AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
No właśnie... Tak mnie dziś naszło, żeby rozpocząć ten wątek. 6 nominacji do Oscara dla filmu grozy (w tym za scenariusz dla maestro del Toro in person!) to się raczej nie zdarza. No dobra, jeśli mnie pamięć nie myli, to "Szósty zmysł" też kiedyś nominowano, ale jej... Złota Żaba na festiwalu Camerimage, nomin. do Złotego Globu, 8.5 na 10 na imdb i 98/100 na metacritic.com... Nie no, kolega del Toro zabrał się za podbój świata i nie mogę ukryć, że jestem z tego powodu cholernie szczęśliwy ! Może po takim sukcesie uda mu się wreszcie nakręcić wymarzoną adaptację Hrabiego Monte Christo...
"Cronos" był cudny, "Kręgosłup diabła" zachwycający, "Blade 2" zwalał na kolana, ale tym razem, wszystkie zapowiedzi na to wskazują, szykuje się prawdziwe opus magnum.
Tak więc kalendarzyki do rączki i przy dacie 23 marca dopisać: "polska premiera arcydzieła padre del Toro". A co? Jak nie arcydzieło, jak arcydzieło!
I jeszcze na koniec obowiązkowy cytacik z mojego ulubionego francuskiego magazynu Mad Movies: "Labirynt Fauna to arcydzieło, które pozostaje równocześnie odkryciem i emocjonalną kawalkadą dla marzycieli z całego świata."
Btw, to ciężko tak naprawdę określić jedno miejsce produkcji Labiryntu Fauna. Jak przystało na międzynarodową koprodukcję jest to film hiszpańsko-amerykańsko-meksykański. Zdecydowałem się ostatecznie wrzucić go do działu Z różnych półek i potraktować jako produkcję meksykańską, tym bardziej, że ten kraj właśnie wystosował go jako kandydata do Oscara. Tyle w sprawach formalnych.
Gwoli uzupełnienia, komentarze o Labiryncie Fauna z innych wątków:
ja tak im dłużej sobie myślę to coraz bardziej doceniam najnowszy film Del Toro. strukturalnie i wizualnie majstersztyk i jak tylko będzie okazja to muszę ponowić projekcję, żeby sprawdzić, czy nadal będzie mi czegoś w 'Laberinto del Fauno' brakować...
Wywiad z Del Toro http://www.dziennik.pl/De...ArticleId=33282
Najbardziej mi się podobało to stwierdzenie: specjalista od kina grozy ("Blade II", "Hellboy", "Mutant")
blejd 2 byl spoko. moze dlatego ze ogladalem na jakims kiepskim divx, gdzie wszystkie kolory byly przybrudzone, moze to tak naprawde mialo byc, ale wg. mnie duzo lepszy od jedynki
Po prostu ciekawe, że nazywając go specem od kina grozy wymieniono akurat te produkcje, a o "Cronosie" i "Kręgosłupie Diabła", jego jednak najciekawszych filmach gatunku, nie wspomniano. Mniejsza. A oto kolejny wywiad z Del Toro w tej samej gaziecie i to w tak krótkim odstępie czasu... Czyli właściwie suplement Jakby kogoś interesowało, to w papierowym wydaniu jest jeszcze artykuł o Lovecrafcie.
http://www.dziennik.pl/De...ArticleId=35468
Recka Michała Oleszczyka:
http://www.filmoznawcy.pl...o_labirynt.html
'(del Toro) Nakręcił najokrutniejszą filmową baśń w dziejach kina, całą wspartą na ambiwalencji dziecięcej wyobraźni. To, że lubimy myśleć o niej jako niewinnej, nie zmienia faktu, że bywa ona bardziej mroczna i dzika od rojeń dorosłych. Del Toro o tym wie. Jego film ma moc nagle ujawnionego wstydliwego fantazmatu; chorego snu, którego wolelibyśmy nie pamiętać.'
