ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Chciałbym rozpocząć wątek dotyczący filmów stanowiących kamienie milowe w historii horroru (chodzi mi o podejście czysto subiektywne). Wpisujcie filmy dla Was szczególne ze względu na swoją oryginalność, nowatorski charakter lub tabu, które łamią. Bo na pewno każdy ma takie filmy, które nawet jeśli się nie podobają to się o nich pamięta ze względu na to właśnie „coś”- czyli szczególne podejście do tematu, nowatorski sposób zdjęć, lub specyficzną reżyserie.
Więc ja się podzielę tytułami filmów szczególnymi dla mnie:
Na początek „Gabinet Doktora Caligary” (Das cabinet des Doktor Caligary), czyli rok 1920 jak dla mnie pierwszy horror i doskonały film (wiem, że z roku 1913 jest „Student z Pragi” przez niektórych oceniany jako ten pierwszy, jednak nie oglądałem tego filmu). Następnym jest „Psychoza” (Psycho) za perfekcyjne ukazanie rozdwojenia jaźni, chyba po raz pierwszy w kinie. Kolejny to horror – komedia „Nieustraszeni pogromcy wampirów” (The fearless vampire killers) za genialne połączenie grozy z humorem i doskonałe role Jacka MacGowrana i Romana Polańskiego. Za pseudodokumentalny charakter „Cannibal holocaust” i późniejszy „Blair witch project”. Za łamanie tabu nekrofilii dwa doskonałe filmy „Po godzinach” (Aftermath) i „Nekromantik” i za łamanie wszelkich tabu „August underground’s mordum”. I jeszcze jak dla mnie perełka tj. „Begotten” sam dokładnie nie wiem czy to film genialny czy tylko nie udana próba stworzenia takiego i umieszczam go tu pewnie przez te kontrowersje. Jeszcze „Cień wampira” (Shadow of a Vampire) – za wspaniałe połączenie filmu czarno – białego z kolorowym i ogólnie fabułę, „Teksańską masakrę piłą mechaniczną” (Texas chainsaw massacre), bo to pierwszy gore jaki mi się naprawdę podobał i „The ring” on zwrócił moją uwagę na horror japoński.
To chyba tyle jeżeli chodzi o mnie.


Kamienie milowe, no to jedziemy:
- Nosferatu - F.W. Murnau - 1922 - ten film to tylko fundament, ale jakże wspaniały i solidny, w końcu kino grozy stoi na nim niewzruszenie po dziś dzień
- Frankenstein i Dracula - Whale i Browning - 1931 - schemat, który stał się wieczny i charakteryzacja Jacka Pierce'a stanowiąca podwaliny dla Bakera, Winstona, Saviniego i im podobnym;
- Wilkołak - George Waggner - 1941 - najsłynniejszy futrzak? niekoniecznie, ale fantazje rozbudził na długie lata;
- One - Gordon Douglas - 1954 - kiedyś musiało coś w końcu zmutować, by mutować mogło do teraz;
- Noc myśliwego - Charles Laughton - 1955 - przerażający ojczym w genialnym wykonaniu Mitchuma to wzorcowy przykład dla późniejszych filmowych sadystów;
- Dracula - Terence Fischer - 1958 - podejrzewam, że to ten właśnie film obudził apetyt na więcej "hammerów" i ustanowił wstępne prawa nimi rządzące. Nie wiem jak wy ale bez "hammerów" kina grozy sobie nie wyobrażam;
- Black Sunday i Studnia i wahadło - Bava i Corman - 1961 - grzmotnęło we Włoszech oraz Stanach i tak ładnych kilka latek wyznaczając pewne niezatarte standardy;
- Noc żywych trupów - George A. Romero - 1968 - wielka data! Horror schodzi pod strzechy;
- Bird with a Crystal Plumage - Dario Argento - 1970 - nastaje Argento-nastaje giallo;
- Ostatni dom po lewej - Wes Craven - 1972 - rape and revenge przekonuje o swej sile, nowe standardy ukazywania przemocy na ekranie;
- Uwolnienie - John Boorman - 1972 - nieśmiertelny wzór dla survivali;
- Wiklinowy człowiek - Robin Hardy - 1973 - w przepiękny i inteligentny sposób zaburzona kwestia religijna, wzór godny naśladowania. Niestety nikt jak dotąd właściwie z niego nie skorzystał i nawet dobrze
- Teksańska masakra piłą łańcuchową - Tobe Hooper - 1974 - przemoc bez użycia gore, ta sztuka udała się nielicznym;
- Shivers - David Cronenberg - 1975 - przemoc i seksualność wyraźnie wkracza w XX wiek, pierwszy przerażająco "cielesny" film;
- Suspiria - Dario Argento - 1977 - kolejna soczysta garść pomysłów ze strony mistrza, która stała się kanonem dla jego rodzimych twórców jak i pozostałych pobratymców z innych państw;
- Halloween - John Carpenter - 1978 - wszak przed nim uczynił to Bava i Clark, ale dopiero sposób w jaki "Cieśla" uśmiercił nastolatków spuścił na świat lawinę slasherów, wyznaczając wiele standardów;
- Martwe zło - Sam Raimi - 1982 - gore straszne i wesołe receptą na klasyk za małe pieniądze;
- Koszmar z ulicy Wiązów - Wes Craven - 1984 - seryjny morderca ulubieńcem publiczności, sfera snów przestaje być bezpieczną; początek ery wyrobników i cichy zmierzch gatunku pod koniec lat 80-tych;
- Krzyk - Wes Craven - 1996 - horror bujnie rozkwita na nowo, ale w ożywczej formule powstałej z odgrzanych schematów; moda na autoironię;
- The Ring - Hideo Nakata - 1998 - kino azjatyckie dochodzi do głosu zaczynając wyznaczać nowe standardy;

Możliwe, że o czymś zapomniałem, ale nie wydaje mi się. Chętnie dodałbym "Maniaka" i "Martwych i pogrzebanych" lecz nie byłbym do końca uczciwy. Co nie oznacza, że pozbawione są one oryginalności, za takie zarzuty strącam główki jak dynie
Hm, w zasadzie zgadzam sie z LOBO, dodałabym jedynie Dr. Jekylla i Mr. Hyde'a z Barrymorem (1920) - bez tej ekranizacji nie powstałby póxniejszy film Mamouliana w jego kształcie i potem kolejne adaptacje, do tego dorzucę Curse of Frankenstein Hammera (1957), który zaowocował, podobnie jak wymieniony przez przedmówcę Dracula licznymi wariacjami, Upiora w operze z Lonem Chaneyem seniorem (1925) - klasyk Ruperta Juliana nie od zdarcia i wzór dla naśladowców. King-Kong też - wiadomo, dał początek tym wszystkim gigantom i prehistorycznym szaleństwom
Poza tym: Faust Murnaua, Das Wachsfigurenkabinett Leniego i Zmęczona Śmierć Langa - te ostatnie dokonania to przykład prototypowych nowelkowych składanek (no, tak naciągam w stosunku do Zmęczonej śmierci ), które później chętnie wykorzystywano (np. Amicusy).
A The Thing Johna Carpentera
Film ten ogłądany wiele lat temu jeszcze na vhs-ie zrobił na mnie niesamowite wrażenie.
Robi z resztą do dziś, niezapomniany klimat ciągłego zagrożenia, dobre role aktorów (Kurt Russell jako R.J. MacReady) podlane muzyką Morricone toż to miód.
http://www.imdb.com/title/tt0084787/
A końcówka- nigdy nie jesteś pewien czy Childs albo MacReady nie zostali przejęci przez Rzecz


Bez swojego pierwowzoru i bez Obcego ten film mógłby nie powstać Nie należy zapominać, że jest to remake (co prawda, sporo odchodzący od oryginału na rzecz Obcego, ale też Inwazja porywaczy ciał się kłania).
Nie jest to więc całkiem oryginalne przedsięwzięcie, co nie znaczy, że złe, czy cuś
Zatem dodam jeszcze Obcego, bo też sporo filmów wiele mu zawdzięcza.

A końcówka- nigdy nie jesteś pewien czy Childs albo MacReady nie zostali przejęci przez Rzecz

A co to zmienia w kinie grozy?

"Martwi i pogrzebani" to arcydzieło w tej samej mierze co "The Thing", oj może nawet większe, ale nie wymieniłem.

Tak się zastanawiam, poza wymienionymi przez LOBO dwoma filmami (tj. „Krzykiem” i „The ring”) nikt nie wspomniał nic z ostatniego dwudziestolecia czyżby tylko klasyka? Czy da się coś oryginalnego jeszcze stworzyć? Właśnie myślę nad takimi filmami z ostatnich lat i poza tymi, które wymieniłem na początku nic innego mi do głowy nie przychodzi.
Nawet Ring nie jest w pełni oryginalny, jeżeli wspomni się Zemstę po latach (The Changeling). Nie wiem, czy ten gatunek jest w stanie wyprodukować coś oryginalnego, ale taki to już los filmów gatunkowych Zawsze można nakręcić po prostu dobry albo zły film.
lsnienie.
carnival of souls

mam nadzieje, ze te dwa tytuly nie wzbudza kontrowersji
a gdzie "Ludzie Koty" z `42? niesamowity przykład horroru, w którym strach buduje sie poprzez niedopowiedzenie, sugerowanie jedynie możliwości istnienia upiora. jeden z najwspanialszych przykładów poetyckiego kina grozy, podobnie jak "I Walked with Zombie" (też duetu Lewton/Tourneur)

a gdzie "Ludzie Koty" z `42?

To wtedy można wymienić i The Seventh Victim Lewton/Robson - chyba pierwszy film z motywem satanistycznej sekty
Ja sobie nie wyobrażam horroru filmowego jako gatunku bez "Hellraisera". Dziwi mnie, że jeszcze nikt tego filmu nie wymienił.
a co hellraiser zmienia ?
każdy wie, że włoski horror to moja odwieczna pasją, więc nie byłbym sobą, gdybym nie chlapnął czegoś od siebie:

- Zombie by Lucio Fulci - po tym obrazie (choć jak wiemy Romero był pierwszy a nawet i drugi - w tym wypadku razem z Argento ) krew, mięso i trzewia na dobre zalały ekrany kin i telewizorów na całym świecie. Nie stało się tak po Nocy Żywych Trupów z 1968, choć tam uświadczymy nieco szokujących jak na owe czasy sekwencji, dopiero Świt zobligował włoskich kopistów do nakręcenia czegoś podobnego na swoją europejską modłę - no i się zaczęło... wszystkie Burial Groundy, Hell of The Living Deady, masa pseudo kontynuacji i wariacji... przeważnie dokonywana na europejskim poletku, ale nie tylko

Dla samego Fulciego to też był przełom w karierze - był to jego pierwszy tak krwawy obraz w karierze, i gdyby nie to, kto wie jak dalej potoczyłaby się jego kariera - przypuszczam, że zaginąłby w morzu gnoju pokroju Enzo G. Castellariego, czy innego Tonino Ricciego albo jeszcze gorszego Alfonso Brescii.

The Beyond, City of the living dead - nie byłoby tego, gdyby nie Zombie.

Ja sobie nie wyobrażam horroru filmowego jako gatunku bez "Hellraisera". Dziwi mnie, że jeszcze nikt tego filmu nie wymienił.

jakoś przez 90 lat swojego istnienia horror filmowy jako gatunek radził sobie całkiem nieźle i bo ja wiem, czy akurat ten film cokolwiek zmienił w postrzeganiu tegoż gatunku?
A bo ja wiem co takiego zmieniła "Suspiria" czy "Martwe zło"...

