcie, ale widziałam lepsze. Sidney na zasłużoną emeryturę? Zdecydowanie tak!
a ja chciałem się przyznać ze wstydem, że obejrzałem "Max Payne", ale to było dość traumatyczne przeżycie. zdjęcia jeszcze spoko, zwłaszcza jak imitują bullet time z gry, trochę ładnych kadrów, ale reszta to tradża! scenariusz, aktorstwo, napięcie - syf, kiła i mogiła.
Hehehe, no i PG-13. Chyba, że widziałeś mega hardkorową wersję unrated z 2 litrami CGI krwi w 3 ujęciach!
The Dunwich Horror" (2009). Cóżeś filmowcom uczynił Lovecrafice? - chce się zawyć trawestując wieszcza po obejrzeniu tego filmidła. Coś złego musiał uczynić, skoro szargają jego imię takimi produkcjami. Coś bardzo złego. Film jest znacznie, znacznie gorszy od swojego poprzednika z 1970 roku, a to już coś znaczy:) Armitage prażący promieniami z dłoni, Olaus Wormius jako lewitujący alfons z Luizjany, kompletny brak ładu, skłłdu i jakiegokolwiek napięcia w fabule, okraszone sosem z taniego cgi, słowem: koszmar! Niestety nie w Dunwich, tylko w domu ogladajacego tą szmirę. Filmu nie ratuje Jeffrey Combs jako Wilbur. Toxic waste!
Już po trailerze domyśliłem się, że to jednak będzie filmidło wysłane przez diabła z najdalszych piekielnych czeluści by torturować ludzką rasę, ale mimo wszystko chciałem zobaczyć bo oryginał uwielbiam. A jest tam wogóle wężołby?
Z przykrością oznajmiam iż film 'Terror Lodge' jest kompletną stratą czasu, przynajmniej dla mnie
Opisywany jako erotyczny thriller, tak naprawdę nie ma w sobie ani jednego ani drugiego. Scen erotycznych praktycznie nie ma wcale (jedna, która kończy się nim się zaczęła). Brak jakiegokolwiek napiecia, próba wytworzenia atmosfery tajemniczości spaliła na panewce. Film jest nudny jak flaki z olejem i pomimo iż trwa nieco ponad 85 minut ciągnie się w nieskończoność. Polski dystrybutor reklamuje go nazwiskiem ponoć najdroższej nowojorskiej call girl Natalie McLennan. Jeżeli w rzeczywistości ta pani jest najdroższa to z całym szacunkiem, ale nie chcę wiedzieć jak wyglądają te 'tańsze'.
Kompletna strata czasu i 20zł
Chce ktoś kupić ?
Final Destination 4: 1/6
szkoda nawet slów na tego gniota
Final Destination 4: 1/6
szkoda nawet slów na tego gniota
A, czego Ty się spodziewałeś po tym filmie, niesamowitej fabuły, wielowymiarowych postaci i objawienia? Przecież na ten film idzie się tylko jak chce się zobaczyć juchę na ekranie w 3D i jako taki się sprawdza.
i jako taki się sprawdza.
no wlasnie problem w tym, że nie..
No to sie panowie zdecydujcie bo chce iść na to do kina. Daje to radę pod względem 3D, czy nie? (bo tylko o efekty 3d mi chodzi)
Moim zdaniem efekty 3D prezentowaly się dość nędznie, pod tym względem już lepiej bylo zobaczyć Krwawe walentynki. Sceny zbrodni też nieciekawe i bez pomyslu (z wyjątkiem tej w salonie kosmetycznym), a przecież to wlasnie pomyslowość w zakresie surrealistycznych murder scenes byla wyznacznikiem serii. Jednak największym rozczarowaniem bylo dla mnie intro na torze samochodowym - nie dość, że powtórka z początku części trzeciej, to jeszcze średnio wykonana. Uczciwie trzeba przyznać, że film ma kilka nielicznych dobrych momentów, ale nie zmieniają one faktu, że to zdecydowanie najslabsza odslona serii.
Ale w sytuacji, w której są sprzeczne opinie, najlepiej oczywiście ocenić samemu!