cofam swoje zdanie o blejd 2-chyba musialem to po pijaku ogladac. wczoraj sobie dzieki polskiej tv przypomnialem. caly czas odnosilem wrazenie, ze ogladam filmiki z jakies srednio udanej post-matrix'owej gry komputerowej. nieciekawi bohaterowie, przeladowanie efektami specjalnymi, fabula najwyzej przecietna, zle dobrana muzyka.1/6, mam nadzieje, ze ewentualne "gory szalenstwa" beda robione poza usa
licze ze sie wkrece za darmoche lobo dzialaj ;]
Oj, LeonPL, to Ci się bardzo dziwię...
Wydziwiać na scenariusz, schematy, przeładowanie efektami specjalnymi...
Rozumiem Cię w pewnym sensie, ale żesz ty: po pierwsze styl, po drugie styl i wreszcie po trzecie: styl!
Pominę już nawet fakt, że Blade 2 to esencja gotycko-punkowego klimatu, pominę bardzo śmiałe jak na głównonurtową produkcję efekty gore, czy doskonale sportretowaną postać Blade'a (ikoniczny bad motha-fucka), ale jej - przecież Blade 2 momentami ociera się o prawdziwą realizacyjną wirtuozerię!
Nie będę dokonywał tu analizy scene-by-scene, ale kamera to w tym filmie wręcz płynie, przeciwstawiając się wszelkiej logice. Przecie "Blade 2" to nieskrępowana wizualna uczta, bez specjalnych ambicji, ale nakręcona z nieprawdopodobną energią i wyczuciem obrazu, który każe na nowo definiować kinematograficzme granice "never-seen-before-on-big-screen". Taki "Ninja Scroll" w wersji live.
Dla mnie Blade II jest tym czym "Aliens" był w swoim czasie dla "Aliena". Mówiąc krótko: Cu-do!
+ za styl dla basenu z krwia szefa wampirow-fajnie wygladal. reszta to "prince of persia" z aktorami i kolorystyka podkrecona. wirujaca wokol blejda kamera czy inne efekty sa fajne raz, dwa razy, ale pozniej juz nuza. przybrudzone kolory, zalatujace lekko sepia, sprawiaja, ze film wyglada fajniej niz jedynka, ale takie zabawy widzialo sie w kinie tyle razy(jeneut/caro, christophera doyle praca za kamera), ze nie oczarowaly mnie dosc, bym przestal zgrzytac zebami.
niech bedzie 1+, zeby gorsza jedynka sie w skali jakos zmiescila
'Labirynt Fauna' obejrzany.
Jeśli powiem, że film mnie zachwycił, to i tak będzie mało.
Zamiast tego pozwolę sobie zacytować innego wielkiego reżysera, Franka Darabonta:
W świecie, w którym filmy zostały sprowadzone do roli operacji marketingowych, przeprowadzanych przez wprawnych absolwentów szkół zarządzania, 'Labirynt Fauna' przypomina rzadki i cenny kwiat, który cudem wyrósł w morzu popiołu. Uświadamia nam, że 'sztuka dla sztuki' jest ciągle możliwa w kinie, w środowisku, w którym nieustająco, przez cały rok, serwuje się 'produkowane' wydarzenia. Chwała Del Toro, że nam o tym przypomniał.
to kiedy recenzja panie kolego?
wlasnie wrocilem se z kina. film jednym slowem nie daje rady prawie w ogole! tych pieknych zdjec, ktore zdobyly oscara jakos nie widac, cala historyjka z dupy strasznie - lopatologiczna koncowka miazdzy naiwnoscia i dziecinada - bo po co oni mowia o czyms co widzimy na ekranie? poza tym dluzyzn multum!sentymentalizm niektorych scen poraza - jakies dyskusyjki smieszne matki z corka itd
kilka plusow oczywiscie tez jest ! ZABA mistrzostwo swiata - postac ktora idealnie pasowalaby do Trolla 2! siedzi se taka zielona, poluje na muchy - super! drugi plus to dziecko-pietruszka - rowniez potezny kawał sera! no i kapitan - bardzo dobra postac, chyba jedyna zdecydowana postac w filmie, szkoda ze w koncowce sie troche plami poza tym muzyka nawet calkiem udana, jako tło do ksiazki mysle ze nada sie znakomicie ;]
konkludujac, film jest troche z dupy
ogolnie po seansie pozostaje takie wrazenie jak po filmach argento - zostala mi opowiedziana jakas historyjka, ino nie wiadomo dokladnie po chuj
efektowna scena z panem z awatara flagg'a i niewiele ponad to. oczekiwalem filmu na miare terry'ego gilliama czy tima burtona, a dostalem nieciekawa historie o dziewczynce, co to wypelnia jakies bzdurne zadania, aby zostac ksiezniczka. boje sie troche, ze jesli gory szalenstwa dojda do skutku, to pan del toro je zepsuje.
jo, faktycznie scena z chujogłowym jest fajna! chyba jedyna scena w ktorej jest napiecie i suspens! tez na plus
Ano wczoraj obejrzałem w towarzystwie Jura oraz Lecha "Labirynt Fauna" i niestety podzielam ich opinie. Owszem, film wysmakowany wizualnie, ale akcja wlecze się, a sentymentalizm niektórych scen irytował mnie niezmiernie. Zabrakło też najważniejszego jak dla mnie elementu horroru czyli grozy - jedna scena, gdy Ofelia ucieka przed stworem z oczami na łapach wiosny nie czyni. Ja rozumiem, że film ten stanowi konglomerat dramatu, fanatstyki, baśni i horroru, ale trochę więcej suspensu by nie zaszkodziło. Muzyka świetna, aktorstwo dobre, scenografia ok, ale zachwytów nad nowym dziełem Guillermo del Toro nie jestem w stanie zrozumieć. To sum up, rozczarowanie.
No, ale scena miażdżenia twarzy butelką skojarzyła mi się z "Nieodwracalnym" Gaspara Noe. Mocna jak diabli!
efektowna scena z panem z awatara flagg'a i niewiele ponad to. oczekiwalem filmu na miare terry'ego gilliama czy tima burtona
Tak! Ja też liczyłam na coś w stylu Gilliama; ów Krainą traw udowodnił, że świetnie miesza fantazmaty z realizmem, gdyż fantazjowanie to efekt traumy dziecka, zaś del Toro zaprzepaścił swoją szansę - a taki dobry pomysł!
Macie arcydzieło pod nosem, a tak marudzicie!
Doprawdy wstyd taki zły przykład dawać!
Gdzie to arcydzieło?
Wiem, że wielu osobom się Labirynt fauna podoba, ale są też "malkontenci", niestety, widać zaliczamy się do tej drugiej kategorii
no wlasnie, gdzie arcydzielo? wydaje mi sie ze del toro swoj opus magnum osiagnal realizujac "mutanta", potem same spadki
Boże, Mutant to było gówno niemiłosierne z jedną fajną sceną. Labirynt Fauna jest arcydziełem pod każdym względem. nie tylko wizualnym, ale też treściowym.
sie znasz widze pokaz mi tam ta tresc? poza tym ze dziewczynka wypelnia zadania potworka a na koncu dostajemy po lbie opisem tego co dzeje sie na ekranie (czulem sie jak 5latek przy ogladaniu koncowki ) nie ma nic - fabularnie ten filmik pada na calej lini. nawet nie potrafi sie zdecydowac co pokazac
Labirynt Fauna jest arcydziełem pod każdym względem. nie tylko wizualnym, ale też treściowym.
Ooo, kolega tak ex cathedra rzekł, to może wyjaśni, na czym jego arcydziełowatość polega? Bo my tu tacy nieszkuleni widać...