"Hellraiser" zmienił moje postrzeganie tego gatunku, ale jego wpływ (zwykle subtelny) na późniejsze horrory również da się zauważyć. Przykład: "Silent Hill" (zarówno film, jak i gry komputerowe).
Ale jeśli mówimy tylko o "kamieniach milowych gatunku", to w takim wypadku chyba rzeczywiście się pośpieszyłem z wpisaniem tu tego tytułu.
Hellraiser to poprostu kino grozy klasy B dobrze zrealizowane , ktoremu sie udalo wybic sposrod tlumu rownie dobrych produkcji. Ot cala tajemnica Hellraisera , dobrz dobor aktora , gdyby nie Doug Bradley Pinhead to pewnie skonczylo by sie na na 1 czesci.

Dla mnie kamieniami milowymi sa dziela Mistrza Fulciego szczegolnie te o zombie bo to one zapoczatkowaly prawdziwy boom na filmy o zywej smierci. Nie wspominam juz nawet ze dziela Lucjana sa w tej kategorii bezkonkurencyjne i dziela Romero sa przy nich taakie malutkie.


Za pseudodokumentalny charakter „Cannibal holocaust” i późniejszy „Blair witch project”. Za łamanie tabu nekrofilii dwa doskonałe filmy „Po godzinach” (Aftermath) i


A ja jeszcze dodam, co do Cannibal Holocaust, to nawet nie za samą pseudodokumentalną formę, choć za nią też jak najbardziej, to za wprowadzenie na ekrany motywu wykorzystanego również w Blair Witch project zagubionej taśmy.
Ze staroci to na pewno "Czarownica", "Wampir", z Niemiec to "Caligari" i "Nosferatu" (tego drugiego lubie duzo bardziej). Oczywiscie to nie najlepsze filmy z tego okresu, ale chyba najbardziej da sie je podciagnac pod horrory (bo tematyki faustowskiej, Mude Tod itd nie zalaczam). Potem "Freaks" w sumie najlpesze dzielo jezeli chodzi o te wczesne monstery. Z tego co jeszcze nie bylo dalej to na pewno kilka filmow Romana: Wstręt ale przede wszystki Lokator. Dodatkowo z ciekawostek ktorych nikt nie wymienil "Spoorloos", "Towarzystwo wilkow" jako dziela mistrzowskie. Oczywiscie "Evil dead 2". "Deliverance" ktos tam wymienil jakby wziac to za horror to oczywiscie klasa najwyzsza, ale wtedy mozna by tez chociazby "Nedzne psy" zrobic horrorem

Co do "Hellraisera" to jak najbardziej wplywowy film...

Ze staroci to na pewno "Czarownica", "Wampir", z Niemiec to "Caligari" i "Nosferatu" (tego drugiego lubie duzo bardziej). Oczywiscie to nie najlepsze filmy z tego okresu, ale chyba najbardziej da sie je podciagnac pod horror

Prośba znajdź mi lepsze bardziej odkrywcze filmy w latach 20-tych niż Gabinet doktora Caligari, bo ja jakoś nie widzę??


Prośba znajdź mi lepsze bardziej odkrywcze filmy w latach 20-tych niż Gabinet doktora Caligari, bo ja jakoś nie widzę??

Heh, nie wiem czy to zart czy pomylka. Bo jezeli piszesz filmy bardziej odkrywcze w latach 20tych, ktore to lata sa prawdopodobnie najbardziej odkrywcze jezeli chodzi o cala historie kina, ktore wydaly niezliczona ilosc arcydziel to moze warto by zakupic jakakolwiek historie kina i ja przeczytac bo miejsca na forum by moglo niestarczyc. Juz nie wspominajac o tym ze nie mam az tyle czasu zeby wszystko wymienic Jezeli zas piszesz o horrorach to od biedy moge sie zgodzic, ze Calagari jest na tym gruncie pozycja wyjatkowa, mimo ze nie doczekal sie tak wielu wnukow w prostej lini jak chociazby Nosferatu


Przecież, to nie film o potworach stricte tylko o dziwnych ludziach (tytułowych dziwolągach) jak dla mnie podciągnięcie to pod monster movies jest nie na miejscu, to bardziej dramat o tragedii inności tytułowych dziwolągów (wzbudzają bardziej współczucie niż grozę), a nie monster potwór, którego trzeba unicestwić.

Wlasnie glowna wartosc tego dziela, lezy w jego humanistyce. Tytulowym "Freaks" nie trzeba wspolczuc. Postacia godna wspolczucia jest kobieta-kura. No a to ze podchodzi do tematu "potworow" w inny sposob to wlasnie jego glowna zaleta. Wiec z mojej strony "tragedia innosci tytulowych dziwolagow wzbudzajacych wspolczucie" swiadczy o tym ze nie zrozumiales przeslania i tu po raz kolejny odsylam do Juranda Jest to w sumie szczytowe osiagniecie tego rodzaju kina jak i jego koniec. Troche sytuacja przypomina tutaj Caligariego, ktory tez w historii zajmuje jakas tam szczegolna pozycje. Nie wywolal szalu na punkcie somambulikow Jezeli uznac by "Demona cyrku" i "Niesamowita trojke" tegoz rezysera za poczatki cyrkowej grozy to mamy przeciez caly nurt horrorow z wszelkimi mozliwymi klaunami i cyrkowcami w roli glowej. Nie wspominajac, ze jest to jeden z pierwszych przejawow zainteresowania w ten specyficzny sposob cielesnoscia, ktory to motyw pozniej eksploatowal chociazby Cronenberg.

Co do innych filmow, ktore wymienilem to rowniez sie nie zgadzam:
Czarownica - wykladnia filmu satanistycznego, pseudodokumentalna forma holocaus kanibali i Blair Witch to juz tylko kopia tego pomyslu
Wampir Dreyer - tutaj wystarczy samo nazwisko, zadko kiedy tworca tej klasy zabiera sie za horror. Nie jest to najlepszy jego film, ale jakby nie patrzec inne podejscie do mit Drakuli Takie cos Carmilla na gruncie filmu tylko 2 klasy do przodu
Lokator - dzielo wybitne, plotki mowia ze to posrednia inspiracja dla m.in. Lsnienia. Niby gdzies tam Caligari sie przewija w tle, ale tylko w tle. Podobna sytuacja ze Wstretem.
Spoorloos - o ile to horror to podobne motywy w swoim kinie wykorzystuje miedzy innymi Haneke.
Towarzystwo wilkow - nie widzialem Walerii wiec wstrzymam sie z opinia do tego czasu. Na razie wydaje sie byc to wazny film.
Evil dead 2 - ksiazke mozna by napisac, takiego czegos wczesniej nie bylo

A no i oczywiscie nalezaloby dodac, ze w moim rozumieniu historie filmu tworza dziela wybitne wybijajace sie ponad przecietnosc. Wiec o ile jestem w stanie zrozumiec, ze jakis tam Piatek 13 czy Dracula spowodowal wybuch niezliczonej ilosci kopii, synow, corek, matek, narzeczonych to rowniez dostrzegam ze nie kazdy jest krolem Jako milosnik kina wole oddawac czesc krolowi, niz KLANOWI


Heh, nie wiem czy to zart czy pomylka. Bo jezeli piszesz filmy bardziej odkrywcze w latach 20tych, ktore to lata sa prawdopodobnie najbardziej odkrywcze jezeli chodzi o cala historie kina, ktore wydaly niezliczona ilosc arcydziel to moze warto by zakupic jakakolwiek historie kina i ja przeczytac bo miejsca na forum by moglo niestarczyc. Juz nie wspominajac o tym ze nie mam az tyle czasu zeby wszystko wymienic Jezeli zas piszesz o horrorach to od biedy moge sie zgodzic, ze Calagari jest na tym gruncie pozycja wyjatkowa, mimo ze nie doczekal sie tak wielu wnukow w prostej lini jak chociazby Nosferatu


