AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
już za chwileczkę, już za momencik polska premiera remake'u arcydzieła Carpentera (sorka Kami, zwyczajnie nie masz racji), więc zakładam temat - jak obejrzycie w multikinie to piszcie co i jak...
jam wczoraj nawiedził dublińskie kino i małom nie zasnął... nie dziwię się miażdżacym krytykom w prasie zachodniej. więcej na dniach w recenzji, ale skrótowo to bym chyba wolał Devil Rejects 2 niż coś takiego...
...a ja powiem, że nie jest tragicznie. Pod żadnym względem nie dorównuje znakomitemu oryginałowi, ale wydaje mi się , że gorzej by to wszystko wypadło jakby próbował kopiować wszystko tak jak leci - tym czasem dostaliśmy remake opowiedziany rzeczywiście z innej perspektywy i jako taki ma swój urok...reżyser bardziej by w dupę dostał jakby skopiował, bo tej atmosfery Carpentera nie da się podrobić po prostu, tym czasem zaserwował nam bardziej psychologiczne spojrzenie na sprawę, szkoda, że przy tym większość napięcia się poszła j...... brzydko mówiąc, ale genialna ścieżka dźwiękowa, wiele w tym względzie nadrabia... a że uważam, że remake rzeczywiście powinien oferować inne spojrzenie na historię znaną z oryginału i się od niego różnić znacząco jestem umiarkowanie zadowolony z efektu końcowego... zobaczymy w weekend co kinówka oferuje w tej materii bo chyba ma inne zakończenie i kilka scenek ekstra w porównaniu do roboczej wersji, myślę, że wyjdzie to na minus - bo na siłę chcą z tego zrobić pełnokrwisty slasher, a widać, że Rob skupił się na Myersie i basta, w takim ujęciu jak wspomnialem wyszło to in plus... bo inaczej.
Pomimo tego, remaki TCM i HHE wyszły znacznie lepiej.
Pomimo tego, remaki TCM i HHE wyszły znacznie lepiej.
Obydwa wymienione rimejki są cienkie jak barszcz, zatem po Halloween spodziewam się tragedii... dotychczas widziałem fragmenty ale nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia.
a zniewieściały Daeg Faerch jako młody Myers to jakieś totalne nieporozumienie. Że o skutaszonym plakacie nie wspomnę. Niby nic nie mam do Roba Z. ale chyba należy mu się solidny wpierdol za to, że zabiera się za rimejkowanie niepodrabialnych klasyków.
Obydwa wymienione rimejki są cienkie jak barszcz, zatem po Halloween spodziewam się tragedii...
łiii tam, bez przesady. ja tam nie jestem fanem rimejków, ale akurat TCM i HHE były więcej niż oglądalne.
w sumie czekalem na halloween ale juz nie czekam, jakies gowno to bedzie
a co do powyzszych remakow to tcm nawet niezle bylo ale hhe fatalne tragiczne i najgorszy horror ostatnich lat
Jak dla mnie zdecydowanie lepsze od oryginału Cravena ale każdy ma swój gust.
Mnie tam akurat Hills Have Eyes Aji się podobał, ale fakt faktem oryginał Cravena imo lepszy.
Nie całkiem zgadzam się z EGO - miażdżące opinie względem nowego 'Halloweenu' są niezasłużone i poza komentarzami typu 'ale to nie trzyma suspensu' lub równie piorunujące 'film Carpa był lepszy' nie są podparte żadnymi racjonalnymi argumentami.
Powiem więcej - do 40 minuty byłem przekonany, że mam do czynienia z filmem bardzo dobrym.
Jest jakimś paradoksem, że to czego się najbardziej obawialiśmy względem remake'u (dzieciństwo Myersa i epizod w azylu) robi na ekranie największe wrażenie! Zombie świetnie się czuje w odmalowywaniu Ameryki B i społecznego marginesu. Kreśli piękny portret rodziny degeneratów, przywołujący obrazy jakie moglismy już oglądać w 'Bękartach diabła' i 'Domu 1000 trupów'(a Sheri Moon Zombie w roli matki Myersa jest po prostu FENOMENALNA!).
Epizod dzieciństwa kulminuje spektakularna sekwencja zbrodni. Zombie dokonuje reinterpretacji niezapomnianej introdukcji oryginału w stylu: 'Peckinpah meets MTV' - nie mam nic przeciw, tym bardziej że scena trzyma w niesamowitym napięciu. Epizod w azylu trzyma równie dobry poziom - relacja 'trójkąta': Michael-matka-Loomis, scena z pielęgniarką (zasługująca na osobne brawa) i jak zwykle dobry Danny Trejo, to tylko niektóre jej zalety.