Oj, coś czuję, że muszę szybko skrobnąć reckę, bo mnie normalnie skręca jak czytam takie teksty...
flagg jaki fanatyk juz nic nie pisze bo bana dostane
Flagg ma rację, że macie pod nosem prawdziwe arcydzieło. To nie jest przeciez stricte horror, to film międzygatunkowy. Ma troszeczkę z horroru, dużo z baśni i jeszcze więcej z dramatu wojennego.
Piszecie, że film leży pod względem fabularnym. Bullshit. Nikt wcześniej nie zrobił filmu, który jednocześnie pokazywałby faszyzm z potworną twarzą, bez jakiejkolwiek próby usprawiedliwiania go i który byłby jednocześnie przepiękną, wysmakowaną, ale też przeraząjącą bajką dla dorosłych. Taki efekt nie jest łatwy do uzyskania, szczególnie kiedy ma się pod ręką marne 5 milionów.
Druga sprawa to całkowita wolność interpretacji, jaką pozostawia nam del Toro. Jedni zinterpretują film jako smutny dramat o dziewczynce, która uciekając przed okropieństwem zatopiła się w świat wyobraźni, dla drugich będzie to baśń, w której dziecko dpotyka prawdziwego fauna. Dwie zupełnie różne wersje w jednym filmie, a wszystko zależy jedynie od wyobraźni widza. Widzieliście wczesniej coś takiego?
Właśnie w warstwie fabularnej tkwi siła tego filmu.
Druga sprawa to całkowita wolność interpretacji, jaką pozostawia nam del Toro. Jedni zinterpretują film jako smutny dramat o dziewczynce, która uciekając przed okropieństwem zatopiła się w świat wyobraźni, dla drugich będzie to baśń, w której dziecko dpotyka prawdziwego fauna. Dwie zupełnie różne wersje w jednym filmie, a wszystko zależy jedynie od wyobraźni widza. Widzieliście wczesniej coś takiego?
.
ze co niby widzielismy? mnogosc interpretacji jednego filmu ?
zeby daleko nie szukac - point blank, dawno temu w ameryce
co do watku wojennego - faktycznie - ze swieca szukac takiego podejscia - linia miedzy zlymi faszystami a dobrymi partyzantami namalowana jest chyba krechą grubosci autostrady. przejaskrawenie faszystow, banalny podzial na dobrych i zlych - toc to robota partacza. niczym nie powala.
przejaskrawenie faszystow, banalny podzial na dobrych i zlych
A o prawach baśni to kolega nie słyszał?
A że opowieść jest widziana z punktu małej dziewczynki, to niczego nie zmienia?
A słowo archetyp nic nikomu nie mówi?
Dla mnie del Toro nie jest jakimś szczególnie uzdolnionym reżyserem i to widać w tym filmie. To, że w filmie występuje dziecko, nie oznacza, że można w czarno-biały sposób przedstawiać świat, bo ta dziewczynka pewnych rzeczy nie widziała i tak naprawdę nie wiedziała, o co konkretnie chodzi - wiedziała tylko, że ojczym jest zły, jest strasznie, ale drastyczne szczegóły pozostały POZA jej świadomością, chyba, że tyczyły się matki. Natomiast dla niej, moim zdaniem, ważniejsza była otoczka tego wszystkiego, czyli poczucie zagrożenia, owocujące ucieczką w fantazję. Myślę, że pomysł był całkiem niezły, tylko rezio nie podołał, serio.
Aha, to, jak sie zakończy film, było oczywistością i wcale, a wcale mnie nie zaskoczyło. Może nie było to takie złe, ale też nie zostało w odpowiedni sposób pokazane. Było zbyt oczywiste.
Ani dla dorosłych, ani dla dzieci - dla kogo jest ten film?
Obejrzałem niedawno 'Labirynt Fauna' po raz kolejny i znów trudno mi powstrzymać zachwyt… Planowałem szczerze powiedziawszy zawrzeć swój komentarz w ramach recenzji, ale ponieważ zanim ją napiszę minie pewnie trochę czasu (jeśli w ogóle to kiedyś nastąpi ), już teraz skrobnę parę słów..
Z jednej strony jest to na pewno realizatorska perełka - wizualnie przepyszna, znakomicie skomponowana, plastycznie doprecyzowana do najdrobniejszego szczegółu. Pomysły reżysera i praca Guillermo Navarro imponuje rozmachem. Kompozycyjnie del Toro dokonał też wspaniałej rzeczy - rzeczywistość doskonale przeplata się tu ze światem baśni (kto to robił ostatnio w kinie tak doskonale? Jackson w 'Niebiańskich istotach', Ridley w 'Reflecting Skin'… Niewielu reżyserów, jak mi się wydaje, potrafiło scalić rzeczywistość i fikcję z tak niebywałą gracją). Ofelia postrzega hiszpański faszyzm przez pryzmat dziecięcej wrażliwości (ale takiej wyrosłej z tradycji braci Grimm, a przede wszystkim Arthura Machena - nie ma ona nic wspólnego z homeopatycznymi produkcyjniakami Disneya! Jestem pewien, że Bettelheim, do którego parokrotnie odwoływała się Kamikadze, byłby zachwycony tym filmem!). Świat wyobraźni Ofelii, to faszyzm widziany przez krzywe zwierciadło (Pale Man to przecie kapitan Vidal we własnej osobie!; żaba wewnątrz drzewa, to odwołanie do dziecka pożerającego od środka własną matkę…). Del Toro wraca do swoich obsesji - temat inicjacji (utraconej niewinności), fascynacji insektami , podziemnym światem, strachem, śmiercią i czasem (np. zegarek Vidala i jego obsesja na punkcie przemijania; opozycja: czas rzeczywisty i czas mityczny)... Zresztą sfera symboliki jest w tym filmie absolutnie czarująca i niekiedy mocno psychoanalityczna (np. zejście spiralnymi schodami na spotkanie z Faunem jako metaforyczna wędrówka w głąb podświadomości). Trudno nie potraktować także 'Labiryntu…' jako pretekstu do obrazowej refleksji nad współczesną rolą baśni, która w 'Labiryncie…' wraca na powrót do swoich mitycznych korzeni. Na wzór tego odrażającego insekta, który w następnym ujęciu przemieni się w urzekającą wróżkę (groza i cierpienie nieodłącznie miesza się w tym filmie z pięknem).
Według mnie pesymistyczny, mroczny film przesiąknięty obsesją śmierci i dziecięcymi strachami. Kamień milowy w twórczości del grande del Toro.
"Labirynt Fauna" dotarł właśnie do mojego uroczego miasteczka, stąd, nie bez pewnego wahania spowodowanego przeczytanymi recenzjami, postanowiłem się z nim zapoznać.
Ponieważ film dzieje się na dwóch płaszczyznach, to również ja podzielę się z Wami swoimi odczuciami z zachowaniem tego podziału.
Po pierwsze więc świat baśniowy. Genialny i tyle! Cudowne jest to, że del Toro powrócił do zapomnianego niestety celtyckiego dziedzictwa Półwyspu Iberyjskiego (sama jego nazwa pochodzi od celtyckiego plemienia Iberów!). Baśniowa strona filmu jest utkana z tego, co w średniowieczu nazywano „materią bretońską” – samego rdzenia celtyckich mitów o podziemnym, królestwie Sidhe, do którego wybrani mogą znaleźć czasem dostęp, o Sidhe żyjących wśród ludzi i dzieciach wróżek. Sam Faun nie jest wszak nikim innym niż starym bogiem Cernunnosem, wcielonym później do podań saskich pod znanym skądinąd imieniem Herne’a, o czym świadczy nie tylko jego znamienny wygląd, ale i budowa jego labiryntu - zbliżona do podziemnych miejsc kultu tego celtyckiego bóstwa. Tak udanej adaptacji mitów celtyckich nie było od czasów kultowego serialu telewizyjnego o Robin Hoodzie. Wizualna strona baśniowej części oczarowuje – wysmakowane, oryginalne wizje łączące cudowność z nutą przerażenia. To jak w starych, dobrych baśniach braci Grimm, łączących makabrę z niebywałą wyobraźnią rozpalającą ciekawość dzieci.
