AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Do założenia tego tematu zainspirował mnie temat o karze śmierci. Mówimy tam o uśmierceniu mordercy, mnie intryguje jednak inny temat. Aborcja i eutanazja. Jakie poglądy na te sprawy mają użytkownicy TH?
Czy aborcja to morderstwo? Moim zdaniem nie, nie można nazywać człowiekiem czegoś co tym człowiekiem nie jest (może być, ale przez pewien przynajmniej czas jeszcze nie jest). Jeśli dopuszczamy aborcję to do jakiego momentu? Moim zdaniem ukształtowanie się w pełni układu nerwowego jest tą granicą.
Eutanazja. Moim zdaniem powinna być dopuszczalna na własne życzenie (rodzina nie może ubezwłasnowolnić chorego i zażądać jej). Sam nie chciałbym, abym będąc ciężko chory i stetryczały sprawiał ciężar i przykrość rodzinie.
A może uważacie, że polskie prawo dobrze reguluje te sprawy? Zapraszam do dyskusji!
Aborcja? Tak. Decyzja kobiety, choć wiadomo, presja osób trzecich, kwestia tego, czy będzie umiała później z tym żyć... Mimo wszystko, jestem za. Lepiej niżby miała je potem porzucić, oddać do domu dziecka czy znęcać się nad nim lub pozwolić to robić komuś innemu (tak tak, ulubiona tematyka tvn24 mniej więcej o 17 )
Eutanazja. Też tak. Jak dla mnie suwerenna decyzja, klauzula w dokumentach, że w razie stanu wegetatywnego żądam odłączenia i tyle. Ale jeśli idzie o choroby przewlekłe czy po prostu starość... Nie wiem. Wielu starszych, już trochę schorowanych, zmęczonych "nie chce sprawiać kłopotu", "przeszkadzać" rodzinie, mimo że nic takiego nie robią, mogłaby się na to zdecydować. I nie wyłapie się wszystkich takich przypadków. Z drugiej strony, totalne zdziecinnienie, mazanie odchodami po ścianach, psoty w stylu rozbrykanego pięciolatka z kruchym ciałem 90tki? Kto w takim przypadku miałby podjąć decyzję? Rodzina? Fakt jest dla niej ciężarem, ale jakoś mało to humanitarne. Dana osoba? Ze świadomością prawie że dziecka? Aha, już to widzę.
Zaznaczyłem drugą opcję. Jeśli chodzi o eutanazję to sprawa wydaje mi się oczywista, decydowanie o sobie to podstawowe prawo człowieka, nawet, a może szczególnie, w tak ważnych sprawach.
Aborcja to temat trudny, ale generalnie nie jestem zwolennikiem. Dwucentymetrowy zarodek to może nie człowiek, ale na pewno potencjał - jeszcze nie naleśnik, ale już smażące się na patelni ciasto Człowiek już się rozwija i ucinamy nagle tę egzystencję, to zuo.
Obecny stan rzeczy jest o tyle dobry, że w naprawdę tragicznych przypadkach można tę ciążę usunąć, a gdy kobieta jest pewna że tego chce, a nie przysługuje jej prawo, to i tak sobie jakoś poradzi i załatwi rzecz na lewo. Tak przynajmniej twierdzą feministki w "Co z tą Polską?"
Lepiej niżby miała je potem porzucić, oddać do domu dziecka czy znęcać się nad nim lub pozwolić to robić komuś innemu
Według mnie nie mamy prawa wysnuwać takich wniosków. Skąd wiesz co by Ci powiedział osobnik wychowany w domu dziecka, bo matka wyrodna go porzuciła, w wieku, dajmy na to, 30 lat? Może akurat byłby zadowolony z życia? Raczej na tyle żeby nie powiedzieć "ułeeeue, wolałbym się nie narodzić"
Aborcja, jeśli już być musi, to w obecnym kształcie. Życie należy szanować, a nie, że się wpadło i niewygodnie jest zajmować się dzieckiem, więc sudo killall dziecko. W przypadku gwałtu i zagrożenia życia matki nie mam wątpliwości, że aborcja powinna być dopuszczalna. Wątpliwości pojawiają się przy upośledzeniu dziecka - sam znam jedną osobę, która urodziła się bez ręki i jest bardzo wesołym człowiekiem. Znałem też gościa z jedną krótszą rączką, dziewczynę z dwoma kikutami i nie wydaje mi się, aby chcieli umrzeć.
W sprawie eutanazji jestem na nie - legalizacja może prowadzić do wielu nadużyć (dziadek zajmuje nam jeden pokój, cały dzień siedzi, wali w pieluchę i się ślini... kill him!). Poza tym, bardzo niefajnie byłoby kogoś uśmiercić, bo cierpiał na nieuleczalną chorobę, a za tydzień dowiedzieć się, że na tę chorobę wynaleziono lek.
A więc wypowiem się tak:
Z tego co wiem nasze prawo zezwala na abrocje w wypadku
- Gwałtu
- Podejrzenia choroby umysłowej czy genetycznej
- zagrożenia życia matki.
