AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Na tle innych całkowicie chybionych adaptacji gier komputerowych ("Resident Evil", "Doom", "House of the Dead") film Christophe Gansa wypada naprawdę dobrze, ale jest to dzieło nierówne. Kilka scen zapada w pamięć min. pojawienie się stwora z gigantycznym nożem (Pyramid Head), krwawa jatka w kościele itd. ale niestety obraz Gansa ma też sporo mankamentów. Drażnią płaskie dialogi, jednowymiarowe postaci, brak suspensu (przynajmniej ja nie wystraszyłem się w trakcie seansu ani razu), efekty CGI (komputerowe chmary karaluchów - come on!) Na plus świetnie wykonane kreatury (stwory wygladają niezwykle realistyczne mimo braku ingerencji w tym przypadku komputerowych efektów specjalnych np: torsy plujące czarnym jadem), kapitalne zdjęcia i przede wszystkim wygląd spowitego mgłą, upiornego miasteczka Silent Hill. Niestety scenariusz jest raczej kiepski i przegadany, co zaskakuje bo napisał go bliski współpracownik Quentina Tarantino, Roger Avary. Gra aktorska przyzwoita, acz Jodelle Farland w roli Sharon/Alessy wypadła bardzo przeciętnie. Konkludując, o ile gry z cyklu "Silent Hill" są autentycznie przerażające i ekscytujące, o tyle ich filmowa adapatcja jest ekscytująca sporadycznie. Niemniej jednak "Silent Hill" warto zobaczyć, choć filmowi daleko do perfekcji.
Any comments?
Silent Hill to według mnie pozbawiona wszelkiej dynamiki opowiastka, którą zjadły efekty komputerowe, wydalając na kinowy ekran w postaci ziejącej nudą bajeczki. Naiwna próba stworzenia kolejnej współczesnej legendy, od wspomnienia której wlilibyśmy ze strachu po gaciach, na miarę Candymana. Zabieg ten słychać wyraźnie w motywie przewodnim skomponowanym przez Jeffa Danne, który strasznie przypomina kołysankę Phillipa Glassa, w rytm której widz oprowadzany był po dzielnicy Cabrini Green. Niestety skutek zupełnie odwrotny. Przy muzyce maczał również palce Akira Yamaoka, pracujący wcześniej nad oprawą gierki, lecz wiele to nie pomogło.
Na co warto zwrócić uwagę w tym filmie to zdjęcia. Dan Laustsen, współpracownik Ole Bornedala, spisał się znakomicie tworząc niezwykle nastojowe obrazy. Szkoda tylko, że ich potencjał został wykorzystany zaledwie w 50%. Można było z tego wycisnąć o wiele więcej, a tak o mało nie zasnąłem z nudów na sali.
Ale żeby nie było, to dodam, że koleś z gigantycznym nożem był niezwykle pobudzającym składnikiem w tej Gansowskiej dawce relanium.
No i się skusiłam zachęcona w miarę pozytywnymi recenzjami.
W grę nie grałam , innych ekranizacji gier nie widziałam, wiec właściwie nie mam materiału porównawczego. Najbardziej zdziwiło mnie jak taką marną fabułke można rozwinąć w tak długi film. Na plus można wyróżnić : zdjęcia i muzykę ( mi sie podobała). Na minus: dialogi i brak napięcia ( strzeliłam kimę na 5 min gdzieś w połowie).
Scena z nozem wywołała u mnie śmiech spowodowany brzydkimi skojarzeniami.
Skoro jest to jedna z lepszych ekranizacji gier to ja nie chce innych oglądać.
Wierzę ,że zapalonym graczom bardziej będzie się podobac , bo skojarzy się z emocjami jakie przeżywali biegając po piwnicach ...
Czekam na DVD RIPa . . . bo ta marna kinówka to nie jest godna tego filmu, a umnie w kinie i tak nigdy tego nie zagrają zapewne
Ja widziałem tylko pierwszą cześć gry i według mnie jest o niebo lepsza od filmu, który jest nudny płytki i nieciekawy - co tylko potwierdza, że adaptacje gier komputerowy nie wychodzą najlepiej. Nie widziałem go w kinie, więc straciłem efekt efektów specjalnych a myślę, że film miał bazować głównie na tym.
Ja bylem na tym filmiku z girl. Akurat mialem urodzinki wiec to byl moj prezencik. Powiem ze nie zachwycal ten film jesli chodzi o efekty ale moge powiedziec ze warto go obejrzec. Z mila checia wybralbym sie jeszcze raz do kina. koncowka jest fajna
oj oj dlaczego tak ludzie marudzicie film jest oki ale w kinie anie w daremnej kopi na kompie ,fajna muza troche gore ,klimacik dobry,7/10.
oj oj dlaczego tak ludzie marudzicie film jest oki ale w kinie anie w daremnej kopi na kompie ,fajna muza troche gore ,klimacik dobry,7/10.