Nie da się ukryć, że bardzo wiele analogii łączy „Labitynt” z „Kręgosłupem diabła” – zbliżone czas i miejsce akcji, prawdziwa rzeczywistość widziana jedynie przez dzieci, brutalny osiłek, oświecony lekarz itd. I tu, niestety zbliżam się do drugiej płaszczyzny filmu – świata rzeczywistego.
A tu już nie jest tak słodko. Z tak chamską i bezczelną czerwoną propagandą nie zetknąłem się w kinie odkąd przestano puszczać kroniki filmowe. Szok! O ile świat baśniowy jest cudownie niejednoznaczny, do końca nie wiemy jakie naprawdę są cele fauna, czy jest on dobry czy zły – świat rzeczywisty skonstruowany został prostacko jak fabuła „Opowieści o prawdziwym człowieku”. Tu nie ma szarości i wątpliwości. Są źli do szpiku kości frankiści i wspaniali harcerze z lasu. Nie jestem specjalistą od historii XX wieku, ale nawet elementarna wiedza na poziomie „Discovery” wystarczy by wiedzieć, jak wyglądała wojna w Hiszpanii i jaką bandą morderców, złodziei i gwałcicieli byli komuniści, by nie móc tego filmu oglądać spokojnie. Oczywiście frankiści harcerzami też nie byli - ta wojna nawet jak na wojnę domową była bardzo brudna. Ale to co serwuje nam del Toro to czysta, pozbawiona jakiegokolwiek związku z rzeczywistością propaganda. Vidal jest tak zły, że w nawet jak się goli to emanuje agresją! Z kolei komuniści są wyłącznie święci i oświeceni, bez żadnej skazy – po prostu banda słodkich Galahadów. Tak płaskiego, prymitywnego przedstawienia świata i ludzi nie widziałem poza tzw. kinem akcji!
Niestety ponieważ w materii filmu część „rzeczywista” ( kto wie czy nie bardziej zmyślona od fauna i spółki) przeważa nad baśniową, moja ogólna ocena filmu nie może być inna niż negatywna. Współczesne kino, w tym kino grozy, przyzwyczaiło nas do nieco głębszego niż westernowe spojrzenia na ludzi i świat. W świcie baśni mogłoby to przejść, jeżeli jednak ktoś próbuje tak przedstawiać historię i psychikę ludzi z tego świata – nie sposób jest tego zaakceptować!
P.S. Flagg, pamiętaj że zabójstwo jest przestępstwem !
Mogę się podpisać wszystkimi 4 kończynami pod tym, co napisał Raziel. Wątek fantastyczny, czy, jak kto woli, baśniowy (to nie jest w tym momencie istotne, ważne, że irracjonalny) nie został do końca wykorzystany, del Toro zmarnował jego potencjał, a tak fajnie się zapowiadał. Natomiast warstwa racjonalna faktycznie, tendencyjna i pozbawiona niuansów. Nie można tłumaczyć tego pojmowaniem dziecka w kategoriach czarne-białe, bo w zasadzie dziewczynka nie do końca była wtajemniczona w partyzantkę, to po prostu ewidentna wina reżysera. I właśnie to wszystko wpływa na moją opinię o filmie - doskonały pomysł został trochę zmarnowany.