Co do gwałtu to pwinno się wykasowac. Dziecko można urodzić ba zdarza się że dziecko gwałtu jest po jakimś czasie kochane tak jakbyy zostało spłodzone z własnym mężem/kochankiem. A istnieje takie coś jak zrzeczenie się praw rodzicielskich.Istnieją "okna życia".
Istnieją "okna życia".
Istnieje też coś takiego jak "stracone miesiące życia", "zrujnowana kariera" i "niewystarczająco silna psychika".
Istnieje też coś takiego jak "stracone miesiące życia", "zrujnowana kariera" i "niewystarczająco silna psychika".
Istnieje też coś takiego jak walnięcie posta pozornie lub nie bezsensownego . Dlatego prosze cię byś rozwiną bo jak ktoś wejdzie to może nie zaczaić o co chodzi. (Osobiście wiem o co ci chodzi )
Post Karanitha jest wystarczająco zrozumiały, zresztą skoro go zrozumiałeś to czemu się nie odniosłeś tylko... no właśnie: czemu miał służyć Twój post?
Jakie to zabawne, kiedy człowiek, którego rzecz nie dotyczy i który nawet nie ukrywa, że empatia jest mu całkowicie obca, chce decydować w tak ważnej kwestii jak życie dwojga ludzi (ewentualnej matki i ewentualnego dziecka).
Nikt nie powinien decydować o tym jak swe zycie zakończyć.
To zdanie także jest dla mnie zupełnie niezrozumiałym. Chyba właśnie sam zainteresowany powinien mieć najwięcej do powiedzenia w sprawie, która go dotyczy w największym stopniu.
Dorzuce jeszcze że eutanazja na życzenie mogłaby powodować do nacisków rodzin na chorego.
Myślę, że dałoby się stworzyć odpowiednie prawne zabezpieczenia chroniące przed taką ewentualnością.
Ja wybrałem opcję pierwszą. To co się z nami dzieje powinno być naszą wolą i decyzją.
Moim zdaniem anie eutanazja, ani aborcja nie powinny być powszechnie dostępne. Jest to bowiem działanie na szkodę życia ludzkiego, w dodatku niczym nieusprawiedliwione (nie mówię tu o szczególnych przypadkach, w jakich można wykonać aborcję). Żadnym wytłumaczeniem nie jest bowiem nieudolność systemu socjalnego w danym kraju. Owszem, wygodnie jest sobie zostawić furtkę: "a tam, nie ma domów dziecka, więc co się męczył przez całe życie", ale nie jest to żadne wyjście z sytuacji. Podobnie ma się sprawa z eutanazją, gdzie możliwe byłoby stworzenie systemu hospicjów i zrzucenie tego ciężaru z rodzin. Według mnie kolejność powinna być następująca: najpierw system opieki społecznej, a później rozmowa o aborcji i eutanazji.
Jeśli chodzi o aborcję to ujmę to tak , mam koleżankę, która jest ode mnie starsza o około dziesięć lat i ma czteroletnią córeczkę . Wszystko pięknie i uroczo, dziecko jak najbardziej upragnione przez oboje rodziców i w ogóle sielana, gdyby nagle owa miła niewiasta (z którą spędziłam prawie całe wakacje ) nie zaczęła mi opowiadać o puchnących nogach, bólach, alergiach, luzie w kroczu i innych dolegliwościach, które zaczęły się jej w trakcie ciąży i po niej (niektóre taktownie przemilczę bo to forum, gdzie nieletni zaglądają). Potem jeszcze zobaczyłam jej …zniekształcony bliznami i rozstępami brzuch...
Więc tym wygodnickim gdaczącym facecikom o „ochronie życia”, którzy tak bardzo pragną odebrać innym prawo o decydowaniu o swoim ciele, mogę tylko powiedzieć …gońcie się
(wiem że ciążę nie zawsze przebiegają tak dramatycznie i nie zawsze pozostawiają takie obrzydliwe ślady, ale ryzyko takich atrakcji jest )
Co do eutanazji to jeszcze nie wiem ...
Więc tym wygodnickim gdaczącym facecikom o „ochronie życia”, którzy tak bardzo pragną odebrać innym prawo o decydowaniu o swoim ciele, mogę tylko powiedzieć …gońcie się
A czy to się, przepraszam, pojawiło nagle? Jaki my mamy na to wpływ? To jest już dyskusja z naturą.
W takim razie ja poproszę o skrzydełka, bo mi się chodzić nie chcę. I jeszcze żebym oddychać nie musiał, bo jak mi się chrypka robi, to gardło boli.
Poza tym, nie jest to prawo decydowania o "swoim" ciele, ale o ciele "swoim i swojego dziecka". Nawet jeśli nie uznamy kilkutygodniowego płodu za człowieka w sensie kształtowania się świadomości, to przecież ciągle jest to ciało ludzkie.
.
Katolicy jak większość grup wierzących mają konkretne zasady moralne. Wiara opiera się na tym aby wierzyć choć nie ma dowodów. Dlatego nie ma sensu taka dyskusja, ponieważ kiedy mnie ateistę da się przekonać do zmiany zdania, to prawdziwego katolika nie.
Katrog masz racje ja nie wierzę w tą historię. Jest szansa iż faktycznie Twój dziadek był ciężko chory i źle zinterpretowano przyczynę choroby (inaczej mówiąc nastąpiła reemisja). Nie wierzę dlatego że podajesz kosmiczne liczby. 20 lekarzy doradzających, a zostały dziadkowi 3 dni. To fizycznie niemożliwe. No chyba że jesteś bogatym człowiekiem i cały szpital się Twoim dziadkiem zajmował... Po za tym dziadek ma dziś 70 lat, a w szpitalu był mając 62, 8lat temu. Ty masz wpisane 16 w profilu, więc gdy on był w szpitalu miałeś 8. Takiemu dzieciakowi nikt by nawet nie wspomniał o eutanazji. Na koniec 8 lat temu eutanazja była tematem tabu w naszym kraju, nawet dziś tak jest. Choć może pojawił się w tedy lekarz który nabaknął o tym, ale że przyszedł ze strzykawką i chciał to zrobić gdy powiedzieliście nie też nie wierzę, przeciez jak by miał to zrobić sam, przyszedł by w nocy...
Katorg nie powinieneś kłamać aby poprzeć swoje zdanie. Ale jeżeli już musisz ułuż taką historię która będzie miała ręce i nogi.
PS:
Nawet jeżeli ta historia jest prawdziwa to co ona ma do rzeczy? przecież eutanazja nie jest na życzenie lekarza, tylko na życzenie chorego, lub rodziny.
PS2:
Ciesz się tym że Twój dziadek nadal żyje i oby tak zostało jak najdłużej.
Takiemu dzieciakowi nikt by nawet nie wspomniał o eutanazji.
To chyba nie mieszka w moim domu.A tak serio to zawsze można się dowiedzieć po jakimś czasie o co chodziło nie?
Co do zarzucanego mi kłamstwa - trafione z jednym. Wyolbrzymiłem tylko liczbe lekarzy. reszta jest prawdą. W końcu dla ośmiolatka każdy dorosły wygląda inaczej nawet jeśli to ten sam.
Lekarze doradzali nam , jemu eutanzje bo miał 3 dni. Rzekomo podczas nich miał płkać by mu ktoś dał morfiny , zabił. Miał cholernie cierpieć. W ciągu kilkunastu godzin doradziło to około 20 lekarzy. Dziadek oczywiście się niezgodził.
Nijak nie wierzę w tę historyjkę, bo po pierwsze eutanazja była i jest póki co prawnie zakazana i lekarz proponujący ją narażałby się na zarzut morderstwa, lub podżegania do niego (tym trudniej uwierzyć, że było więcej takich lekarzy).
Poza tym kompletnie mylicie pojęcia - eutanazja (dobra śmierć) to śmierć na życzenie, tylko i wyłącznie, nie wchodzi więc tu w grę "usypianie" babci, czy dziadka z Alzheimerem, bo to byłoby zwyczajne morderstwo.
Co do aborcji, to nawet nie chce mi się o tym pisać, jestem za - do trzeciego miesiąca ciąży.
Terminologię "dziecko nienarodzone" uważam za czystą propagandę kościelną - zygota, czy zarodek we wczesnym stadium dzieckiem, ani człowiekiem nie jest (równie dobrze można jajko nazywać "kurczęciem niewyklutym", tylko że to idiotyczne).
UWAGA DO WSZYSTKICH UCZESTNIKÓW DYSKUSJI!!!.
Nie zarzucamy sobie nawzajem kłamstw. Tym bardziej w tak poważnym temacie, gdzie kłamać mogłaby tylko naprawdę zwichnięta osoba.
Może lekarze po prostu mają jakiś kruczek prawny, czy coś i mogą ulżyć w cierpieniach?[/b] (czytać w dół do końca)
Stąd http://adonai.pl/life/?id=98
W Polsce prawo zabrania zabijania na żądanie i pomocy lub namowy do samobójstwa. Obowiązujący w Polsce Kodeks Karny ocenia eutanazję następująco:
* Art. 150 § 1. Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
* Art. 150 § 2. W wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
* Art. 151. Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Natomiast Kodeks Etyki Lekarskiej, uchwalony w grudniu 1991 roku w artykule 31 mówi: "Lekarzowi nie wolno pod żadnym pozorem stosować eutanazji".
W Polsce można jednak dopatrzyć się pierwszych prób zalegalizowania eutanazji. Zagorzali jej zwolennicy zaczynają coraz głośniej domagać się wprowadzenia i legalizacji eutanazji w Polsce. Już w 1993 roku na Krajowym Zjeździe Lekarzy w Warszawie za dopuszczalnością eutanazji głosowało kilkudziesięciu lekarzy. Także art.150 § 2 KK, mówiąc "o łagodzeniu kary czy niekaralności w wyjątkowych wypadkach", otwiera drogę do nadużyć, a dalej - jak uczy doświadczenie - do legalizacji eutanazji.