A czy muszą mi się wszystkie horrory, co oglądam podobać? "Silent Hill" to film przyzwoity i nic ponadto. I to, czy się ogląda go w kinie czy na kompie nie ma tutaj nic do rzeczy (widziałem "Silenta" w Multikinie, poza tym nowości nigdy nie ściągam).
film jest oki ale w kinie anie w daremnej kopi na kompie
Zgadzam się, ja tam na wszystkie horrory chodzę do kina Efekt o niebo lepszy, doskonały przykład - "Zejście" i scena wspinaczki po stosie kości. Potęga tej sekwencji wyłącznie do posmakowania na sali kinowej.
nie gralem, wiec nie mam jak odniesc sie do oryginalu. podobala mi sie efektowna i krwawa koncowka, ciekawe kreatury. to chyba niewiele-pierwsza polowa filmu przynudza, glowna bohaterka jakos nie potrafila sprawic, ze jej kibicowalem. jak Embalmer wspominal:mloda aktorka razaco slaba, slabe dialogi i zdecydowane przeladowanie CGI. ciezko mi dostrzec bylo ta atmosfere spowijajaca miasteczko- wszedzie zalatywalo mi grafika. dobrze,ze zaczekalem i obejrzalem w domu ten film-zmarnowalbym pieniadze na bilet.3-/6(za krew,stwory i bycie lepszym od reszty w tej kategorii)
w końcu zasiadłem do projekcji - bosz, ale pasztet! nie grałem w grę, więc historyjka nic mi nie mówiła, a sposób jej przedstawienia to od nieuzasadnionego epizodu do kolejnego. absolutnie nie wciąga, nie intryguje, tylko te zdjęcia ładne.
ciekawi mnie, czy nakręcą kiedyś dobry film na podstawie gry.
Podobał się, to na pewno. W grę nie grałem i raczej nie zagram i szczerze mówiąc gówno mnie obchodzą nieścisłości/zmiany w stosunku do niej. Wizualnie bardzo przyzwoicie, efekty z komputera ale zrobione ze smakiem i wyczuciem: lokacje, projekty potworów. No i zakończenie spoko, takie niestandardowe raczej, zwłaszcza na film za grubą kasę. Błędów jest sporo: brak pomysłu na rolę dla Beana, za mało "pana z nożem" (a to taka fajna postać), kilka niedoróbek. Ale w ogólnym rozrachuku Silent wychodzi na swoje.
A co do słów GrzEGOrza przecież mamy dobrą ekranizację gry, Mortal Kombat mianowicie (no wiem Anderson, ale ja darzę sympatią jego twórczość).
ja wlasnie se obejrzalem i wcale nie jest tak zle jak piszecie. pierwsze 15 minut nudno, potem kolejne 50 fajne, pozniej 15 minutowy przestoj, 30 kolejnych minut niezle i ostatnie 5 do wyciecia. scenerie komputerowe calkiem przyzwoite, popiol i opuszczone miasto nie razi. potwory tez nie (z malymi wyjatkami). muzyka na plus(faktycznie przypomina glassa z candymana). na minus zdecydowanie glowna bohaterka - radha mitchell, ktora kojarzylem tylko z doskonalego "man on fire". tutaj strasznie bezplciowa - po godzinie projekcji doszlo do mnie ze nie wiem jak ona wyglada. koncowka z polotem, calkiem niezla. kolejna rzecz na minus - brak grozy(jak juz emb wspomnial) - niby mamy wszystko co potrzebne - jest opustoszale miasto, zagubiona bpohaterka, wszechobecna mgla - ale jakos to sie kupy nie trzyma i (mimo kilku momentow) nie straszy.
ogolnie niezly film, choc do takich arcydziel jak, juz przez was wspominany "resident evil" czy (przede wszystkim) rewelacyjny "house of the dead" duzo mu brakuje.
ogolnie niezly film, choc do takich arcydziel jak, juz przez was wspominany "resident evil" czy (przede wszystkim) rewelacyjny "house of the dead" duzo mu brakuje.
"Silent Hill" gorszy od "House of the Dead" Uwe Bolla? Uzasadnij, ok?
no silent hill jest potraktowany zbyt serio, widac ze rezyser nie ma opanowanych pewnych trików, nie czuje sie zbyt dobrze rezyserujac. uwe to inna historia - jest wybitnym znawcą kina i to widac w jego filmach. swietny monaz, nieustajaca akcja, zombie (bez niepotrzebnej charakteryzacji), a koncowy pojedynek w lesie to juz sam miód. a do tego sa cycki. krotko mowiac - mamy 1,5 godziny doskonalej rozrywki. tego nie da sie niestety powiedziec o silent hill - co nie zmienia faktu ze film jest fajny.