I dlatego - co już będzie totalną herezją dla Flagga - po obejrzeniu paru jego filmów ośmielam się twierdzić, że del Toro jest przeciętnym reżyserem, który kładzie dobre pomysły. Są one tak dobre, że nie dadzą się zepsuć, ale też on sam nie jest w stanie wycisnąć z nich tego, co można.
przepraszam, ale czy jeden z koronnych argumentów tej dyskusji brzmi - Del Toro nie trzyma się prawdy historycznej i nie pokazał "złego socjalisty" i "dobrego frankisty"?
nie, glowny zarzut to taki ze del toro strasznie nudzi
a to ciekawe, bo chyba pierwszy taki zarzut w tej dyskusji.
bo to zbyt oczywiste zeby o tym pisać
Przede wszystkim dzięki Raziel za rozsądną i inteligentną argumentację, a nie za skreślanie całego filmu bo 'coś mi nie leży'.
dokladnie tak jak piszesz :*
A propos? ...
jak rozumiem, to Raziel się bał, że za taką krytykę Labiryntu zechcesz go zamordować...
jak rozumiem, to Raziel się bał, że za taką krytykę Labiryntu zechcesz go zamordować...
Ja też tak zrozumiałam, ale Flagg to równy gość, swoje zdanie ma i nikogo nie zamorduje za to, że ma inne... prawda?
P.S. Flagg, pamiętaj że zabójstwo jest przestępstwem !
Faktycznie chodziło mi o to, aby Flagg nie zlinczował mnie za krytykę "Labiryntu.." ! To taki żarcik mały był...
jaką był hiszpańska wojna domowa. Gdybym chciał obcować z bezczelną propagandą, to bym włączył sobie pewne radio , lub otworzył pewną gazetę (lub czasopismo). Gdy ktoś będzie sobie chciał poznać historiie wojny w hiszpani to obejrzy dokument albo ksiązke poczyta. Największa propaganda w filme mogącym być pod groze podciagnietym to jest w "Salo". Zresztą tu też nie zwracacie na wiele aspektów uwagi na przykaąd na to jak ogromną niechęcią cieszył się kosćiół katolicki wśród zwykłych hiszpanów i na to że radykalizacja socjalistów rozpoczeła się po wybuchu wojny i "pomocy" komisarzy z ZSRR. Poza tym wojna domowa to właśnie najbrutalniejsza wojna. Wybielanie której kolwiek strony i pisanie zę komuchy to byli mordercy a frankiści to bahaterowie jest głupotą bo tam nie było dobrych i złych tylko źli i źli.
Moim zdaniem jest to naciągane!
Podałem dwa konkretne przykłady. Czy to naciąganie? Co ja poradzę na to, że na ekranie widać to, co widać!
Przede wszystkim finałowa scena odziera ten film z jednoznaczności. Partyzanci nie są tacy znowu wspaniali, Vidal nie taki znowu demoniczny, nawet 'dobra' Mercedes (która zapewne przekaże opowieść o Ofelii nowo narodzonemu dziecku) nie jest taka wspaniała. Jedynie Ofelia opiera się przelewaniu krwi - i to właśnie czyni ją 'zwycięską'.
Poza tym: przeciwstawienie zmitologizowanej historii (czytać: ideologii) i fantastyki/baśni wydaje mi się aż nadto widoczne w filmie del Toro.
Ale że del Toro posługuje się stereotypami ('dobro' i 'zło') i figurą archetypu (Vidal i Mercedes) - nie przeczę. Mi to nie wadziło, a tylko podkreśliło znaczenie całości. Zresztą - czy nie jest to zgodne z regułami baśni?
Ale nie będę się kłócił - jest tyle widzów, ile interpretacji..
'Labirynt Fauna' to jednak przede wszystkim wspaniale sfilmowana, olśniewająca historia, która na mnie zrobiła traumatyczne wrażenie.
Del Toro - FOREVER!
Co do 'wątku historycznego', do którego odwołuje się KeniG:
Del Toro to nie historyk, ale storyteller. Nie interesuje go stawianie historycznych sądów, ale przede wszystkim 'dobra opowieść'.