Aborcja - owszem. Mam raczej liberalne poglądy, idąc w zgodzie z Boyem-Żeleńskim uważam, że kobieta ma prawo czy to "naprawić błąd" czy to nie musieć wychowywać syna kogoś kto ją zgwałcił i tym podobne rzeczy. Chodzi głównie o zapewnienie godnych warunków bytu - jeśli ktoś jest przeciwnikiem aborcji, powinien też być przeciwny większości form antykoncepcji. I masturbacji. Biedne plemniczki. Z reguły sytuacją lepszą jest posiadanie większych możliwości aniżeli mniejszych - nikt nikomu aborcji stosować nie każe. Ale nie powinno się zabronić. W końcu nie znaczy to, że ktoś biega z martwymi płodami w zębach i zaczyna płodzić następne.
Katorg - (zupki z płodów) wolisz Fakt czy Superekspres?
Eutanazja - wątek eutanazji pojawia się zwykle w sytuacji w której człowiek nie potrafi już kontolować swojego życia. To dość bolesne, ciężko rozstrzygnąć czy to rzecz dobra czy to zła. Czy człowiek-warzywo ma świadomość? Czy cierpi? Śpiączka? Tego typu pytania. Śmierć wywołana przez niektóre choroby bywa niemiła. Rak kości, gdy z człowieka wylewają się wszystkie płyny ustrojowe i wszystko wewnątrz gnije, przez 2 miesiące całą rodziną opiekowaliśmy się umierającym dziadkiem. Nie wiem, kurwa.
Plemnik nie posiada ludzkiego genomu, więc nie wiem, czemu przeciwnik aborcji miałby być przeciwnikiem masturbacji, stosunku przerywanego, antykoncepcji.
Powołując się na Simi Zygota też za wiele wspólnego z człowiekiem nie ma.-.- (biologia to moja b. słaba strona)
Hm, hm, hm, trudny temat, nie powiem. I na dodatek szalenie kontrowersyjny. Cóż, jestem zwolennikiem możliwości posiadania wyboru, w związku z tym popieram zarówno prawo do aborcji jak i do eutanazji, aczkolwiek w pewnych jasno uregulowanych granicach; warunki, przy których aborcja może zostać przeprowadzona w świetle polskiego prawa są jasno sformułowane i de facto jest to świetny kompromis, chociaż dodałbym do "listy" także "skrajnie ciężką sytuacją finansową" (choć ciężko by było określić jej ramy a i nowelizacje byłyby wymagane co kilka lat), błędów nastolatków nie uwzględniam, jeżeli młodzi ludzie są na tyle odpowiedzialni by uprawiać seks, muszą liczyć się z tym, iż ewentualna ciąża może być wynikiem tej "odpowiedzialności". W kontekście eutanazji zaś trzeba nadmienić, że także brane pod uwagę są tylko i wyłączne skrajne przypadki, w których dany człowiek w cierpieniu wegetuje i oczekuje sądnego dnia, nie może to być narzędzie dla chwilowo załamanych nastolatek. Oczywiście, wszelkie próby zmian w prawie wywołują gorące dyskusje, więc jeżeli cokolwiek rzeczywiście miałoby się zmienić, proponuję referendum.
Nie zarzucamy sobie nawzajem kłamstw. Tym bardziej w tak poważnym temacie, gdzie kłamać mogłaby tylko naprawdę zwichnięta osoba.
Powiedzmy więc, że Katorg został niewystarczająco poinformowany, a cała ta opowieść to rodzinna legenda, częściowo prawdziwa.
Widzisz Katorgu, z pewnością są w Polsce lekarze gotowi pomóc cierpiącemu pacjentowi przez zastosowanie eutanazji, ale żeby nakłaniali do niej pacjentów, a tym bardziej usiłowali ich podstępem zabić, w to już nie uwierzę.
Przede wszystkim bowiem - jaki mieliby w tym interes (przypominam, że czyn jest karalny, a wyrok nawet w zawieszeniu przeszkadza w życiu)?
Który lekarz zaryzykuje odsiadkę, utratę prawa wykonywania zawodu itd., po to żeby co niby?
Zabić sobie pacjenta, który tego nie chce?
A czym ten lekarz się kieruje Twoim zdaniem?
Pozostaje tylko chęć mordu...
Wydaje mi się, że Twoim dziadkiem tak wstrząsnęła subtelna zaiste zapowiedź, że zostało mu 3 dni życia, że będąc pod wpływem silnych leków przeciwbólowych lekko sobie odpłynął i stąd wzięli się lekarze czyhający na jego życie.
Przy tym Katorgu nie mam zamiaru obrażać Ciebie, ani Twojego dziadka, bo nie wątpię, że wierzycie w swoją wersję tej historii (jak dla mnie zupełnie nieprawdopodobnej).
Co do zygoty - proszę bardzo - tak wygląda ta "istota".
Nazywanie jej "dzieckiem" to jednak pewne przegięcie, moim zdaniem.
W wózeczku z nią nie pojeździsz, chyba, że oburzone spojrzenia przechodniów to Twój chleb powszedni.
Który lekarz zaryzykuje odsiadkę, utratę prawa wykonywania zawodu itd., po to żeby co niby? IMO należałoby to pytanie zadać w Łodzi.
Jestem za całkowitym zakazem aborcji i eutanazji, ten jeden z dwóch głosów na tą opcję jest właśnie mój. I nie kieruję się w tej ocenie ani względami moralnymi, ani religijnymi. Państwo musi stać na stanowisku bezwzględnej ochrony życia swoich obywateli, obojętnie czy to dziecko, czy to "roślina". Stwarzanie precedensów prawnych zezwalających na uśmiercanie tych czy owych w konsekwencji może tworzyć pole do wielu nadużyć. Tak zresztą dzieje się w Holandii, gdzie śmierć na życzenie przybrała formy makabreski. Dylemat mam tylko w przypadku aborcji, bo nie wiem tak do końca, kiedy z medycznego i naukowego punktu widzenia mamy do czynienia z życiem ludzkim. W którym dniu/tygodniu/miesiącu ciąży można mówić o człowieku. Dopóki prawo wyraźnie tego nie określi, wszelkie dyskusje na temat aborcji uważam za sprawę wtórną.
Najbardziej dobijają mnie za to opowieści o tych "cudownie ocalonych" przed aborcją. "Mamusia miała mnie usunąć ale potęga sumienia nie pozwoliła". No i co z tego? Czym aborcja, z punktu widzenia biologii czy etosu/moralności różni się od poronienia na skutek upadku ze schodów czy każdego innego czynnika, np. cegłówki w łeb w drewnianym kościele, a nawet śmierci naturalnej?
Tym że to dokonuje człowiek? Tym że zabija go z świadomością? Cegłówce z drewnianego kościoła tego nie zarzucisz chyba że ktoś ją spcjalnie zrzucił?
Dylemat mam tylko w przypadku aborcji, bo nie wiem tak do końca, kiedy z medycznego i naukowego punktu widzenia mamy do czynienia z życiem ludzkim. W którym dniu/tygodniu/miesiącu ciąży można mówić o człowieku. Dopóki prawo wyraźnie tego nie określi, wszelkie dyskusje na temat aborcji uważam za sprawę wtórną.
Pogrubiony fragment - rozumiesz co napisałeś? Jeżeli jakaś partia, będąca przy władzy, określi, że płód jest dzieckiem w danym miesiącu/trymestrze to Ty automatycznie się z tym zgodzisz? Po raz kolejny Twoja praworządność zachacza o skrajne skrajności.
Nie wiesz kiedy mamy do czynienia z życiem ludzkim, za to ja wiem, w którym momencie przestajemy być ludźmi - kiedy prawo, religia, ideologia stają się ważniejsze od drugiego człowieka. W tym przypadku chcesz stawiać prawo ponad matkę.
Tym że to dokonuje człowiek? Tym że zabija go z świadomością? Cegłówce z drewnianego kościoła tego nie zarzucisz chyba że ktoś ją spcjalnie zrzucił? Ten temat ma jedną wadę: tak jak wypowiadanie się księży katolickich o małżeństwie, tak wypowiadanie się ludzi nie zachodzących w ciążę, nie mających na wychowaniu dzieci, ani na utrzymaniu rodziny, ani nawet emocjonalnie niedorosłych, a takim się jest w wieku -poniżej co najmniej 20 lat (wiem, różnie bywa, wyciągam jakąś tam średnią, wg prawa USA to nawet 21 lat) o tej sprawie - pachnie groteską. A twoja odpowiedź, rozumiesz chyba tylko ty, bo ja - ni w ząb.
Pogrubiony fragment O ile mi wiadomo - medycznie jest to ustalone i każdy przeciętny worek ziemniaków o tym wie - w momencie powstania układu nerwowego (chyba). Akurat prawo, i stojący za tym konfesjonaliści i klerykaliści zupełnie to ignorują. A tacy napisali obecną wersję ustawy.
Dyskusja na ten temat, pomijając aspekt moralny (bardzo wątpliwy) jest o tyle bezcelowa, że nawet najsurowsze prawo w Polsce, a takie mamy w sprawie aborcji, nie ma wpływu na to, że wszystkie państwa dookoła ja dopuszczają z symbolicznymi ograniczeniami. Akurat nie dalej, jak kilka miesięcy temu byłem w przygranicznej klinice w Prenzlau i spotkałem tam pary i rodziny z Gorzowa, Poznania, Wrocławia itp. Polski lekarz tam pracujący zapytany o średnią frekwencję odpowiedział: 10/dziennie.
Efekt jest taki, że na naszej bogobojności od siedmiu boleści Niemcy zarabiają tylko w juednej klinice średnio 300-500 Euro X10 = min. 3000 Euro dziennie. Nazwanie nas inteligentnym narodem, byłoby minięciem się z prawdą.
W tym przypadku chcesz stawiać prawo ponad matkę.
W każdym przypadku prawo do życia innego człowieka powinno stać ponad samowolą matki, ojca czy innych osób. Albo wszyscy są wobec prawa równi i państwo chroni każdego, albo nie chroni nikogo. A o decyzji kiedy możemy mówić o człowieku powinni zadecydować naukowcy, posłowie powinni to zaakceptować i zapisać w ustawie. Od tego momentu życie ludzkie powinno podlegać ochronie.
Aurelinus ja wiem jak liberalne jest prawo aborcyjne w UE i jakie masy Polaków z tego korzystają. W Polsce też jest bardzo duże podziemne aborcyjne, szacowane nawet na 100 tysięcy zabiegów rocznie. Z tym, że ja nie pisałem o tym jak jest, tylko jak moim zdaniem być powinno.
O ile mi wiadomo - medycznie jest to ustalone i każdy przeciętny worek ziemniaków o tym wie - w momencie powstania układu nerwowego (chyba). Akurat prawo, i stojący za tym konfesjonaliści i klerykaliści zupełnie to ignorują. A tacy napisali obecną wersję ustawy.
Czyli kiedy?
W każdym przypadku prawo do życia innego człowieka powinno stać ponad samowolą matki, ojca czy innych osób. Albo wszyscy są wobec prawa równi i państwo chroni każdego, albo nie chroni nikogo. A o decyzji kiedy możemy mówić o człowieku powinni zadecydować naukowcy, posłowie powinni to zaakceptować i zapisać w ustawie. Od tego momentu życie ludzkie powinno podlegać ochronie.
Zgadzam się.
Remi, nie może być tak, że zgwałcona kobieta ma przymus urodzenia dziecka. To jest po prostu kurwa niewyobrażalne, naprawdę nie masz w sobie za grosz empatii? Czy nawet nie chce ci się wczuć w sytuację takiej kobiety, bo jej uczucia nie mają znaczenia? Bo większe znaczenie ma nasciturus, który nie ma żadnych uczuć?
W każdym przypadku prawo do życia innego człowieka powinno stać ponad samowolą matki, ojca czy innych osób O ile uznajemy, że to coś to już człowiek. Osobiście uważam, że do 10 tygodni (zgodnie z danymi medycznymi)usuwamy co najwyżej coś, co *może* być dzieckiem. W innym wypadku obcinanie paznokci też można uznać za aborcję, palenie bierne za próbę morderstwa, a gwałt za akt poczęcia błogosławiony przez naturę i p. boga.
PS. Zapomniałem dodać, że tak wogóle to jest to oczywiście sprawa kobiety.
Można założyć też, że skoro bóg dopuszcza poronienia w 9 miesiącu, mordowanie przez Niemców za czasów Hitlera płodów bez ograniczeń, to czemu państwo klerykalne nie zgadza się z wolą swojego boga?
A państwo z pewnością pomogłoby bardziej w ograniczeniu aborcji wypłacając kobietom w ciąży normalne pensje jak każdemu pracownikowi w budżetówce, bo tak je traktuje. Chcemy dzieci, ale płać za to ty szary obywatelu - państwo poczeka dołożyć podatki.
A państwo z pewnością pomogłoby bardziej w ograniczeniu aborcji wypłacając kobietom w ciąży normalne pensje jak każdemu pracownikowi w budżetówce, bo tak je traktuje. Chcemy dzieci, ale płać za to ty szary obywatelu - państwo poczeka dołożyć podatki.
Polska polityka społeczna jest fatalna jak moje skarpetki po graniu w piłkę. Elementy z nizin robią sobie dzieci, żeby zgarnąć becikowe, bo dla nich 1000pln to fortuna. Co wyrasta z dzieci poczętych dla tysiąca złotych? Strach pomyśleć. Te pieniądze powinny iść na szczepienia dziecka, a nie być wypłacane do ręki. Tym bardziej, że tysiak i tak na wszystkie szczepienia nie starczy. Kolejny problem związany z becikowym: kobiety, które nie chcą dziecka nie zrzekają się praw do niego, bo chcą zgarnąć kasę. Coś się ma w tej sprawie zmienić - ale jak patrze na nasze reformy i reformatorów to mi się żal wylewa uszami. Prawda jest taka, że nasze kochane państwo bardzo wiele od nas wymaga, niewiele daje w zamian i jeszcze mniej ma do zaoferowania.
Co do tematu.
Dla mnie istotne jest by nikt nie robił ze mnie durnia. Państwa, które dopuszczają aborcję i eutanazję podpierają to odpowiednimi przepisami i nie zawsze jest tylko na życzenie - weźmy na przykład ludzi w śpiączce. Możemy więc odłączyć dziadkowi respirator i zabić nienarodzone dziecko (nie mówię o zygocie, w wielu państwach UE można przeprowadzić aborcję do 4-5 miesiąca). Możemy więc w świetle prawa pozbawiać ludzi życia. Pomijam aspekty moralne, chodzi mi o to, że dla mnie największym absurdem, hipokryzją i robieniem durni z ludzi jest nie wprowadzenie w takim wypadku kary śmierci. Jeśli państwo dopuszcza aborcję i eutanazję to pierdolenie, że kara śmierci jest niemoralna i nieludzka jest niedorzeczne. (A tak to niestety wygląda - owszem Amnesty International nie dostanie ode mnie ani grosza, podobnie jak wszystkie inne organizacje "broniące praw człowieka"). Widzę więc dwa rozwiązania, aborcja, eutanazja na życzenie i kara śmierci na zasadach, które podałem w temacie Zbrodnia i Kara. Albo absolutny zakaz wszystkich trzech. Osobiście opowiadam się za pierwszym rozwiązaniem i wybieram opcję numer 1 w ankiecie. Tym bardziej, że aborcja i eutanazja są w sumie stare jak świat, podobnie kara śmierci. Dla mnie sprzecznością jest jeśli ktoś popiera eutanazję i aborcję a jest przeciwnikiem kary śmierci.