Niestety wraz z chwilą, w której opuszczamy mury azylu zaczyna się zjazd po równi pochyłej. Być może Zombie źle się czuje w towarzystwie wyższej klasy średniej i dziewczynek, która po powiedzeniu brzydkiego słowa, zawstydzone dłonią zasłaniają usta, ale... Kurna, ktokolwiek obsadził nową Laurie Strode, powinien definitywnie zakończyć filmową karierę! Każda chwila, w której rzekoma siostra Myersa pojawiała się na ekranie była dla mnie niczym wyjęta z sennego koszmaru... Blado wypadł również Malcolm McDowell sprowadzony do drugoplanowej figury, który nieustannie powtarza swoje patetyczne teksty. W oryginale Carp prowadził fabułę z punktu widzenia Laurie, Loomisa i ewentualnych ofiar, wprowadzenie dodatkowego punktu widzenia w postaci Myersa harmonijną strukturę rozbiło. Film się posypał - chaos, brak napięcia, nieczytelny montaż - to jedyne, co można zapamiętać z drugiej połowy. Jedynie sceny zbrodni, wykonywane na zasadzie mechanicznego odruchu przez Myersa, budziły mnie z odrętwienia.
A to i tak nic w porównaniu z tym parapsychoanalitycznym, zupełnie niepotrzebnym i niemiłosiernie rozwleczonym finałem. Co to w ogóle miało być?!
Jest jeszcze jedna rzecz o której warto wspomnieć - kwestia przemocy. Śmiem stwierdzić (i seans 'Halloweenu' tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził), że nikt we współczesnym kinie gatunku nie czyni przemocy równie fotogenicznej, jak Rob Zombie.
Podsumowując: nie jest źle, ale mogło być znacznie lepiej
Tyle pierwszych wrażeń!
Ciekaw jestem również, jak na 'Halloween' zapatruje się Embalmer, który widział work print i ostateczną, kinową wersję. Z tego, co słyszałem, to dwie wersje ('workprint' sygnowany by Rob Zombie i wersja Dimension) różnią się znacząco. Prawda li to?
momentami zgadzam się - np. że Sheri Moon jest dobra. ale kompletnie inny odbiór filmu, pomysłu Zombie i całego rimejku. no, ale dłuższa wypowiedź już wkrótce
No to, jak widzę, w wielu punktach się zgadzamy !
A ja uważam że nowe "Halloween" jest bardoz udane. Raw fuckin` gore bez udziwnień czy głupawych jump scares. Pewnei że to inny film niż pierwowzór sprzed 30 lat, ale w tym tkwi także jego siła. Pierwszy Halloween oparty był na klimacei i dlatego nadal kocham tej film. Tutaj jest po prostu rzeznia i gore, bez silenia się długie budowanie suspensu. jak dla mnei jest w dużej mierze uczciwe podejście, zwazywszy że Rob Zombie do roli nowego Hitchocka raczje nie aspiruje.
Odwołując się do pytania flagga rzeczywiście, kinówka maluje się inaczej niestety gorzej moim skromnym zdaniem... całkowicie przebudowano (a tak właściwie zmieniono) sceny ucieczki ze szpitala i sceny finałowe, tuż po tym, jak Laurie została wyciągnięta przez Myersa z radiowozu. No i bardziej mnie usatysfakcjonował workprint pod tym względem - bo Rob nie robił z Myersa typowego killera, mamy elegancki zarys psychologiczny i po jego przedstawieniu ciężko uwierzyć że przyjechał zabić swoją młodszą siostrę, skoro ją wcześniej oszczędził, w kinie wyprowadziła go z równowagi i już zaczął za nią biegać z zamiarem ukatrupienia jej... Loomis, który miał na niego ogromny wpływ pomimo wszystko wyłożył kopyta w równie głupi sposób... to już nie wersja Carpentera, tutaj Myers ma cechy ludzkie, uczucia... tak samo scena wyjścia ze szpitala psychiatrycznego, ta w kinie odejmuje człowieczeństwa Myersowi, podczas gdy w workprinicie dostajemy po prostu trochę logiczniejszy model zachowania mordercy. No i w jaki sposób Myers w workprincie ginie... wyszło to po prostu bardziej logicznie, tutaj natomiast zastanawiałem się, czy producenci wręcz nie wymusili na Robie scen które ucieszą większość chętnego krwi motłochu, załamując nieco logikę i to co wynikało z wcześniejszych scenek.
no to teraz moja kolej.
Rob Zombie decydując się zrimejkowac "halloween" podjal sie zadania niewykonalego. Jeden z najwiekszych, najlepszych horrorow wszech czasow, arcydzielo praktycznie ma byc robione ponownie?? ale po co? zombiemu sie wydawalo ze jest "po co", jednak jego przeczucia byly bledne. film zwala z nog - glupota, scenariuszem, chaosem, banałem. podzielony jest na 2 czesc - w pierwszej polowie otrzymujemy geneze zbrodni myersa. o ile w oryginale wlasnie ta "niewiadoma" wynosila ten horror ponad przecietnosc, a myers stanowil metafore, ucielesnienie zła, to w nowej wersji obylo sie bez takich rzeczy. zombie szuka zrodel obledu myersa w tak banalnych zagraniach jak "patologia, przemo w rodzinie itd", sprowadzajac filmik do zwyklego 2godzinnego szmelcu o gosciu pokrzywdzonym przez los. wszelka niesamowitosc i groza z tym zwiazana przepadly. druga polowa jest jeszcze gorsza - scenarzysta wyjechal chyba na urlop w czasie przeznaczonym na pisanie tekstu. chaos, zacinajaca sie akcja, przeskoki nagle, zero napiecia, nienakreslone stosunki czasoprzestrzenne(przez co nie wiemy gdzie i kiedy co sie dzieje) - tym wlasnie zombie wypelnil druga polowe filmu. bohaterki sa straszne - 4 dupy, glupkowate, zupelnie nieciekawe i potraktowane po macoszemu - na koncu nawet nie wiedzialem ktora myers goni i chce zabic. sam glowny bohater tez dal sobie spokoj z czajeniem sie, obserwowaniem - wyrasta z podziemi, jebs nozem i koniec, aklcja przenosi sie znow gdzie indziej i to samo - chaos w pizdu. jak dla mnie jeden z najgorszych remaków wszech czasow (chyba nawet gorszy niz hills have eyes) i najwiekszy zawod calego festiwalu horrorow.
co sadzicie ? widzieliscie juz?
Popieram w całoej rozciągłości powyższą opinię Jura! Już Alf powiadał "jeżeli nie mogę czegos naprawić, to znaczy, że to nie jest zepsute". Pytam się, co było nie tak z filmem Carpentera, że wymagał on remaku? Odpowiedź brzmi - nic! Więc po co Rob popełnił tę zbrodnię. Jesli miał to byc hołd dla klasyki, to raczej specyficzny. Co to za hołd poprzez zrobienie niemal karykatury? Jeżeli miało przyblizyć młodym fanom horroru legendą z zamierzchłych lat, to po co zapoznawać ich ze spłaszczoną, zdecydowanie gorszą wersją? Jeżeli Robuś chciał nadać głębi postaci Mayersa - to zdecydowanie o skopał. Pokazanie rzekomej drogi Mayersa do statusu psychopatycznego mordercy osiąga psychologiczną głębię porad z "Claudii" i jest zupełnie nieprzekonywujące. Nie dość, że jest niekompletne (tylko jeden element ze słynnej triady czynników - torturowanie małych zwierząt ), to jeszcze niemiłosiernie naciągane. Zrobienie z Mayersa małego wymoczka który mści sie na całym świecie odebrało mu cały urok nieludzkiego zła, które w nim drzemało. Przestał by "boogeyman'em" z oryginału, a stał się Biednym -Chłopcem-Z-Patologicznej-Rodziny-Któremu-Nikt-Nie-Pomógł-Na-Czas.
Jednakowoż aby ocenić film obiektywnie, trzeba by poznać opinie osób które widziały remake a nie widziały oryginału. Taaa... tylko skąd takie osoby wziąć!
kurde, tak czytam niektóre opinie i widzę, że odbiór jest podobny do moich odczuć, szczególnie Raziel pewnie zgodzi się ze sporą częścią upcoming review
ale
przebywanie w tak snobistycznym towarzystwie jak DM
Votum separatum !
O zesz kierwa! Gil z nosa jest ciekawszy niz to co zaproponowal nam pan Z i do tego sie fajniej ciagnie "Halloween" 2007 to syf totalny - Myers ma dwa i pol metra wzrostu, targa pol tonowe nagrobki i zabija telewizorami... Malo to wszystko spojne, bluzgi i dupne dialogi, ktore pasowaly do "Devils Rejects" tu sie maja nijak, a masek, ktore mlody Michael przywdziewa starczyloby dla sredniej wielkosci wsi, ogolnie zenada. Workprint byl lepszy, no ale producenci pewnie czuwali, stad zmiany, bo nie wierze, ze Zombie na trzezwo sam wprowadzil te poprawki. Porzadnie to wszystko jest zrealizowane, ale za 15 mln zielonych to i ja bym tego typu film zrobil, a moze nawet dwa (..tysiace dwiescie dwadziescia dwa) Syf, kila i pol tonowa mogila - do tego ukrzyzowany kojot wygladajacy jak lis (bron boze jak wilk ) - pytam sie - WTF?!? No i ogolnie - WHY, mr Z?!?...