Del Toro to nie historyk, ale storyteller. Nie interesuje go stawianie historycznych sądów, ale przede wszystkim 'dobra opowieść'. Przecież własnie o to mi chodzi. To nie film historyczny więc zazuty ze komuś watek historyczne nie pasuje bo nie opowiada całej prawdy sa bez sensu. Dalej w poście stwierdziłem że bardzo wielu z oburzeniem reaguje na pokzanie złego frankisty nie widąc że wcele to nie wyglądało tak że po wyborach socjaliści zaczeli naród hiszpański mordować. Poza tym każdy Hiszpan bo tylu latach dyktatury ma prawo nie lubic Franco i nacjonalistów hiszpańskich.
Przecież własnie o to mi chodzi.
No, ja się przecież właśnie z Tobą zgodziłem
Tylko poprowadziłem dalej to, co napisałeś
No to żeśmy się zgodzili
Alleluja! Przynajmniej jeden facet z gustem
Nie wymiękaj flagg, znajdzie się i trzeci "Labirynt Fauna" oglądałem na dużym ekranie trzy razy (ostatnio wczoraj) i za każdym razem opuszczałem salę kinową przekonany o jednym - że oto właśnie wychodzę z ponadczasowego widowiska, które na zawsze zapisało się na najchlubniejszych kartach X Muzy. I żadne wasze bzdurne pieprzenie próbujące podważyć piękno obrazu del Toro już tego nie zmieni. Krytykujcie, wytykajcie palcami, śmiejcie się, a ten film będzie trwał wiecznie i pamięć o nim na pewno się nie zatrze, bo o arcydziełach trudno się zapomina.
zaklad ze za 3 lata nikt oprócz was nie bedzie o tym filmie pamietal ? juz nie mowiac o jakims zapisie na kartach X muzy
Krytykujcie, wytykajcie palcami, śmiejcie się,
Szkoda czasu i atłasu Wzruszam ramionami i tyle.
zaklad ze za 3 lata nikt oprócz was nie bedzie o tym filmie pamietal ? juz nie mowiac o jakims zapisie na kartach X muzy
Eeee tam, po prostu wstyd Wam przyznać żeście się ze wzruszenia rozbeczeli na seansie.
Ciesze się, że masz poczucie humoru
Tak serio to nie pamiętam, kiedy beczałam. Może mi się łzy kręcą na Łowcy androidów, ale poza tym to ciężko jest ze mnie coś wycisnąć
ja na E.T placze zawsze
No bo ty wrażliwy jesteś. Nie powinieneś oglądać takich smutnych filmów.
[quote="M"]ja na E.T placze zawsze[/quot]
Ja puściłem łezkę na "Strzałach o zmierzchu". I to nie są jaja
no na strzalach to chyba najwieksi twardziele placzą. tam, na koncu nie da sie nie uronic łzy. to jedna z najbardziej wzruszajacych westernowych koncowek w ogole.
Odkurzam temat.
A to ciekawe.
Have you seen "The Spirit of the Beehive"? It's very much the same movie as "Pan's Labyrinth", though without all the mythological trappings and the brutality. The amazing thing about it is that it was made while Franco was still in charge (so it's necessarily elliptical in its critique of fascism). It's a beautiful film, though.
"The Spirit of Beehive" (1973) - Victor Erice
A sensitive seven-year-old girl living a small village in 1940 rural Spain is traumatized after viewing James Whale's "Frankenstein" and drifts into her own fantasy world.
Czyżby nieco zapomniana filmowa inspiracja dla Pana Del Toro?
http://www.imdb.com/title/tt0070040/
No właśnie, też słyszałam o tych inspiracjach z Duchu roju, przy czym wszędzie, gdzie piszą o tym filmie, panuje atmosfera przyklęcznikowa, czyli, że wszyscy klęczą na kolanach przed Duchem roju. Jestem ciekawa tego filmu, jeszcze się okaże, że nie dość że panu del Toro talentu nie staje, to jeszcze posiłkuje się cudzymi pomysłami Choć czego się znowu spodziewać w erze remaków i remaków-remaków?