Dla mnie sprzecznością jest jeśli ktoś popiera eutanazję i aborcję a jest przeciwnikiem kary śmierci.
A dla mnie to logiczne - nie chodzi o życie jako takie, tylko o życie świadome, lub jak kto woli, o ludzkie życie, a nie egzystencję bez świadomości na poziomie odruchów.
Co do eutanazji, wiem tylko, że sama nie chciałabym istnieć w charakterze rośliny, podłączona do maszyn podtrzymujących życie.
Co do innych ludzi się nie wypowiadam, powinna być to ich decyzja, podjęta świadomie, kiedy byli w pełni władz umysłowych.
I jeszcze jeśli chodzi o aborcję - embrion nie jest istotą istniejącą, lecz dopiero potencjalną, nie ma świadomości, nie czuje itd., stąd nie uważam go za człowieka.
Dopiero po trzecim miesiącu ciąży to się zmienia - embrion zamienia się w płód i od tej chwili powinien moim zdaniem podlegać ochronie, ale na pewno jego prawa nie mogą być większe od praw jego matki.
Skoro embrion jest potencjalny, a nie istniejący, to po co go usuwać? Po co usuwać coś, czego nie ma, hm?
Skoro embrion jest potencjalny, a nie istniejący, to po co go usuwać? Np. po to, by móc zadawać głupie pytania. Jesteś myślący facet, ale czasem jedziesz bez zastanowienia...
Remi, nie wiem jakimi źródłami się sugerujesz, aczkolwiek kwestia eutanazji nie jest tutaj spełnianiem widzimisię każdego obywatela w ramach prawa. Brane pod uwagę są tylko krytyczne przypadki, z mojego otoczenia znam jeden jedyny przypadek śmierci na życzenie, mężczyzna koło pięćdziesiątki cierpiący od lat na postępującą chorobę, która wpierw odebrała mu czucie w kończynach, potem wzrok i w końcu zaczęła obejmować organy wewnętrzne i można śmiało rzecz, że ów mężczyzna od kilku lat żył tylko i wyłącznie dzięki maszynom... I mimo to dziesiątki dodatkowych badań, wiele godzin konsultacji z najlepszymi specjalistami różnych dziedzin medycyny i dopiero po kilku latach od decyzji tego człowieka zezwolono na eutanazję. W ostatnich dwóch latach wykonano trzynaście zabiegów eutanazji podczas gdy około trzech tysięcy osób dokonało samobójstwa.
W kontekście zaś aborcji wskaźnik dla Niderlandów to 8,7 zabiegów na 1000 kobiet w wieku reprodukcyjnym (z czego 13,5% to tzw. turyści aborcyjni z zagranicy) i warto podkreślić, że jest to najniższy wskaźnik dla wszystkich krajów UE z pełną legalizacją tego zabiegu, więc rzeczywiście nie wiem gdzie ty widzisz makabreskę, choć z drugiej strony nie wykluczam, iż te wskaźniki według twoich poglądów podchodzą pod takie miano, z czym mogę się nie zgodzić, aczkolwiek każdy ma prawo do własnych przekonań, zwłaszcza w kwestiach tak trudnych jak w tej chwili przez nas omawiane.
Dla mnie sprzecznością jest jeśli ktoś popiera eutanazję i aborcję a jest przeciwnikiem kary śmierci.
Co do egzystencji na poziomie odruchów... W tym wypadku morderca niewiele różni się od zygoty... Eee... piłeś? (nie jedź )
Tak naprawdę nie ma człowieka, dopóki się nie narodzi i przeżyje poród.
Skrajny pogląd, ale okej. Tyle, że wielu ludzi się z tobą nie zgodzi; a już na pewno nie zgodzi się z tobą 99% tych, którzy stracili dziecko przy porodzie...
http://braggadacio.wrzuta...prosta_historia
Związana z tematem przyjemna, prosta historia.
Megaofftop. Nie widzę w ogóle katolików którzy popierają lub nawet nie protestują przeciw jakiemukolwiek rozlewowi krwi. Dzwonek, jak to jest u was? Jestem ignorantem, ale judaizm chyba zezwala na rozlew krwi - to dopiero baranek boży powiedział nono odcinaniu uszu przypadkowym ludziom.
By offtop nie był zbyt potężny, Boy-Żeleński pięknie rozjeżdżał katolików/księży przeciwnych aborcji. Podstawowym argumentem było: jeśli operacje wykonywać będziemy legalnie, będą wykonywali je przystosowani do tego lekarze w dobrych warunkach - szansa jakichkolwiek powikłań zostanie zminimalizowana. Zginie jedno, tylko jedno *coś* którego pozwolę sobie nie definiować.
Yarp, przede wszystkim nie wyznaję judaizmu, ale ze względu na częściowe pochodzenie w ostatnim czasie liznąłem nieco wiedzy... I powiem tylko tyle, przykazanie brzmi nie morduj, można odebrać komuś życie, ale tylko w przypadku obrony, aborcja nie jest akceptowana.
Yarp, przede wszystkim nie wyznaję judaizmu, ale ze względu na częściowe pochodzenie w ostatnim czasie liznąłem nieco wiedzy...
Przepraszam.
Dla mnie ktoś, kto zabija własne dziecko dla swojej wygody jest obrzydliwym bydlakiem.
Nie mam ochoty, żeby mnie rozczłonkowano po śmierci Łatwo jest nwaoływać innych do posiwięceń podczas gdy samemu niedało by się nawet posmiertnie kawałka własnego zimnego mięcha by ratować bezcenne ludzkie życie.
Hipakryć zawsze wyją najgłośniej
A gdzie tu hipokryzja?
Nie masz problemów z myślą, że Twojej ukochanej mieliby grzebać w organach rozrodczych tylko dlatego, że dziecko byłoby finansowym utrudnieniem lub wpadliście przez przypadek - a myśl o oddaniu swoich organów PO śmierci napawa Cię obrzydzeniem. Chyba o to chodzi panie Saiya.
Wybacz Simi, ale nie za bardzo rozumiem o co ci chodzi? Mogłabyś doprecyzować?
Tak, chodzi o to, że czasem życie gorsze jest od śmierci i właściwie staje się albo niekończącą się agonią (jak w przypadku ciężkich, nieuleczalnych chorób), albo egzystancją na poziomie odruchów bezwarunkowych (w przypadku ciężkiego uszkodzenia mózgu).
Podtrzymywanie życia w takim stanie jest w gruncie rzeczy znęcaniem się nad delikwentem.
Stąd sądzę, że każdy powinien mieć prawo wyboru śmierci gdy już nie jest w stanie dłużej tego znosić.
I powinien mieć prawo wyboru, czy chce by podtrzymywano życie jego ciała w przypadku gdy jego funkcje życiowe sprowadzają się do odżywiania (z cudzą pomocą), oddychania (dzięki maszynom) i wydalania (też często za pomocą cewnika i worka) i właściwie niczego więcej.
Chodzi mi w gruncie rzeczy o wolność i prawo do godnej śmierci.
Dla mnie ktoś, kto zabija własne dziecko dla swojej wygody jest obrzydliwym bydlakiem.
A dla mnie ten zlepek komórek nie jest dzieckiem i tyle.
Oto zarodek 6 - tygodniowy, a więc już "odpasiony".
Dodam tylko, że ma 3 mm długości i jak widzicie nie przypomina tych płodów z przykościelnych plakatów
A gdzie tu hipokryzja? Skoro sam tego nie widzisz to już twój problem
Nikt nie ma prawa zmuszać kobiety do donoszenie ciązy i porodu, bo ciąża to koszmar i niszczy Kobiece ciało!
http://www.barmon.com/sit...retchmarks7.jpg
Nie masz problemów z myślą, że Twojej ukochanej mieliby grzebać w organach rozrodczych tylko dlatego, że dziecko byłoby finansowym utrudnieniem lub wpadliście przez przypadek - a myśl o oddaniu swoich organów PO śmierci napawa Cię obrzydzeniem. Chyba o to chodzi panie Saiya.
Ke? Nie chcę, aby ktokolwiek grzebał w mojej ukochanej. A aborcja dla wygody jest czymś obrzydliwym.
A moja matka mówiła, że poszło szybko i sprawnie. A co miała powiedzieć swojemu syneczkowi o ...rozciągniętej pochwie, żylakach, rozstępach,obwisłym brzuchu...itd...
Ke? Nie chcę, aby ktokolwiek grzebał w mojej ukochanej. A aborcja dla wygody jest czymś obrzydliwym.
Źle ją zrozumiałem. Jej jednak chodzi o tooo tototo. ;] Gomenasaiuhuj.
A co miała powiedzieć swojemu syneczkowi o ...rozciągniętej pochwie, żylakach, rozstępach,obwisłym brzuchu...itd...
Od tego powinna być cesarka na życzenie (szybko, łatwo i przyjemnie i tylko jedna blizna zamiast tego wszystkiego), a w naszej zacofanej Polsce cesarka jest tylko w wyjątkowych przypadkach, a za znieczulenie trzeba płacić - tak właśnie wyglądają fundamenty polityki prorodzinnej made in Poland
EDIT: No w sumie nad brzuchem trzeba tak czy inaczej popracować
Skrajny pogląd, ale okej. Tyle, że wielu ludzi się z tobą nie zgodzi; a już na pewno nie zgodzi się z tobą 99% tych, którzy stracili dziecko przy porodzie... Sądzę, że nie przypuszczam. To taka sama trauma jak każda inna. Czasem występuje, czasem nie. 99% odczuwających mogłoby być akceptowalne.