ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

pozwolę sobie wkleić dwie wypowiedzi na temat tego filmu,

najsamprzód flagg z redakcyjnego podsumowania roku:


Jeśli już macie powyżej uszu dziewczynek z długimi, czarnymi włosami, które wychodzą z wody i wydają piskliwe dźwięki, to „Fragile” może być doskonałym lekarstwem. Szkoda, że najnowsze dzieło Balagueró, autora „Ciemności” i „Bezimiennych”, jednego z najlepszych współczesnych reżyserów gatunku, przeszło w Polsce bez echa. „Fragile” to bowiem ghost story najwyższej klasy, prawdopodobnie najlepsza w Europie od czasu znakomitych „Innych”. Dzieło, które nie tylko skutecznie mrozi krew w żyłach (jak przypomnę sobie końcowy twist, to ciągle przeszywają mnie dreszcze), ale przede wszystkim zaskakuje niezwykłym poziomem wrażliwości, tak obcej współczesnej produkcji gatunku. Wielka, melancholijna kompozycja Roque Banosa, baśniowy nastrój i ostatnia scena, która powaliła mnie na kolana - wszystko to czyni z „Fragile” nie tylko jeden z najlepszych filmów roku, ale i natychmiastowego klasyka gatunku.

i mój komentarz po obejrzeniu tego dzieła --->

bardziej mi tu pasuje to, co napisała Karolina w wątku o świeżo obejrzanych filmach:


Obejrzałam dziś Fragile. Być może nie spodoba się to paru osobom, ale TAKIEJ ŻENADY DAWNO NIE WIDZIAŁAM!!! Co za kupa... To może parę argumentów:
- wtórny- pomysły z Lśnienia, Szpitala Królestwo, filmów o nawiedzonych domostwach
- nudny - o zgrozo! Horror, który usypia!
- efekciarski - ta... w dzisiejszych czasach widać tylko to reżyserzy potrafią - obrazki, montażyk, błe
- głupi, głupi i jeszcze raz głupi! Przyczyna naciągana, motywy postępowania skrajnie bezmózgie...
- końcówka powinna dostać pawia roku! Za wskrzeszenie i sposób tegoż!
Brrr. Tfu, na psa urok!


i z tą wypowiedzią mogę zgodzić się co najmniej w połowie.

teraz kilka słów ode mnie.
ja wiem, że flagg ma czasem skłonność do pewnej przesady i egzaltacji (ja Ci, ku*wa, tego Creepera nie wybaczę! ), ale żeby obwoływać filmik Balagueró od razu klasykiem? halo, halo! a za co tak? tak jak napisała Kamikadze - pomysł jest najzupełniej wtórny - historia o nawiedzonym domu znana od dwustu lat z okładem. podobnie jak 'Darkness' - zbudowane z samych klisz i pomysłów zgranych do imentu. mi również jakoś nachalnie wciągający obraz ów się nie wydał. to że zasnąłem na nim, to jednak wina śmiertelnego zmęczenia, a nie tak przeraźliwej nudy, ale faktem jest, że wydarzenia sobie płyną, a emocji u widza nie ma, bo wszystko wionie sztampą. motywacja ducha i twisty to mi się z nieszczęsnym Shutterem kojarzą efekciarski może nie do końca, bo jednak widać tu jakieś próby zbudowania klimatu.

na plus na pewno świetna Calista Flockhart - szkoda tylko, że w sumie rola nie bardzo daje jej skrzydła rozwinąć. zdjęcia też bardzo dobre - szpital, szczególnie jego drugie piętro fotografowane tak, że nieprzyjemny dreszcz po plecach hula. sceny złamań kości są dość nieprzyjemne.

ale ale, gdzie jest flaggu ta końcówka, ten twist co tak miesza w głowie i wrażenie niezatarte pozostawia? rozwiązanie zagadki cokolwiek banalne i mocno przewidywalne. a reanimacja faktycznie lekutko durnowata jest, jak słusznie prawi Kami. nie no! czytam te superlatywy z podsumowania i nadziwić się nie mogę...

może Marcinie poza zdziwieniem po poście Karoliny wytoczysz jakoweś argumenta dlaczegóż to Fragiles miażdży? albo Ty, flagg?

edit: po naklepaniu tego posta sprawdziłem sobie, co tam w moim ulubionym serwisie na ten temat napisali i... o zgrozo! zgadam się z recenzją K. Gonerskiego w 90%


I jestem po obejrzeniu Delikatnej Balaguero.
Moja opinia jest tak, że to bardzo sprawnie stworzona opowieść, ze znanych klocków w tego typu historiach, która nie nudzi mimo wtórności pomysłu (choć przecież powtarzalność, to cecha kina gatunkowego, a w horrorze ciężko już opowiedzieć coś bardzo oryginalnego).
Jest parę miłych zaskoczeń, (końcówka mocna i nie na siłę zaskakująca, choć jak dla mnie powinna się skończyć kilka minut wcześniej) dbałość o nastrój i formę (zdjęcia pierwsza klasa). Porównanie z Innymi Amenabara na ta klasa według mnie, to i tak Fragile, to kawał dobrze nakręconego ghost stories, który wciąga i ogląda się go bez uczucia nudy bardzo przyjemnie, mimo kilku wad.
Dobra rozrywka na wieczór choć dla mnie Ciemność dużo lepsza.
A co do Balaguero to nie wiem jak w jego najnowszej produkcji, ale po Bezimiennych, Ciemności i Delikatnej nie da się nie zauważyć pewnych powracających wciąż motywów w jego filmach (dzieci w centrum fabuły, nadwrażliwość bohaterów - również jako napady wściekłości) może trochę na wyrost, ale coś jest na rzeczy, że powracające motywy przywodzą mi an myśl kino autorskie (w tym wypadku tworzone w obrębie kina gatunkowego).
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •