AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
no nie powiem, w końcu mnie Balaguero pozytywnie rozczarował. jakoś ani "Darkness" ani tym badziej "Fragile" mnie nie powaliły na kolana. [rec] zresztą też nie, ale jest w tym filmie kilka chwil autentycznej grozy. nastrój osaczenia nieźle udziela się widzowi, scena ze spadającym strażakiem kopie tyłek aż miło, podobnie zainfekowani na klatce schodowej pod koniec filmu.
można się oczywiście upierać, że oryginalności w tym ni ma za grosz, że to tylko recycling pomysłów, no tak - ale to w końcu Balaguero, jakoś nigdy nie wydawał mi się twórcą oryginalnym i pomysłowym. ale tutaj wszystko ładnie pasuje do siebie, oprócz końcówki, która niczego nie wyjaśnia tak naprawdę, wydaje się trochę od czapy.
ale końcowe wrażenie bardzo pozytywne.
moim opiniotworczym zdaniem to najlepszy horror ktory nakrecono w ten sposob. Nie jest doskonaly ale posiada spory ladunek grozy i napieciu. Bywaja przestoje akcji i nuda no ale ogolnie bardzo pozytywnie
Bardzo mi się REC podobał ale musze tu niestety stwierdzić (przepraszam moderatorów) że snejk to pała ( on wie dlaczego)
nie wiem, ale dobrze, masz racje.
nie spamuj
zeby nie bylo. pod koniec filmu bylem blisko zawalu
Po późnonocnym seansie mogę z czystym sumieniem stwierdzić, iż rzeczywiście potrafi przerazić. Końcówka kapitalna pod względem budowania grozy i nastroju osaczenia, choć o ile z początku wszystko zdawało się w miarę klarowne, o tyle Balaguero namieszał przy finale niesamowicie... Tyle tych tropów sie narobiło, że w sumie nie wiadomo o co chodzi, dlaczego, a nawet jak... z resztą może tak to właśnie miało wypaść?
...postaram się w to nie wnikać, bo w zasadzie jest to film w sam raz do obejrzenia po ciemku, samemu i raczej na raz, gdyż właśnie w takich warunkach sprawdza się znakomicie oferując tę ponad godzinę rozrywki w paradokumentalnym stylu, podlana krwią z iście rozbrajającym końcem. Jeśli ktoś ma zamiar podskoczyć na kanapie i posiedzieć ze 20 minut (co w końcu i tak jest sporym reżyserskim wyczynem) z szeroko rozwartymi gałami, to niech śmiało ogląda.
Super filmik, bardzo intensywny, akcja gna do przodu, napięcie rośnie, finał straszny. Co prawda im bliżej końca robi się coraz bardziej niedorzecznie, ale walić to. Ostatnie pięć minut filmu to już moim zdaniem klasyka gatunku dreszcze gwarantowane. Rec zjada na śniadanie takie BWP czy innego Cloverfielda, teraz nie pozostaje nic innego jak sprawdzić co do zaoferowania ma pan Romero ze swoim "Diary of the Dead".
No koncowka ssie ale poza tym rzeczywiscie najlepszy z tych rzeczy a la dokument co ostatnio wyszly. Nie jest tak na sile zamazany jak Cloverfield, ani tak nudny jak Diary of the dead. Zreszta o ile w Cloverfield te ruchy kamery prowadzily do wymiotow, Romeru nie potrafil poradzic sobie z filmowaniem z jednej kamery, wprowadzil druga a czasami i 3 obiektywna to tutaj jest to najlepiej wywazone. Tylko ciekawi mnie dlaczego panuje w tych wszystkich filmach przekonanie ze jak sie przewija tasme to to przewijanie sie nagrywa...
świetny film. spodziewałem się trochę innego rodzaju kina, ale efekt finalny zaskoczył mnie na maxa pozytywnie. Balaguero trafił idealnie z tematyką, bo czegoś podobnego oczekiwałem od dłuższego czasu. paradokumentalna forma spisuje się znakomicie. widać, że spor rzeczy było rzeczywiście improwizowanych co tylko wpływa pozytywnie na całokształt. jest odpowiednio krwawo i niesamowicie klimatycznie a całość podnosi ciśnienie i przyspiesza tętno. same pozytywy na temat tego dzieła mógłbym wypisywać, bo absolutnie do niczego nie mogę się przyczepić. szykuję się do seansu powtórkowego, pewnie wybiorę się w sierpniu do kina, a zakup dvd deklaruję już teraz (byle tylko nie wydał tego Imperial bo dostaniemy drogiego amaraya z dodatkami w postaci zwiastuna, dostępu do scen i interaktywnego menu ) =]
rzecz w 100% warta polecenia.
p.s. kwestię remaku pomińmy wymownym milczeniem.