Z historią kina nie jest u mnie tak źle jak sugerujesz, no chyba, że tym stwierdzeniem chciałeś ukazać swoją wyższość znawcy w takim razie zwracam honor
Tak się składa, że w tym temacie jakbyś nie zauważył piszemy gatunku grozy i w jego obrębie krążymy a nie całego kina, bo tym sposobem to ja ci moge znaleźć w każdej dekadzie filmy, które można uznać za kamienie]milowe, więc póki co to ty się mylisz i nie wiem czy to z Twojej strony jest żart, że nie zrozumiałeś, że temat traktuje o klasyce kina grozy a nie całego kina bo pewnie byśmy tu wymieniali Lumierów (czytanie ze zrozumieniem się kłania)
Napisałeś, że od biedy można uznać Gabinet doktora Caligari jako pozycję wyjątkową, moje pytanie czemu od biedy?? Pokaż mi bardziej reprezentatywny i wnoszący więcej jeśli chodzi o kino grozy film z lat 20-tych. A jeśli twierdzisz, że wyjątkowość filmu objawia się ilością jak, to ująłeś wnuków to w tym wypadku Gabinet zupełnie nie jest wyjątkowy, bo nikt się nie porwał na remake tego dzieła, ale, że ta teoria na temat wyjątkowości jest z gruntu błędna, to nie problem zauważyć, bo o jego wyjątkowości nie świadczy powielanie stworzonego schematu, ale stworzenie czegoś wyjątkowego w obrębie kina a, że taki był nurt ekspresjonistyczny chyba Ciebie jako znawcę kina przekonywać nie muszę


A jeśli twierdzisz, że wyjątkowość filmu objawia się ilością jak, to ująłeś wnuków to w tym wypadku Gabinet zupełnie nie jest wyjątkowy, bo nikt się nie porwał na remake tego dzieła,

co najmniej 2 rimejki powstały.


Z historią kina nie jest u mnie tak źle jak sugerujesz, no chyba, że tym stwierdzeniem chciałeś ukazać swoją wyższość znawcy w takim razie zwracam honor
Tak się składa, że w tym temacie jakbyś nie zauważył piszemy gatunku grozy i w jego obrębie krążymy a nie całego kina, bo tym sposobem to ja ci moge znaleźć w każdej dekadzie filmy, które można uznać za kamienie]milowe, więc póki co to ty się mylisz i nie wiem czy to z Twojej strony jest żart, że nie zrozumiałeś, że temat traktuje o klasyce kina grozy a nie całego kina bo pewnie byśmy tu wymieniali Lumierów (czytanie ze zrozumieniem się kłania)
Napisałeś, że od biedy można uznać Gabinet doktora Caligari jako pozycję wyjątkową, moje pytanie czemu od biedy?? Pokaż mi bardziej reprezentatywny i wnoszący więcej jeśli chodzi o kino grozy film z lat 20-tych. A jeśli twierdzisz, że wyjątkowość filmu objawia się ilością jak, to ująłeś wnuków to w tym wypadku Gabinet zupełnie nie jest wyjątkowy, bo nikt się nie porwał na remake tego dzieła, ale, że ta teoria na temat wyjątkowości jest z gruntu błędna, to nie problem zauważyć, bo o jego wyjątkowości nie świadczy powielanie stworzonego schematu, ale stworzenie czegoś wyjątkowego w obrębie kina a, że taki był nurt ekspresjonistyczny chyba Ciebie jako znawcę kina przekonywać nie muszę


1) Od biedy bo jak napisalem wczesniej wole chociazby wole "Nosferatu". Mysle, ze dyskusja na temat ktory z filmow mial wieksze znaczenie jest jalowa
2) Na remake sie porwal.
3) To nie ja twierdze ze wyjatkowosc objawia sie iloscia wnukow. Stwierdzil to ktos wczesniej piszac zdanie "Tu chodzi o filmy, które zmieniły postrzeganie horroru wprowadziły jakieś motywy wykorzystywane później, a nie o bardzo dobre filmy więc większość prze Ciebie wymienionych nie pasuje do tego tematu."
4) Oczywiscie jest to wazny film, szczegolnie jezeli potraktujemy go jako jednego z prekursorow jednego nurtu ekspresjonizmu Nie nazwalbym go jednak jego najmocniejszym jego punktem. Wole inne. Natomiast za inne rownie wazne, a nawet i wazniejsze z perspektywy czasu mozna uznac dziela manifesty innych ruchow, tudziez twory wielkich indywidualnosci kina. Sprawa dyskusyjna jest czy wiekszy wplyw na filmowa groze wywarl ekspresjonizm czy np. surrealizm.
5) Co do czytania ze zrozumieniem to nie mam z tym problemu, napisales ""Prośba znajdź mi lepsze bardziej odkrywcze filmy w latach 20-tych niż Gabinet doktora Caligari, bo ja jakoś nie widzę??


A ja nie widzę tu jednostki nadprzyrodzonej a ta jak to nazwałeś humanistyka powoduje, że Freaks, prędzej zaklasyfikuje do filmowego dramatu niż horroru.

Nie uwazam by horrory musialy opierac sie na elemencie nadprzyrodzonym. Jest to zupelnie nieprzydatne kryterium wykluczajace tak znakomite dramaty rodzinne jak np "Teksanska masakra..." czy z innej strony "Krzyk". Dodatkowo np. w zwiazku z udanymi eksperymentami dotyczacymi reanimacji powinismy zastanowic sie nad zmianana etykiety horror w przypadku filmow zombich We "Freaksach" mamy element nadprzyrodzony - magie. Jak zamienic kobiete w kobiete kure? To nie snilo sie naukowca.


Samo nazwisko Dreyera i pisanie, o twórcy tej klasy biorącego się za horrory to ciut za mało. Film uważam za wybitny ale choćby motyw Wampira pierwszy pojawił się w Nosferatu Murnaua, a oniryczność pojawiała się wcześniej choćby w wymienionym już Gabinecie Doktora Caligari.

Ale to inny wampir niz w Nosferatu. Z tad porownanie do Carmilli. Niewiele tak udanych prob przeksztalceniu mitu wampira znam. W tej chwili przychodzi mi do glowy jeszcze "Martin".


Film świetny ale co wniósł nowego do gatunku?? Bo o tym jest ten temat, i tu kolejny raz potwierdzasz, że nie zrozumiałeś jego istot

Podejdzmy do tego tematu troche z innej strony? Wymien mi inne podobne filmy? Ja nie przypominam sobie innego, wczesniejszego "horroru" w ktorym cena jest tak silnie akcentowana tozsamosc. Zreszta w temacie mamy chociazby "Martwych i pogrzebanych" dla ktorych "Lokator" moim zdaniem stworzyl podwaliny. Powtorzenie ujetego w niemal identyczny sposob motywu tozsamosci mamy miedzy innymi w "Harrym Angelu" i "6 zmysle".


Było Evil Dead część 1

Nie bylo.

Uzycie czegos po raz pierwszy, nie swiadczy o zadnej milowosci. Wezmy chociazby motyw drugiej wojny swiatowej w kinie radzieckim? Czy aby pierwsze spojrzenie na ten motyw byl kamieniem milowym filmu radzieckiego o 2 WŚ? ITD.
szczeki jeszcze zdecydowanie, nie wiem czemu nikt nie wspomnial
"Dzika Banda" Peckinpaha i "Angst" Kargla.
I "rekopis znaleziony w sargosie" w takim razie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •