AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Dzisiaj wraz z Lobo i Leonem odwiedziliśmy Multikino w Poznaniu, by zobaczyć jak dalece Neil LaBute i Nicolas Cage sprofanowali najlepszy horror o tematyce pogańskiej, jaki kiedykolwiek nakręcono czyli "The Wicker Man" (1973) Robina Hardy. Oj sprofanowali, i to bardzo! Remake LaBute'a to film na wskoś idiotyczny, gdzie z pogańskiej społeczności zrobiono damską sektę. LaBute nie ma absolutnie zielonego pojecia, jak wywołać u widza strach - w filmie nie znajdziemy ani grama grozy, co więcej, ostatnie półgodziny to czysta komedia (Cage mierzący z gnata w stronę Molly Parker i nakazujący jej zejść z roweru, bijący po twarzy kobiety, paradujący w stroju misia, itd.) Fabuła jest bzdurna, nielogiczna, ocean został stworzony za pomocą CGI ( ), a nijakie zakończenie sugeruje sequel (żenada!). Ten film to jeden wielki pieprzony żart - Cage jest kompletnie drewniany, pozostała obsada dzielnie go wspomaga; nawet muzyka Angelo Badalamenti jest słaba. Na plus ładne kobiety (Molly Parker, Kate Beahan - szkoda, że ta ostatnia zagrała koszmarnie) i przepiękna wyspowa lokacja. Werdykt Embalmera: 1+/6.
az dostalem fleszbaka jak to przeczytalem. ten film to jedno z wiekszych gowien jakie mialem ostatnio okazje widziec. mialem wrazenie jakby wzieto pare elementow z wersji oryginalnej, ktore mogly sie wydac oplacalne(zaginiona dziewczynka, odosobniona spolecznosc, slomiana postac), wmiksowano troszke holiłudu(fleszbeki katastrofy samochodowej,cgi,glupiutkie wizje bohatera), dobrych aktorow, ktorym akurat braklo kasy i za czek by sie w pornolu zgodzili przyjac role, i miano nadzieje, ze jakos bedzie. w sumie jedyne chwile jakie pozytywnie wspominam, to te, gdy na ekranie pojawiala sie molly parker(bo mi sie podoba babka, ale to bylo raptem ze 3 razy/5min) i troche smiechu, gdy cage zgrywal twardziela, skaczac efektownie do wody, by uratowac dziecko, czy lejac kobiety kopniakami jak z filmu karate
1+/6, i oby molly dobierala na przyszlosc jakies fajniejsze role
Dlatego LOBO widząc niezadowolenie malujące się na twarzach swych towarzyszy postanowił jak najszybciej ratować sytuajcę. Skutek tego taki, że pół godziny później cała trójca obesrała się ze śmiechu oglądając BORATA W ten magiczny sposób zapomniałem o wyspie pełnej pszczół, na której Cage robi z siebie kompletnego debila. Ostatnio jednak znakomicie mu to wychodzi, wcześniej "WTC", a już niedługo "Ghost Rider", którego zwiastuny nie obiecują za wiele. Szkoda, taki fajny komiks
Ciężko się nie zgodzić z przedmówcami, ten film to padaka. Cage lubię, ale tutaj nie miał nic do zagrania, cała obsada się zresztą zbłaźniła, na czele z Ellen Burstyn (siostra Summersisle... ). W nowym Wicker Manie absolutnie NIC ciekawego się nie dzieje. Kejdż biega (bądż jeździ rowerem) po wyspie, wdaje się w jakieś czerstwe rozmowy, dobrze że chociaż sprzedał kilka kopniaków. Zmian w stosunku do pierwotnej wersji co niemiera, wszystkie na gorsze. Z wyspy zrobili jakąś oazę feministek, klimat wyparował, brak wątku religijnego... Koszmarne zakończenie to przysłowiowy gwóżdż do trumny. Nie polecam.
http://www.youtube.com/watch?v=e6i2WRreARo
hehe, rimejk doczekal sie "holdu" na youtube
He he to właśnie ten filmik zachęcił mnie do obejrzenia, liczyłem że będzie się można chociaż trochę pośmiać podczas seansu, ale niestety nie miałem takiej okazji.