Wiecie co? Tak sobie pomyślałam, ze chyba nie jest zły, skoro na samo wspomnienie zrobiło mi się słabo... mówię tu o scenie pod koniec filmu, gdy już nie ma światła, a kamera jednak rejestruje, tu: ohydną chudą zmorę - jej widok wywołał autentyczne ciarki na moim grzbiecie! Moim zdaniem - najlepszy z dotychczasowych filmów Balaguero; podobnie jak grzEGOrz, nie przepadam za Darkness i Fragile, a tu - pozytywna niespodzianka! I gdzieś mam, że Blair Witch itp. już pokazywały wydarzenia przez kamerę reportera - tak naprawdę nie liczy się tu oryginalność, a jedynie efekt. Gdy film jest do bani, wtórna technika jeszcze to podkreśla, jednak w przypadku dobrze skrojonego obrazu, nie ma to znaczenia. Tu był to strzał w dychę!
Mimo paru baboli (wlączony tv mimo braku prądu, itp. wpadki), reszta broni się doskonale.
Ja tam do twórczości Balaguero zawsze miałem słabość, stąd REC jest dla mnie po prostu następnym jego świetnym filmem. Ze znanych i wielokrotnie dotychczas używanych elementów stworzył ciekawą całość, po raz kolejny ukazując, że żadna dziedzina grozy mu nieobca. Brawa dla Jaume i brawa dla Hiszpanii, która moim skromnym zdaniem przejęła od Włoch koronę europejskiej królowej horroru!
hmmmmmmmmmmmmm...
p.s. polecam: http://www.filmweb.pl/top...sku+-+4+10.html
co do powyższej ps-ki:
Wychodzi na to, że aby się bać, trzeba być wrażliwym człowiekiem.
Cokolwiek dziwne, ale odczuwanie strachu to też umiejętność.
Poza tym, tego rodzaju komentarze nie są weryfikowalne i często pisane przez osoby bardzo sfrustrowane, zachowujące się - jak w tym przypadku - kontrsugestywnie. Czego to się nie robi, by choć jeden raz być zauważonym.
Co do samego "rec". Bez wątpliwości, film wybitny w swym gatunku. Od razu jedna uwaga. Nie widzę sensu w umniejszaniu rangi np. "Blair Witch Project", by Balaguero bardziej zabłysnął. Film broni się świetnie sam, a obraz Sancheza jest dla gatunku horroru paradokumentalnego matrycą - i to doskonałą. Bez wad.
O "rec" można wszystko powiedzieć, ale bynajmniej to, że nie potrafi wystraszyć. Przeraża doskonale. Czy na tym polega kino grozy ? Między innymi, ale czyż "rec" nie jest też doskonałym filmem psychologicznym ?
Właśnie wróciłem z przedpremierowego seansu i muszę Wam powiedzieć, że frajer ten, kto nie oglądał w kinie! Totalna miazga! Szczęśliwie publika w miarę dopisała, bo nie było za wiele komentarzy i szyderczych śmiechów, ale widać było, że ludzie nie podnieśli tego filmu. Był dla nich zbyt przerażający i intensywny (jak ktoś ładnie to określił), co było widać po reakcjach zarówno w trakcie i po projekcji. Realistycznie przedstawione wydarzenia, wiarygodni bohaterowie oraz sytuacje, w jakich się znaleźli, atmosfera zagrożenia i paniki spotęgowana poczuciem bezradności i odizolowania, szaleństwo, klimat i groza oraz nieustanne przeraźliwe wrzaski zainfekowanych... Do tego idealnie poprowadzona kamera oraz trafny komentarz dotyczący współczesnego dziennikarstwa. Murowany kandydat do tytułu horroru roku 2008.
Wielkie rozczarowanie! Tyle sie dobrego naczytałem (patrz posty powyżej) i nasłuchałem, uwierzyłem nawet w reklamę telewizyjną, a co otrzymałem? Przypalony kotlet! Film, który mnie wymęczył, zirytował i znudził. A co gorsza poczułem się oszukany.
Realizm? Jaki realizm! Chyba nikt z Was nie uwierzył, że mieszkańcy kamienicy zachorowali na wsieciekliznę i zaczeli sie sobie rzucac do gardeł. Przeciez tu na kilometr czuc filmowymi kliszami i konwencją, jak więc można uwierzyć i utożsamić się? A poza tym nie wystarczy wziąc kamerę do ręki i biegąć z nią bez skałdu i ładu, zeby było realistycznie.
Napięcie? Jakie napięcie, skoro koniec jest wiadomy mniej wiecj od połowy filmu. Dodajmy zresztą banalnego, wyśchwietanego konca!
Groza? Groza nie polega na wrzaskach, chaotycznej bieganinie i zgranych do cna chwytach, ale na czyms bardziej subtelnym.
Klimat? Tak, jasne, zwłaszcza wtedy, gdy przez deliryczny obraz nic nie widac, albo gdy widac but jednego bohatera albo parę kłocących sie staruszków.
Aktorstwo? Histeryczna repoterka, która tylko mnie irytowała i miałem nadzieje, ze zginie jako pierwsza. Ale reszta też papierowa i raczej załosna.
Niestety, ale dla mnie "najlepszy horror" ostatnich lat, to strata czasu. Lepiej obejrzeć sobie coś podobnego. ale o niebo lepszego: "28 Days Later" -przynajmniej wiecej napiecia albo "Blair Witch Project" - przynajmniej bardziej tajemniczo. A najlepiej sięgnąc po starą czarno-białą "Noc żywych trupów" - prawdziwie przerażający i ciagle wielki film
Gonerski nie zostawił suchej nitki na filmie na forum obory. zarzuty absolutnie wyssane z palca. gadka o subtelność filmowej grozy, wymaganie od bohaterów filmów w konwencji dokumentu jakis super rozwiniętych charakterów itd. itp. zresztą to jest typ z którym dyskutować się nie da i nie warto, bo strzela fochy jak rozpieszczony gówniarz. Sadako z resztą zjaw już doszczętnie pozbawiła go mózgu. i w żadnym przypadku nie miałem zamiaru wysmiewać ani drwić z HO, żeby nie było.
MauZ, Gonerski to tradycjonalista jest. On lubi azjatycki horror z długowłosymi zjawami od czasu do czasu podlany sosem Hammera i Universalu.
"[Rec]" wbija w fotel i tyle.
co do drugiej części posta to zgodzić się po prostu nie można. co do pierwszej, bycie tradycjonalistą nie powinno tłumaczyć bycia ślepym ortodoksem co nie?
ja też uwielbiam azjatyckie zjawy (przez spory czas nie oglądałem nic innego prawie. ostatnio mi przeszło no ale tak bywa), ale pisanie, że groza w horrorze polega na subtelnym straszeniu to bzdura definitywnie. zresztą nie trzeba wychodzić poza azjatyckie produkcje, żeby to stwierdzić, bo gdzie indziej jak nie na wschód od Europy znajdziemy tak szeroki wachlarz przykładów. no, ale trudno się mówi. gusta i guściki i w tej kwestii nic nie da się zrobić. pozostaje tylko tolerować i szanować zdanie drugiej osoby. o gustach się nie dyskutuje zatem koniec off-topa
Azjatyckie zjawy to ścierwo a opinia Gonerskiego definitywnie przekonała mnie do tego, żeby "[rec]" w końcu obejrzeć, bo jakoś do tej pory nie miałem na ten filmik absolutnie ochoty - ale po tak zacnej rekomendacji fana azjatyckiego szajsu nie mogę sobie hiszpańskiego obrazu odpuścić, bo rzeczywiście musi on być znakomity Obejrzę i dam znac co i jak!
Hmm, nie rozumiem, ja też lubię tradycyjny horror, klimaty gotyckie, nastrój, nie jestem fanką zwyrolstw, ale REC mnie się widziało, bo po prostu spełnia podstawowe zadanie horroru - STRASZY i to jak cholera Ale mnóstwo ludzi go szmaci, widać nie na każdy gust...
Lekkie rozczarowanie (za glośno bylo wokól [Rec] w ostatnim czasie i stąd poprzeczka zostala zawieszona bardzo wysoko). Przede wszystkim nie byl to tak przerażający film, jak oczekiwalem. Jest owszem świetna końcowa, dziesięciominutowa scena, ale przez resztę czasu Balaguero/Plaza operują jednak bardziej na krótkich zaskoczeniach (jak ta scena upadku strażaka), a nie budują jakiegoś dlugotrwalego napięcia. Ja rozumiem, że tak mialo być itd., ale ta chwiejąca się we wszelkie mozliwe strony kamera, jakoś mnie nie wkręcila w klimat. Balaguero od zawsze lubil eksperymentować z kamerą, poprzez stosowanie w Bezimiennych czy w Darkness np. naglych przyspieszeń czy teledyskowego montażu, ale tam efekt wydawal mi się bardziej przekonujący.