Ze Jurand takie bzdety pisze to szkoda az czytac.
RE i SH to ta sama klasa czyli ogolnie lajno, natomiast House of the dead to bodaj najlepszy z horrorow nowego 1000 lecia, jedyny film ktory tak na szybko mi przychodzi, ktory mozna by porownac z fenomenalnym dzielem Bolla to Cabin Fever z tym ze ten to taki nowy Evil Dead bardziej, natomiast dzielo Bolla to Noc zywych trupow...
Ze Jurand takie bzdety pisze to szkoda az czytac.
RE i SH to ta sama klasa czyli ogolnie lajno, natomiast House of the dead to bodaj najlepszy z horrorow nowego 1000 lecia, jedyny film ktory tak na szybko mi przychodzi, ktory mozna by porownac z fenomenalnym dzielem Bolla to Cabin Fever z tym ze ten to taki nowy Evil Dead bardziej, natomiast dzielo Bolla to Noc zywych trupow...
Uwe Boll to faktycznie ikona niemieckiego horroru. "Postal" nawet chętnie bym sobie obejrzał, bo w gierę swego czasu giercowałem jak cholera. Miodna była.
"Cabin Fever" jest ok - a oba "Hostele" bub lubisz?
moim zdaniem RE nie jest taka sama liga, tylko duzo lepszy od SH. chociaz jak pisalem tez jest gorszy niz hotd. ale hotd nie jest ajlepszy, bo najlepszy jest hostel wlasnie, po 200 roku
moim zdaniem RE nie jest taka sama liga, tylko duzo lepszy od SH. chociaz jak pisalem tez jest gorszy niz hotd. ale hotd nie jest ajlepszy, bo najlepszy jest hostel wlasnie, po 200 roku
No i tutaj się z M zgadzam. "Hostel" jest z tej czwórki zdecydowanie najlepszy.
Hostel taki sobie moim zdaniem akurat jest...
Natomiast jeszcze przypomnial mi sie inny mistrzowski film Ho1000C i minimalnie slabszy DR
http://www.dansemacabre.p...p?p=10340#10340
tu przerzucilem temat, mozecie sie wypowiadac ;]
co do ho1000c to srednio mi podszedl, wole hipisowskie dr
no tez bardzo dobre jest, ale jednak oba Housy jezeli chodzi o oryginalnosc stylistyczna bija na glowe DR dlatego tez uznaje je za lepsze...
Obejrzałem sobie to w końcu w przyzwoitej jakości wczorej na tvnie i swoje zdanie sprzed jakiegoś tam czasu podtrzymuję - aż żal było patrzeć, jak efekty cgi i gówniana fabuła zabiły to, co bylo najfajniejsze i w ciul straszne w gierce, która choc również była jednym wielkim efektem komputerowym to potrafiła wystraszyc tak, że ho ho! A tu ten cały Gans czy jak mu tam bawi się w jakieś nawiązywanie na siłę do gierki właśnie a wychodzi mu to żenująco - jakieś koślawe ujęcia, sznyt historyjki niby taki gierkowy też miał być (porozrzucane tropy i szwędanie się bez celu z jednej miejscówki do drugiej i inne) no ale na boga, to film jest nie gierka! Zupełnie inne mendium, które powinno być calkowicie inaczej wykorzystane niz jako zabawa pt. "Jestem pan reżyser, grałem w gierkę i teraz wrzucę fajne nawiązanie do niej żeby fanio się cieszyli". O dialogach aż zal wspominać (To miasto jest nawiedzone! - Chyba tak! i inne...), cgi walą po gałach, że aż boli, potworki takie se (fajnie, że jest charakteryzacja i w ogole, ale na wała jeszcze poprawiano to komputerowo, tego nie wiem, ale efekt zamiast strachu wywołuje śmiech), klimatu ogólnie brak, nawet muza nie robi już tak jak w gierce, czego zrozumieć absolutnie nie jestem w stanie. Do tego mega gówniany finał i azjatycka końcówka - ogolnie film pownien być tez o wiele krótszy, bo o ile w przypadku dobrych filmów chcemy, by trwały jak najdłużej, tak tu ewidentnie widać, że Gans chciał za dużo ponawiązywac do gierki i sztucznie wydłużyl cała historyjkę - wg mnie niepotrzebnie, bo momentami wkrada sie taka nuda, że aż strach. Czy jest to aż taki zły film, żeby nie dało się go oglądać? No jednak nie, fajna jest scenografia i ogólnie dizajn miasteczka (w tym przypadku cgi pomogło), piramidogłowy to fajny badass, choc zupełnie niewykorzystany no ale to chyba tyle plusów. Reszta, jak zupełnie od czapy wewalony wątek meża głównej bohaterki do zapomnienia. Slabiutko...