Zombie się naćpał i poprawek mu się zachciało
Nie wybaczę Zombiemu, że zrobił z Michaela zwyrola znecającego się nad zwierzętami, on taki nie był, szalachtował tylko głupich ludzi a nie Bogu ducha winne lisy udające kojoty
Powinno się też zabić za samo przedstawienie jego rodziny. Ojczym pijak, matka dziwka, siostra też chyba większa dupodaja niż w oryginale i mniej fajna ogólnie
Za portret rodziny 0/10 SYF,KIŁA,ŚMIEĆ
Nie wybaczę Zombiemu, że zrobił z Michaela zwyrola znecającego się nad zwierzętami, on taki nie był, szalachtował tylko głupich ludzi a nie Bogu ducha winne lisy udające kojoty
to pierwsza reakcja.poc chwili zastanowienia, niestety przyznaję rację.a mowie to z bolem, bo ejdnak podobal mi sie film Zombiego
matka dziwka,
że kim ona była? zdaje mi się, że tancerką w nocnym klubie...
tancerka ale dawala grubym dziadom przychodzacym do klubu
jo? o kurczę, to mi umknęło podczas wizyty w kinie - była taka scena? jeśli tak to zwracam honor.
byla, jak myers zabijal siostre a mama tanczyla, to bylo pomontowane razem, a pozniej z jakims grubym szla i z rozmowy wynikalo ze sie puszcza za kase. ale w filmie nie uprawiala milosci.
no, cos takiego bylo ;] Sheri Ząbi najlepsza w filmie !
hmmm... właśnie skonfrontowałem z Edytą, która siedziała obok mnie w kinie i ona też nie kojarzy, żeby Sheri Moon się prowadzała...
Nie wybaczę Zombiemu, że zrobił z Michaela zwyrola znecającego się nad zwierzętami, on taki nie był, szalachtował tylko głupich ludzi a nie Bogu ducha winne lisy udające kojoty
w pierwowzorze Carpentera Michael Myers zabił psa.
hmmm... właśnie skonfrontowałem z Edytą, która siedziała obok mnie w kinie i ona też nie kojarzy, żeby Sheri Moon się prowadzała...
Nie musiało być dosłownie pokazane jak robi loda itp przecież. Wszystko doskonale wynikało z rozmów. Była dziwką, zarysowano to nazbyt wyraźnie,choć nie pokazali.
Przedewszystkim patologia rodziny, to pierwsze co sie rzuca w oczy bo przy takich bliskich to by 'każdy' zaczął szlachtować, nie tylko Michael a przecież cała niesamowitosć 'Halloween' polegała na niedpowiedzeniach, nie wiadomo było, dlaczego zrobił to co zrobił, do tamtej pory był normalnym, kulturalnym dzieckiem.
Wkierwia mnie też jatka jaką zrobił Zombie na początku. Zamiast tak jak w oryginale zatłuc jedynie siostrę, to Myers pokusił się o dodatkowe mordy, motyw z siostrzyczką i jego miłością do niej też beznadziejny!
Zombie najwyraźniej daje upust swoim chorym fantazjom i tyle.
Oj daje, i to grubo. Nie mówiąc już o tych ni w dupe, ni w oko nie pasujących gadkach rodem z "The Devils Rejects". Chłop z tego co widać ma jeden schemat kręcenia filmów i jak z niego nie zrezygnuje na rzecz czegoś innego, to kariery mu nie wróżę niestety...
Obejrzalem i slashowanie jak to slashowanie nic specjalnie ciekawego. Natomiast sceny przed wyjsciem ze szpitala w sumie lepsze od oryginalu Szkoda, ze nie poszedl bardziej w kierunku swoich wczesniejszych filmow, tylko zrobil zwyczajny remake. Jak dalej bedzie szedl w tym kierunku a nie wytyczonym przez 2 pierwsze filmy to u mnie kariery mu nie wroze
Jak dalej bedzie szedl w tym kierunku a nie wytyczonym przez 2 pierwsze filmy to u mnie kariery mu nie wroze
Hehe, to może inaczej. Jak dalej będzie rozwijał swój styl z dwóch pierwszych filmów tworząc produkcje autorskie, wtedy ok. Ale niech nie bierze się za kolejne przeróbki bo potem wychodzą takie zakalce jak to nowe "Halloween", gdzie styl Zombiego nie pasował wogóle. Niestety, jak internetowa wieść niesie, Rob przymierza się do nakręcenia nowej wersji "C.H.U.D."...
No, ale wlasnie poza poczatkiem najfajniejszym z calego filmu to tam malo co jest Zombiego tylko jest slasher. I to jest minus tej produkcji. A nawet i w tym poczatku nie ma za duzo TEGO Zombiego ;(