Ale jeśli chodzi tylko o efekty 3D, to wedlug mnie seans mozesz sobie spokojnie darowac - jestem pewien, że rownie 'dobrze' prezentuje się w 2d
Tak nieśmiało wetnę się, bom wyłączyła na zew Franca El jorobado de la morgue (Hunchback of the Morgue). Już sam koszmarnie kiczowaty tytuł zwiastuje nieszczęście, ale daliśmy szansę Jacinto Molinie, który odgrywa rolę nieszczęsnego, opóźnionego garbusa o imieniu Gotho, zakochanego w śmiertelnie chorej Ilsie. Każdemu ich spotkaniu towarzyszyła ta sama, natrętnie rzewna melodyja, aż w końcu dziewczyna wyzionęła ducha. Garbus dokonuje krwawej masakry na tych, co chcą okraść jej zwłoki, a następnie zabiera truchło do podziemnych lochów pamiętających czasy Inkwizycji. Niestety, trup pada ofiarą żarłocznych szczurów które w zemście płoną żywcem ( i to chyba naprawdę... biedne szczurki ), zaś Gotho zwraca się z prośbą o "obudzenie" Ilsy do pewnego profesora, który eksperymentuje jak Frankenstein. Ten obiecuje mu pomóc. Więcej nie oglądaliśmy, bo nie dało rady, takie to wszystko było nudne i koszmarnie głupie. Dalej było "weź to wyłącz", ale w końcu zgoda na "przewijanie na podglądzie", łaził jakiś Golem, Gotho zaliczał dorodną blondynę (chyba panią doktor), koniec końców wylądował w jamie z kwasem w objęciach Golema. Być może innego dnia strawilibyśmy to "cudo", jednak wcześniej widzieliśmy coś znacznie lepszego, więc nie daliśmy szansy Molinie
Moim zdaniem efekty 3D prezentowaly się dość nędznie, pod tym względem już lepiej bylo zobaczyć Krwawe walentynki. Sceny zbrodni też nieciekawe i bez pomyslu (z wyjątkiem tej w salonie kosmetycznym), a przecież to wlasnie pomyslowość w zakresie surrealistycznych murder scenes byla wyznacznikiem serii. Jednak największym rozczarowaniem bylo dla mnie intro na torze samochodowym - nie dość, że powtórka z początku części trzeciej, to jeszcze średnio wykonana. Uczciwie trzeba przyznać, że film ma kilka nielicznych dobrych momentów, ale nie zmieniają one faktu, że to zdecydowanie najslabsza odslona serii.
Ale w sytuacji, w której są sprzeczne opinie, najlepiej oczywiście ocenić samemu!
Ale jeśli chodzi tylko o efekty 3D, to wedlug mnie seans mozesz sobie spokojnie darowac - jestem pewien, że rownie 'dobrze' prezentuje się w 2d
Zgadzam sie z opinia Flagga w 100 procentach.
Pierwsze "Oszukac przeznaczenie" bardzo przypadlo mi gustu, druga i czesc byly oki, niestety czworka to totalny przecietniak, ktorego jedynym zaczepieniem sa efekty 3D. Te jednak w zdecydowanej wiekszosci ograniczaja sie do ambitnych opcji typu rzucanie gwozdziami w strone publicznosci... Wlasciwie chyba wszystkie polegaly wlasnie na efekcie rzucania czyms z ekranu Pod tym wzgledem zdecydowanie bardziej efektownie wypadly "Krwawe walentynki".
Cala seria zawsze byla znana z efektownych scen smierci, wiec wydawalo sie ze podrasowanie ich efektami 3D da imponujace rezultaty, jednak scenarzystom ewidentnie zabraklo ciekawych pomyslow. Otwierajaca film scena katastrofy swoja widowiskowoscia kompletnie nie dotrzymuje kroku poprzednim filmom.
Juz nie mowie o poziomie aktorstwa czy scenariusza, bo nie o takie rzeczy chodzi w tego typu filmach, ale co do tego drugiego skladnika musze przyznac, ze bylem pod wrazeniem - dawno nie widzialem czegos rownie pozbawionego scenariusza, cala akcja miala na celu tylko polaczenie kolejnych zgonow bohaterow, coz jednak z tego skoro nie byly one specjalnie interesujace, jak rowniez pozbawiono je elementu niespodzianki, poprzez wprowadzenie swoistych zajawek. No i pod wzgledem technicznym tez jest to najslabsza czesci serii, za duzo CGI na niespecjalnie wysokim poziomie - ewidentnie uznano, ze w 3D nie bedzie wszystkiego dokladnie widac
Może mi się podobało właśnie dlatego, że był to pierwszy film 3D na jakim byłem w kinie. Co do scenariusza to już od trzeciej części był tylko po to, żeby połączyć ze sobą sceny śmierci. Zajawki poprzedzające śmierć - opcja faktycznie mizerna, psuła cały efekt. Sceny zgonów wybitne jakieś nie były, nic nie pobije wybuchu z pierwszej części, czy karambolu z drugiej, jednak tragedii jakiejś nie ma i mi miło się oglądało zgony. Zabrakło trochę wyobraźni, ale i tak było mocno przyzwoicie.
Wiadomym jest na pewno, że drugi raz tego filmu nie obejrzę, ale pierwszego nie żałuję
Co do scenariusza to już od trzeciej części był tylko po to, żeby połączyć ze sobą sceny śmierci.
Od trzeciej? Popatrz, a ja myślałem, że od pierwszej
Final Destination 4: 1/6
szkoda nawet slów na tego gniota
Final Destination to od poczatku wydawalo mi sie wariacja na temat "Sprawy zycia i smierci" Powella. Tylko oczywiscie pozbawionym fabuly i wyobrazni plastycznej
a ja wczoraj próbowałem obejrzeć LXG, ale nie wytrwałem nawet do połowy. no, ale czego można się spodziewać po człowieku, który wyreżyserował pierwszego "Blade"?
Supergrass (1985) – Nie jest to aż taki celuloidowy kupsztal, jak niektóre przez was tutaj opisywane, jednak ta brytyjska „komedia” cierpi bolączkę… bycia nieśmieszną. W zamierzchłych czasach, na łamach Cinema Press Video ukazał się list czytelnika, wymieniającego swój podział filmów wg. kategorii – szło to mniej więcej tak: melodramat dla baby, bajka dla dzieciaków, „Wietnam” dla starszych chłopców i sobie pornosa do flaszki ze szwagrem. Chętnie dopisałbym do tej listy film nie przeszkadzający w rozmowie ze znajomymi i emitowany w „tle”. Taki niestety jest właśnie Superkapuś. Paczka komików z grupy The Comic Strip nie wysila się tu zbytnio, większość gagów i dialogów jest zupełnie drętwa, a główne postaci z trudem zyskują sympatię widza. To bardziej kryminał z domieszką lekkiego humoru, czy pastisz filmów o tajnych agentach. W sumie zainteresuje tylko ciekawych jak wyglądał 20 lat temu profesor Hagrid, biegający po plaży z piłą mechaniczną .
"Blödaren" (1983) Hansa Hatwiga - Idiotyczny, nudny, pozbawiony gore i suspensu szwedzki slasher o grupie zabłąkanych członkiń tandetnej grupy rockowej zabijanych przez seryjnego mordercę, któremu obficie krwawią oczy gdzieś na leśnym zadupiu. Doprawdy nie wiem co mnie skłoniło do sięgnięcia po ten gniot - chyba tylko przemożna chęć zapoznania się z kinem gatunku made in Sweden. Taniutka kopia "Friday the 13th" i "The Texas Chainsaw Massacre".
http://www.imdb.com/title/tt0302356/
To już szwedzki black metal prezentuje się o niebo (a raczej o piekło) lepiej. Marduk, anyone?
"Wojna polsko-ruska" - /
"Wojna polsko-ruska" bardzo fajna. jestem pozytywnie zaskoczony tym filmem.
ale wlasnie w tiwi leci "Lord Of The Rings: Return Of The King" - O. MUJ. BORZE. co za krap! buech...
"Wojna polsko-ruska" bardzo fajna. jestem pozytywnie zaskoczony tym filmem.
ale wlasnie w tiwi leci "Lord Of The Rings: Return Of The King" - O. MUJ. BORZE. co za krap! buech...
Tak dobry jak ksiazka pewnie?
Tak dobry jak ksiazka pewnie?
nie wiem jak to się Jacksonowi udało, ale ten film jest bardziej syfiasty niż książka
Łza Księcia Ciemności
Zastanawiałem się kiedyś, jak dogłębnie złym musi być film, o którym nie zająknie się nawet nikt na forum pełnym miłośników rzadkich – a niekiedy i do cna „szrotowatych” – filmów grozy z całego świata. A przecież ta estońsko – polska koprodukcja z 1992 roku jest prawie nie do zobaczenia w naszym kraju (z wyjątkiem festiwali filmowych), a i estońskie wydanie DVD nie jest łatwym do zdobycia. Tyle, że… nie warto zachodu. To informacja dla tych, którzy jeszcze nie widzieli tego sławetnego pseudo-horroru Marka Piestraka (a zakładam, że są tu tacy) – naprawdę nie warto zachodu. To produkcja w zasadzie w niczym nie odbiegająca od filmów telewizyjnych tamtego okresu, poza dwiema scenami „szatańskich” rytuałów, które jednak zrealizowane są bez krztyny polotu. Cała reszta to ziejący nudą kryminał, z doktorem Lubiczem upozorowanym na Bogarta i rzadko widywaną na ekranach uroczą Hanną Dunowską w roli pisarki wplątanej w intrygę związaną z pierścieniem mającym posłużyć celom III Rzeszy. A już sam Książę Ciemności jako stworzenie których pełno np. w Ustce i Kołobrzegu, to prawdziwa kpina Piestraka. Obie jego Wilczyce były jeszcze zjadliwe, ale Łza… to klasyczny przykład beznadziejnej sztampy, w której nawet oczekiwany spektakularny finał srogo zawodzi. Lepiej po raz n-ty sięgnąć po Medium Jacka Koprowicza.
ludzie ONCE co za tragedia straszna!!
to irlandzkie? jeśli tak, to pozwolę się nie zgodzić.
to irlandzkie. mozesz sie nie zgadzac, i tak dla mnie ten film bedzie szczytem chujozy
ej, to taka sympatyczna, gorzko-prawdziwa historyjka. czego tu nie lubić? wiarygodni bohaterowie pierwszoplanowi, ci w tle też jakoś sensownie ukazani, nie ma słodzenia po linii holiłudzkiej. tylko za dużo tej śpiewogry o ile pamiętam - przez co film tempo tracił - gdyby mu wyciąć ze 20 minut to by było git!
ja tez stanę w obronie tego bezpretensjonalnego filmu. Słodko-gorzki. Ona i on, wydawałoby się, stworzeni dla siebie, ale... mąż, matka, dziecko, dziewczyna - życie, po prostu. Niby taki mały film, ale historia jak najbardziej interesująca. I fajna muzyczka. Najbardziej podobała mi się piosenka śpiewana przez Dziewczynę, kiedy idzie sobie w piżamie ze sklepu ze świeżymi bateriami i śpiewa
mi tez sie podobal nawet
a w ogóle dwójka głównych aktorów to przez kilka lat parą była, ale ostatecznie się rozstali.
To też jest życie Mimo wszystko mieli taki do tego dystans, że potrafili razem nakręcić taki film.
Mimo wszystko mieli taki do tego dystans, że potrafili razem nakręcić taki film.
IIRC to romans zaczął się właśnie od filmu albo jakoś niewiele wcześniej
wspaniale dla mnie krecenie amatorska kamera i slabe pioseneczki przez 50% czasu to nie film, tymbardziej dobry film. aa i jeszcze to zycie, sory ja mam swoje i nie musze ogladac nudnego zycia innych na tym koncze juz bo szkoda mi czasu i klawiatury na pisanie o takich kaszankach.
aa i jeszcze to zycie, sory ja mam swoje i nie musze ogladac nudnego zycia innych
dlatego absolutnym arcydziełem jak wiadomo jest "Transformers: Revenge of the Fallen", c'nie?
jeszcze to zycie, sory ja mam swoje i nie musze ogladac nudnego zycia innych
Dokładnie. Nawet Alfred powiedział, że "film to życie, z którego wymazano plamy nudy". A on mondry był nawet, bo animal attack nakręcił
ej, to taka sympatyczna, gorzko-prawdziwa historyjka.
ja tez stanę w obronie tego bezpretensjonalnego filmu. Słodko-gorzki.
mi tez sie podobal nawet
az cisnie sie samo na usta slowo, ktorego na tym forum nie wolno wypowiadac
jak ktos chce ogladac film w stylu zyciu z klasa niech sobie zapusci nawet Ordinary people, jak o pioseneczkach to Birda Ale co do Once to kazdy rozsadny podziela opinie mesjasza !
Powiedział, co wiedział Nie każdy film musi być arcydziełem, żeby sprawiał przyjemność. Czasem warto się odsnobić i obejrzeć coś "zwykłego". Nawet śp. Oscar Wilde doceniał proste przyjemności
Powiedział, co wiedział Nie każdy film musi być arcydziełem, żeby sprawiał przyjemność. Czasem warto się odsnobić i obejrzeć coś "zwykłego". Nawet śp. Oscar Wilde doceniał proste przyjemności
Tez nie proponuje byscie ogladali film tarkowskiego o szopenie z elementami autobiografii tylko hollywood A ten film jest zwyczajnie zenujaco-meczacy - 10 minut nie da sie wytrzymac, chyba ze mowimy o innym filmie. Obrzydliwy film.
No, ale dlaczego Hollywood, a nie to? Ja nie lubię produkcji holiłódzkich, są przewidywalne i lukrowane do urzygania, a ten film mi się podobał. Chyba nie zabronisz mi mieć swoich upodobań?
No, ale dlaczego Hollywood, a nie to? Ja nie lubię produkcji holiłódzkich, są przewidywalne i lukrowane do urzygania, a ten film mi się podobał. Chyba nie zabronisz mi mieć swoich upodobań?
No , ale ten film jest lukrowaty do urzygania wlasnie. Nie wiem jakiego hollywood nie lubisz,ale gdzie taki lukier u Aldricha, u Ritta czy u Wildera No litosci, ten film to z lukrem w wydaniu bollywood mozna porownywac co najwyzej A lopatologiczny to ten film jest bardziej niz Transformery, ktorych tez nie dalem rady obejrzec Zreszta duzo ladniejsze piosenki nagrala Julie Delpy do wiadomego filmu. Temat ten sam niby, piosenki tez sa a jednak oglada sie z przyjemnoscia!!!
Nie, to Ty mi powiedz, gdzie TEN film ocieka lukrem, bo nie zauważyłam. Happy endu brak, para, którą wszyscy połączyliby świętym węzłem małżeńskim się SPOILER ostatecznie nie zeszła, życie przybija dziewczynę, która umie śpiewać i grać, a sprzedaje kwiatki na ulicy, ma na głowie matkę, której przecież nie zabrałaby ze sobą, gdyby wyjechała z Nim, dziecko, no i mężusia, który raczył się wreszcie przytarabanić. Łopatologia? Nie sądzę. Życie, po prostu.
A ostatnie ujęcie uważam za wspaniałe, kiedy widzimy Ją przez okno, przy pianinie, w otoczeniu rodziny, jednak zwróconą ku nam, ku otwartemu oknu.
Można nie kupić tego filmu, można oglądać Bollywoody, Hollywoody, Tarkowskich, Spielbergów, ale dlaczego ja mam nie lubić tego właśnie filmu, skoro lubię? Jak ma nie zachwycać, skoro zachwyca? Przynajmniej mnie, ale, jak widzę, nie tylko.
Przynajmniej mnie, ale, jak widzę, nie tylko.
no ja bym jednak tak daleko się nie posuwał, że mnie zachwyca ale podoba mi się właśnie ten gorzkawy ton opowieści. bo prawdziwszy jest od gównianych romansów made in holiłut czy, nie daj buk, polsza!
Z zachwytem to było tylko takie małe nawiązanie, czy może raczej parafraza klasyka Ogólnie nie oceniam tego filmu jako skończonego arcydzieła, ale spodobał mi się, gdyż właśnie nie słodzi, jak sporo filmów kręconych obecnie. Jest życiowy, co nie znaczy, że blisko Klanu
czy może raczej parafraza klasyka
ależ ja to wiem
Jak wiesz, to czemu się czepiasz figuhy hetohycznej? Hę?
Wiem, że nie każdy ten film strawi. Nie ma wartkiej akcji, ciekawej intrygi, pokazuje ludzi w życiowych sytuacjach, bez makijażu do tego te piosenki - albo komuś przypadną do gustu, albo nie. Ale nad tym nie ma co dyskutować, bo jednemu się spodoba, innemu nie i już. I dziwi mnie, iż muszę się tłumaczyć z tego, że mi się widział i dlaczego nie jest lukrowany. Akurat to jest obiektywne spostrzeżenie, bo lukru brak
Ale nad tym nie ma co dyskutować, bo jednemu się spodoba, innemu nie i już
veto! jeśli nie ma co dyskutować o filmach to po co jest to forum, a? poza tym przecież właśnie odbywa się tu dyskusja - "lukrowany" mówi bub, "bredzisz" pisze Kami i tak to się toczy
Tyle, że pewne dyskusje można ciągnąć do znudzenia, ale czy coś z tego wynika i nie zmienia to postaci rzeczy, że Bubowi nie będzie pasił, a mnie - owszem. Szczerze powiedziawszy, mam w nosie to, czy Bubowi się podoba, czy nie, ale mógłby udowodnić rzekomą lukrowatość filmiszcza, bo naprawdę, kto, jak kto, ale ja na słodkie jestem bardzo wyczulona w tym sensie, że w jedzeniu to uwielbiam, ale oglądając słodycz- womituję Tutaj womitu nie było, więc...
a załóżcie jakis fajny temat
A rzuć pomysłem