Podobalo mi się, że choć [Rec] stylizowany jest na paradokument, to widać, że nie jest to kolejna produkcja z dzialu 997. Operowanie oświetleniem (te snopy światla z zewnątrz), wykorzystanie scenerii budynku, stosowanie różnych technik filmowania (podczerwień), czy nawet kompozycja kadru (fajna scena filmowana z ukrycia przez pólotwarte okno) - wklad Balaguero i Plazy jest widoczny To jednak za malo, by pisać o filmie "przelomowym" czy "interakcyjnym" (Balaguero mówil, że z Plazą inspirowali się grami wideo, a w jednej recenzji przeczytalem, że Rec to nieoficjalna adaptacja Resident Evil ). Ot, dobra produkcja z chwilowymi przeblyskami mistrzostwa . 4/6 z mojej strony
No ale nikt nie twierdził chyba, że to jakieś przełomowe dzieło. Natomiast bez wątpienia jeżeli chodzi o filmy, w których kamera jest głównym bohaterem ten jest najlepszy... wszystko psuje jedynie wspomniana przez ciebie beznadziejna scena finałowa.
wszystko psuje jedynie wspomniana przez ciebie beznadziejna scena finałowa.
A co Ci bub nie pasuje w tej scenie finalowej?
Obejrzałem wczoraj i ja, no i co tu będe ukrywał, średnio mnie sie to podobało. Ogólnie niby wszystko jest fajnie - fabuła ciekawa, forma paradokumentu też no i w końcu jako tako mamy umotywowane korzystanie z kamerki przez pana co filmuje wszystko nawet jak ludzie giną i krew im leci - ale forma filmu z kamerki to gwóźdź to trumny dla tego filmu, bo zwyczajnie jest on momentami głupi jak but. Bohaterowie chwilami prezentują zachowanie godne debili i to wszystko po to, by reżyser mógł nam zapodać dżamp scenkę z ludzikiem z czerwonymi oczkami - głupota nie jest umotywowana fabularnie, głupota jest po to, żeby były fajne dżamp scenki - konkretnych sytuacji wymieniał nie będę, bo i nie ma sensu (inna sprawa, że prawie wszystkie dżamp scenki są takie same...) ale wszystko sprowadza się do schematu - wiem, że zaraz coś się złego stanie ale udaję głupiego, bo trzeba wystraszyc widza - no i bohaterowie z uporem maniaka podchodzą do chorych powoli i gadaja z nimi, zaglądaja w miejsca, gdzie zaglądać nie powinni itp. Filmik niby stara sie byc realistyczny, hiszpańskie kurwy i inne bluzgi sypią się z ekranu aż miło, tylko co z tego, skoro rezyser (czy tam dwóch reżyserów, nie wiem który był od wymyślania dżamp scenek, ale z tego co widac to chyba ten mniej zdolny i mało pomysłowy) wali od czasu do czasu takimi nieprawdopodobienstwami z gatunku tych fabularnych, że nawet bohaterowie z "Mody na sukces" mogliby sie głupoty od ich hiszpańskich koloegów z [rec] uczyć. Poza tym zabija momentami wielka nuda, szczególnie na poczatku, choć filmik jest mega krótki z trwa niecałe 70 minut (co jest zresztą tradycją ostatnich tego typu obrazów). Poczatkowa nuda i głupota ludzików a także korzystanie z możliwości wirusa tak jak podpasi panu reżyserowi to wg mnie najwieksze wady tego filmiku, no ale ma on tez swoje zalety. Najważniejsza - sprawnie jest nakręcony, w połowie coś zaczyna się dziac, trochę gore jest (choć kiepsko toto wszystko wykonane i wszystkie rany sa szczerze mówiąc mega sztuczne i wyglądaja jak z jakiegos Z-klasowego bezbudżetowego horrorku) no i świetna końcówka z chudą babą z młotkiem w mroku - tam w końcu mozna poczuć strach nie przez lipne dżamp scenki tylko dzięki klimatowi owej scenki - jest jakas tajemnica, wycinki gazet, nikt nie wie o co kaman i nagle wyłazi chuda baba i wali mlotkiem po łbie - fajne, podobało mi się. Co do nawiązań do gierek to ewidentnie sceny z grubą biegającą babą są wzorowane na tego typu rozwrywkę i przypominają ujęcia FPP z jakiejś gierki własnie, przynajmniej mnie się tak to skojarzyło. Podsumowując - [rec] to raczej przecietny filmik na poziomie "Cloverfielda", tyle, że z bluzgami i pozorowanym realizmem zachowań bohaterów (bo ich głupoty i "wchodzenia" w dżamp scenki normalnym zachowaniem nazwac nie można) - żadna rewelacja, choć końcówka bardzo podobała mi się. Ze 3,5 na 6 bym dał jakbym miał oceniać.
awet bohaterowie z "Mody na sukces" mogliby sie głupoty od ich hiszpańskich koloegów z [rec] uczyć
Oj, Ślepy, chybaś Ty nie widział żadnego odcinka Mody na sukces! Odszczekałbyś wszystko
A ja tam nie dżampowałam, ja się bałam autentycznie, bo mnie przestraszyła sama atmosfera. Jakoś tak, no
Oj, Ślepy, chybaś Ty nie widział żadnego odcinka Mody na sukces!
w tym problem, ze on to oglada i to regularnie!!
a film fajny, choc najlepsza jest koncowka
jak bylem na Batku to lecial trailer. Klimat nieporownywalnie lepszy niz ogladanie na kompie! strasznie bylo
Oj, Ślepy, chybaś Ty nie widział żadnego odcinka Mody na sukces!
A założymy się, kto ich widział więcej?
No psuje wrazenie, dziewczynka nastrych to raczej cos dla milosnikow japonskich horrorow, koncowka z ustawieniem kamery to juz totalna porazka Co do "jump scenek" to chyba osoba co to napisala inny film widziala, chyba ze caly film uznac za "jump scenke". Ograniczona przestrzen, zombi, caly czas slychac krzyki mozna tu powiedziec ze to sposob budowania klimatu bo w takiej sytuacji miejsca na "jump scenki" nie ma, jedyna klasyczna przewidywalna scena tego typu do wlasnie koncowka kiedy wszystko na chwile sie wycisza i nastepuje atak spoza kadru
A ja tam nie dżampowałam, ja się bałam autentycznie, bo mnie przestraszyła sama atmosfera
ja też nie naliczyłem zbyt wielu dżampów. jeden na korytarzu (wiadomo o co chodzi), drugi na strychu. i to by było na tyle. za to klimat i atmosfera gęsta, że można by tasakiem kroić.
To macie albo problemy z liczeniem albo filmiku już dobrze nie pamiętacie i tylko tak piszecie, żeby go jakoś obronić, bo dżamp scenek to tam było do groma i były w większosci z dupy wziete, tj. podparte mega durnym zachowaniem bohaterów. Jedyna, która była naprawdę fajna to dzieciak na poddaszu i jako tako dziewczynka zombi, choc tu akurat głupota całej sceny niszczy efekt. A kroic to tam MauZ nie ma zbytnio czego, chyba że wszystkich bez wyjątku ludzików za ich debilizm. Atmosfera robi się dopiero pod koniec fajna i troszkę gęściejsza, jak chuda baba z młotkiem łazi po ciemnym pokoiku i czegoś szuka, Panie ślepy nie widzisz, że trochę spoilerujesz? - M. ! ale przez większą część filmu mało się dzieje, a przedłużający się w nieskończoność początek to już w ogóle jakaś kpina jak dla mnie, tym bardziej, że filmik do zbyt długich nie należy. Należało wizytę na straży skrócić do niezbędnego minimum, bo nic te scenki do obrazu nie wnoszą oprócz nudy.
wizyta na straży miała dodać realizmu i autentyczności wydarzeń, bo to w końcu miał być reportaż o pracy strażaków. gdyby ekipa przyjechała na miejsce i zaraz nagle strażacy dostali wezwanie to by było do dupy tak na prawdę.
a co do dżampów to wychwalany tak przez Ciebie Descent miał ich więcej niż REC.
i absolutnie nie rozumiem zarzutów o debilizm bohaterów, bo do idiotycznych zachowań znanych z wielu filmów, które Tobie się podobały (przykład Wolf Creek) to im bardzo daleko.
ale ja już się przyzwyczaiłem, że teraz się będziesz czepiać pierdół, bo jak Tobie się coś nie podoba to wytkniesz każdy babol, a jak coś Cię zachwyci to wszystkie wady odchodzą na bok
UWAGA - MOGĄ BYĆ SPOILERY
MauZ, co ty bredzisz? "The Descent" miał więcej dżamp scenek? Gdzie, weź mnie pokaż palcem bo jak ostatnio oglądałem na blu-reju to raptem aż cztery naliczyłem (poza tym nie są to dżamp scenki z gatunku - jestem debilem i choc wiem, że zaraz coś złego się stanie to i tak pcham sie tam, gdzie nie powinienem, bo rezyser chce widzieć jak widz podskakuje w fotelu z przerażenia). I jakich ja się znowu niby pierdół czepiam? Bohaterowie w [rec] to idioci - co ja na to poradzę? Baboli jakby nie było, to bym ich nie wytykał, chyba proste, nie? A "włażenie" w dżamp scenki to babol nie do wybaczenia w tego typu filmie, bo psuje cały realizm. Jak ja niby mam uwierzyć, że to co widzę to niby jest naprawdę (no bo po to chyba jest ta forma paradokumentu, co nie?) jak bohaterowie robią wszystko, bym nie zapomniał, że oglądam horrorek, który za wszelką cene stara się mnie przestraszyć a tak naprawdę przez to nie straszy tylko śmieszy. Akcje z dziewczynką, latino lover nie lubiący chinoli czy reszta ludzików - gdyby zachowywali się jak ludzie zachowywać się powinni, tj. używali czegoś, co się nazywa mózgiem a dzięki temu czemuś sie myśli, to podejrzewam, że liczba zarażonych skończyla by się na grubej babie i tych dwóch lolkach, którzy zresztą też w mega głupi sposób dali się pogryźć. No chyba MauZ nie chcesz mi wmówić, że dwóch dorosłych kolesi nie może bez żadnych skutków, że tak powiem ubocznych, złapac 6-cio letniej dziewczynki i zrobić jej pieprzonego zastrzyku. No ale jak próbują mnie przekonac twórcy [rec], tego typu zadanie wykracza poza ich możliwości, bo oczywiście choćby jak źle i strasznie owa dziewczynka nie wyglądała, to i tak jeden debil będzie ja traktował nie jakby była zarażona tajemniczym wirusem a raczej jakby ptak nasrał jej na ramię, a drugi się temu będzie z zaciekawieniem przyglądał. A "Wolf Creek" oglądałem bardzo dawno temu, ale z tego co pamietam jedynym większym babolem w całym filmiku, który rzucił mi się w oczy był Jarrat na tylnim siedzeniu samochodziku, do którego wsiadła ofiara. Aha, co do wizyty na straży - toż nie napisałem, żeby cały ten wątek wyjebać, tylko żeby ograniczyć go do niezbędnego minimum, bo co tak naprąwdę daje filmowi łażenie przez bite 10 minut w te i we w te po budynku straży czy granie baby z facetami w kosza? Przez tego typu atrakcje filmik obejrzałem na dwa razy, bo za pierwszym razem dotrwałem aż do jakiejś 25 minuty. A uwierz mi, że żeby mnie zanudzić i sprawic, bym przerwał seans z tego powodu trzeba się naprawdę dobrze postarać. Wczoraj jakims dziwnym trafem byłem bardziej zmęczony niż jak oglądałem [rec] i popatrz, ponad 2 godzinne "In The Valley Of Elah" obejrzałem jednym tchem. Tam jakos dało się uniknąć dłuzyzn i zbednych bzdur, a w 70-cio minutowym filmiku się nie dało?
"The Descent" miał więcej dżamp scenek? Gdzie, weź mnie pokaż palcem bo jak ostatnio oglądałem na blu-reju to raptem aż cztery naliczyłem
Nie wiedziałem Ślepy, że taki skrupulatny w tym liczeniu jesteś. A ilość ujęć też pamiętasz?
Po pierwsze, witam na pokładzie.
A co do filmu....Ja ogólnie już dawno przestałem rozbierać filmy na czynniki pierwsze, doszukiwać się wszystkich nieścisłości(chyba ze kłują w oczy) itp.
Rec uważam za jeden z lepszych horrorków ostatnich lat.
Nie ma w nim niczego oryginalnego czy zaskakującego ,jednak , ja przynajmniej, oglądałem go z ogromna przyjemnością.
Kawał solidnego, rozrywkowego kina - fenomenalnie zmontowanego ,całkiem nieźle zagranego i nie posiadającego jakiś większych 'bugów' do których mógłbym się przyczepić
Co do zakończenia to też nie mam nic przeciwko - to w ogóle chyba taki trend w horrorze europejskim - wole proste niż przekombinowane czy patetyczne
Oby więcej takich filmów
ps. orientuje się ktoś jaki był budżet tego filmu?
orientuje się ktoś jaki był budżet tego filmu?
ponoć 1,5 miliona euro
Po pierwsze witam całą ekipę.
Musze się zgodzić po części ze ślepym i MauZem.
Film dobry zwłaszcza jak na "paradokumentalny".
Nie można jednak przejść obojętnie obok jego wad.
Najbardziej wnerwiał mnie policjant będący w "zmowie" z inspekcja sanitarną.
Co chwila kazał wyłączać kamerę zasłaniał obiektyw ale większych kroków w tym celu nie zrobił.
Nie spodziewalem sie tego, ale musze dolaczyc do obozu rozczarowanych. Moze to kwestia wygorowanych oczekiwan? Tak czy inaczej, Rec nie zrobil na mnie spodziewanego wrazenia. Przede wszystkim rozczarowal mnie brakiem atmosfery... Zgadzam sie z opiniami ze reakcje publicznosci mialy wywolywac przede wszystkim te wszystkie "jump scenki"... Taka maszynka do strachu.
Sekwencje wywiadow z mieszkancami moze byly i troche zabawne ale w ogole nie wykorzystaly opcji, zeby troche poglebic rys psychologiczny bohaterow, ktorzy skladali sie z samych stereotypow. No i czesc ich zachowan faktycznie wolala o pomste do nieba.
Nie wiem rowniez czy to kwestia jezykowo-kulturowa, ale juz dawno nie bylem tak zmeczony wrzaskliwoscia filmu i po wyjsciu z kina oczulem ulge ze to juz koniec. Moze rowniez dlatego film wydal sie mi znacznie dluzszy niz te 70 kilka minut.
Na plus uroda glownej bohaterki , kilka naprawde zaskakujacych scen, zakonczenie... Ale ogolnie mam wrazenie ze potencjal zostal nie wykorzystany. Niespecjalna mocne 6 na 10.
"Apartament" Balaguero wyszedl zdecydowanie lepiej, a tez skladal sie z bieganiny po klatce schodowej i pustych (?) mieszkaniach
Nie bądź taki cwany flagg Aha, i mój błąd - "The Descent" miał aż 5 dżamp scenek!
Ale zgadzam się z Tobą - mi także przeszkadzalo to, że [Rec] za bardzo bazowal na tych jump scenkach wlaśnie, a nie na budowaniu napięcia (nie licząc ostatniej sceny, to oglądalem go z zainteresowaniem, ale bez szczególnych emocji).
SPOILER! Ale swoją drogą ta jump scenka na końcu z dzieciakiem na poddaszu, to także znakomita byla!
No pisałem w którymś z postów, że to jak dla mnie jedyna naprawdę fajna dżamp scenka w [rec]
Akurat ITVOE to film jednego z najbardziej czerstwych rezyserow jacy pojawili sie w ostatnich latach Oczywiscie duzo to lepsze od jego poprzedniego gniota ale i tak w swojej kategorii jest to film duzo gorszy niz Rec w swojej
Jakby nie patrzec w przypadku horroru, który opiera się na nierealistycznosc narzekanie ze jest on nierealistyczny jest czyms stosunkowo absurdalnym. Bohaterowie horroru niestety muszą zachowywać się tak jak się zachowują dlatego, że zachowanie ich jest dyktowane rozrywką. Oczywiście mogliby dobijać zło kiedy mają okazje, mogli by ulatniać się z zagrożonego miejsca, ale tego nie robią. Bohaterowie Rec nie są jakimś wstydliwym wyjątkiem ich zachowanie na tle wychwalanych Rogue i The Descent nie wydaje się być szczególnie nielogiczne. Odcięci od świata zewnętrzengo miotają się i to jest moim zdaniem dobrze ukazane. Oczywiście jak to w horrorach bywa należy brać poprawkę na to, że psychologia postaci jest podporządkowana fabule, a co za tym idzie jeżeli chcemy rozpatrywać zachowanie bohterów w kategoriach zdrowego rosądku to cóż można powiedzieć? Jakby napisał to lovecraft " w obliczu niewyobrażalnej grozy logika szwankuje" Co do js? Jak zdefiniujecie js, dla mnie to chwilowe uspokojenie by po chwili "nieoczekiwanie" przywalić ze zdwojoną siłą i w Rec takich zabiegów poza ostatnią sceną nie da się zaobserwować, jako że akcja nie zwalnia, bohaterowie od początku do końca odcięci są od świata i nie ma specjalnej nadziei na poprawę sytuacji. Więc nazwał bym to budowanie klimatu szaleństwa etc a nie js.
Dżamp scenkę w jednym z wcześniejszych postów zdefiniowałem i takich momentów jest w [rec] od groma.
widzisz Ślepy, Ty naliczyłeś w Descent 5 dżampów, ja w REC naliczyłem 2 i będziemy się teraz sprzeczać, który film miał ich więcej? pisanie, że REC opiera się tylko na bezsensownym waleniu jumpami to jest bzdura. W końcu to w Descent jeden dżamp był snem bohaterki więc kto tu komu wciska zawały na siłę i bez pomysłu.
ja Descent oglądałem spory kawałek czasu, ale pamiętam, że mnie nie zachwycił. nie szykuję się zatem na powtórny seans więc o Descencie koniec.
zresztą Ślepy przyjebałeś się nielogiczności i zachowania bohaterów podczas gdy zombie w Inside nie przeszkadzał Ci w niczym, ale to podobno widzenie na jawie więc według Ciebie można wybaczyć. fabuła Haute Tension też jest super logiczna i układająca się w całość, a wszystko tłumaczysz chorobą psychiczną bohaterki, ale to już przerabialiśmy. oczywiście w przypadku tych filmów nic Ci nie przeszkadzało, żeby je wysoko oceniać. Ba, nazywać nawet najlepszymi po 2000 roku.
ja wprost przeciwnie, im więcej myślę o REC tym bardziej mi się podoba i w niedalekiej przyszłości zaserwuję sobie powtórny seans.
I fajnie. A ja dziś widziałem [rec] 2 DVD special edition i nawet miałem sobie kupić, ale jak zobaczyłem z tyłu kozacka fotę z ujęciem jak ludki biegną na górę po schodach i nagle patrzą w dół a strażak, który chwilę wcześniej był strażakiem jest już zombi i chce ich ugryźć to sobie przypomniałem od razu 73 dżamp scenki z filmu i 97 innych głupot i sobie odpuściłem "Inside" ma też od groma baboli, zresztą film oceniłbym dzis na pewno niżej niz jakis czas temu, bo jednak końcówka jest przegieta i to ostro. A tłumaczenie jej snem na jawie głównej bohaterki było z mojej strony trochę ironicznie, szkoda, że nie każdy załapał dżołk O "Haute Tension" juz mi się pisac nie chce bo co miałem ci do wyjaśnienia to wyjaśniłem, zresztą ponoć film miał miec u ciebie status "do odświeżenia", więc nie wiem po co przywołujesz akurat ten przykład. A co do najlepszych po 2000 roku - to pisałem, że sa to jedne z lepszych, ale survival horrorkow, wg mnie rzecz jasna. Ty wolisz [rec] i gitara, nic mi do tego. Wracając na chwile do "The Descent" i dżamp scenek - chyba bardziej logiczna dzamp scenką jest taka, ktora jest snem bohaterki niż taka, która pozuje na mega realistyczną a jest oparta na zachowaniu godnym debila, nie uważasz? Poza tym juz pisałem o ile mnie pamięc nie myli, że z "Descenta" fajne są aby dwie dżamp scenki a reszta to syf, którego mogłoby nie byc, więc nie rozumiem do kogo ta gadka. Aha, w "Inside" to nie był zombi tylko "mocno" uszkodzony koleś, który jednak przeżyłi i działał na zasadzie odruchów wyuczonych - takie przypadki zdarzały się w rzeczywistości, że ludzie tracac nawet sporą część twarzy żyli dalej, smiga nawet taki filmik po ju tubie z kolesiem z wielką dziura w glowie, że juz o ludziach z hardkorowymi uszkodzeniami głowy po pacnięciu ich łapa przez niedźwiedzie nie wspomnę. Jednak tak "Inside" jak i "Haute Tension", pomimo większych lub mniejszych bzdur w nich zawartych (zreszta filmu bez bzdur nie ma) mają dla mnie coś, czego nie ma [rec] (oprócz świetnych, końcowych 10 minut), mianowicie ciężki i duszny klimat - w [rec] jest ganianika po korytarzach od dżampo scenki do dżamp scenki, pozbawiona podstawowych zasad logiki żeby było śmieszniej, a wg reżysera zapewne straszniej.
Ty wolisz [rec] i gitara, nic mi do tego.
no i na tym zakończmy dyskusję właściwie, bo nie ma sensu powtarzać w kółko tego samego. Dla Ciebie HT miał ciężki klimat, dla mnie nie itd. itd.
i mocno uszkodzonych kolesi też sobie darujmy, bo tak można wytłumaczyć wszystkie powstające "prawie zwłoki" z ch****ch slasherów.
a co do dwu płytowego dvd właśnie mam zamiar zakupić na allegro i zapewne to zrobię i zajadę płytę na śmierć w odtwarzarce dla mnie REC to film bardzo dobry I JEDEN Z NAJLEPSZYCH PO 2000 ROKU
pozdrawiam i w przyjaznej atmosferze kończę spór z moim redakcyjnym kolegą Ślepym
Fotka z galerii: "W czwórkę zdobywamy szczyty buractwa":
Ps. "Oldboy" 10/10
Dżamp scenkę w jednym z wcześniejszych postów zdefiniowałem i takich momentów jest w [rec] od groma.
Nikt nie pisze ze to jakies nowatorskie arcydzielo
a ja z kolei nie piszę, że jest to mega gniot, którego przez te wszystkie w nim zawarte babole nie da się oglądać
Widziałem ostatnio „[Rec]” ponownie w kinie i choć nie wywarł już na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem, niemniej nadal jest to kawał sugestywnej grozy. Zadziwiła mnie cisza panująca na sali kinowej: zero rozmów, sprawdzania pieprzonych telefonów itd., publika skupiona na śledzeniu paradokumentalnego rozwoju wydarzeń. W trakcie finału na poddaszu ciarki parę razy przeszły mi po plecach. Zobaczymy kiedyś, jak wypadnie sequel i remake.