AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
nie mam pojęcia czy był już osobny wątek poswiencony obrazowi Alexandre Aja ...
powiem krótko - parę minut temu skonczyłem oglądać i zbieram szczękę z podłogi.
jeśli remake tcm z 03 imho, jest syfem przeokrutnym, to nowa wersja Wzgórz poprostu zwala z nóg.
wiem ,bardzo prawdopodobne,że moja niechęć do oryginału Cravena spowodowała takie przyjęcie filmu, ale bez przesady. brutalne, nihilistyczne, zwyrodniałe kino gore, a nie żadne pitu pitu- fabuła praktycznie zachowana, parę wątków rozwiniętych, coś tam pominięte, co nie zmienia faktu, że jestem zachwycony
wersja dziadzi Wesa to dobranocka dla 5 latków polecam serdecznie
ps -jeśli jakiś dystrybutor zdecyduje sie na rozpowszechnianie to bedzie musiał usunąć jakies 50 minut filmu
Remake powinien wejść do kin 14 lipca, dlatego nie ściągam, bo chcę doświadczyć mocy nowego dzieła Aji na kinowym ekranie. Wypowiem się wtedy szerzej na temat filmu - ale sądząc po Twoim opisie i recenzjach na IMDb Aja poszedł na całość i nakręcił kawał cholernie brutalnego survival horroru.
Tak, dobre, ostre, surowe i krwawe. Kilka scen wali po czaszce i raczej niewiele jest tej paskudnej estetyki a'la MTV. Duzy plus za ten remake.
zgadzam sie
Film jest swietny, krwawy i brutalny. Niespodziewalem sie ze bedzie az taka rzez. Niektore sceny sa az bestialskie Co oczywiscie idzie na plus Na poczatku troche sennie sie oglada. Do czasu pierwszego ataku <miazga>
Do tego swietne efekty gore i charaktreryzacja mutantow.Aja ostro pojechal
Dla mnie moce 5/6
Imo zdecydowanie lepszy od oryginalu - i o to chodzi ;]
Dobrze, że to piszecie. Będę omijać szerokim łukiem Nie to, żebym Was tu osądzała, tylko że krwawe miazgi i wyrzynanie ludzi jakoś niespecjalnie mnie bawią No, chyba, że jest to jakoś specjalnie "opakowane" (vide Argento).
Czy lepszy od orginału? to kwestia sporna. niestety, to co charakteryzuje większośc wspołczesnych horrorów to niejakie poczucie sterylności. tego brugu z THHE Cravena raczej oddać sie nie da.
Film faktycznie dobry i śmiały jak na wspołczesne kino, jednak jak na moj gust zbyt przesadzony pod względem walk (Doug vs Pluto!); nazbyt wyrównany to holiłudzkich standardów jeśli chodzi o efektowność i pokazowaość. Mimo to, porządne kino! Warto zawrócić sobie nim głowe, zwłaszcza wersją UNCUT.
Po Houte Tension i teraz THHE widze w Aji nadzięję na przyszłość co do ukochanego przez nas gatunku!
To pisałem ja, Spike
Po Houte Tension i teraz THHE widze w Aji nadzięję na przyszłość co do ukochanego przez nas gatunku!
Prawdziwą nadzieją na przyszłość co do ukochanego przez nas gatunku jest według mnie Neil Marshall, mimo, iż jego kolejny film nie będzie czystym horrorem. Haute Tension było rewelacyjne, ale zakończenie zesrane. Czuję, że we "Wzgórzach" też kryje się jakiś makabryczny mankament, ale przekonam się na pewno jak obejrzę, a podobnie jak Emb czekam na premierę kinową, kto wie może nawet będzie mi dane zmontować kopie
Nie to, żebym Was tu osądzała, tylko że krwawe miazgi i wyrzynanie ludzi jakoś niespecjalnie mnie bawią
Ich tez nie bawią , w tym nie ma nic zabawnego
Do wszystkich których podnieca okrucienstwo ( na ekranie ) : Mieliscie kiedys kure w rekach ? Złapcie ją a nastepnie ukręccie jej łeb.Bedzie sie wyrywac - poczujecie tą podniete
btw - ilu minutowa wersja pojedzie w naszych kinach ?
Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że film wyjdzie nie pocięty.
po pierwsze witam wszystkich mam nadzieję, że nie bede przeszkadzał, a może nawet w kilku tematach dotyczących kina grozy się wypowiem jeśli chodzi o remake "The Hills Have Eyes" to widziałem obydwie wersje, Unrated (amerykańska wydana w USA na DVD) i wersje, że tak to nazwę Soft (ta kinowa, która jest puszczana u nas w kinach chociażby)...wersja Unrated wiadomo, jest lepsza chociażby dlatego, że jest brutalniejsza (sceny GORE, które pocięto w wersji Soft), ale klimat wciąż jest ten sam, czyli jak na slasher świetny. Podobało mi się początkowe przedstawienie bohaterów (minus wielu recenzji, że niby nudno:)), wprowadzenie w klimat beznadziejności położenia bohaterów (coś jak australijski "Wolf Creek") no i zakończenie. Jak dla niektórych Hollywoodzkie, jednak mi się podobało, choć mogło być ciut lepsze...choć Alexandre Aja ma problemy z zakończeniami swoich filmów ( świetne "Haute Tension" a zakończenie...każdy zainteresowany wie:)). Ogólnie polecam ten film tym, którym obrzydły słabe slashery rodem z Hollywood (np. "House Of Wax" albo chociażby "Wrong Turn") i chcieliby zobaczyć slasher niegłupi (poczatek i przedstawienie rodziny), krwawy (wersja Uncut) i posiadający świetną muzykę i klimat. 9/10 Polecam
post może zawierać spoilery i mogę popsuć przyjemność oglądania tym, którzy jeszcze filmu nie widzieli... więc ostrzegam
obejrzałem ten remake w wersji uncut w zeszłym tygodniu.
na początek minusy tego filmu.
moim zdaniem zły początek. już na "dzień dobry" widzimy "potwora" i wiadomo co jest grane. poza tym całe to uwiarygodnienie filmu - czyli motyw z promieniowanie, które wywołało mutacje, deformacje itp. rzeczy specjalnie do mnie nie trafiło - ot, fajne, ale w oryginale Craven lepiej to poprowadził. tam trzeba było uwierzyć, że rodzinka morduje bo jest ZŁA (i koniec). kolejną rzeczą, która specjalnie mnie nie ujęła jest walka w miasteczku testowym. żeby wyrazić się jasno - podobała mi się ona, tyle że jest za długa. ogólnie wprowadzenie tej osady raczej urozmaiciło film (bo w oryginale były tylko góry, kamienie i piach). w ramach skracania tej walki mogli pokazać co pies zrobił z pokraką na wózku. mogliby też wydłużyć sceny jak "Piękni" trafili do przyczepy i zterroryzowali dziewczynę.
przegięciem ze strony twórców była ręka z radiem, którą przyniósł pies do przyczepy (u Cravena przyniósł samo radio). poprostu mnie cholernie to rozbawiło i wybiło z klimatu.
kolejną rzeczą która mi się nie podobała (w przypadku porównywania z pierwowzorem) to zakończenie. wygląda strasznie schematycznie. bohaterowie odchodzą w strone zachodzącego słońca, a pokonany potwór otwiera oczy. a! i to poświęcenie się Ruby... jakieś takie... nie trafiło do mnie. oryginał kończył się... niesamowicie, ale z drugiej strony... dobrze, że Aja zaryzykował z innym.
to wszystko co wymieniłem wyżej to w zasadzie drobnostki. kosmetyka. największym minusem tego filmu jest dla mnie fatalnie dobrana muzyka!! momentami takie pompatyczne wstawki mnie cholernie śmieszyły (w ogóle jakby miały trafić do zupełnie innego filmu).
troche pomarudziłem, ale film mi się podobał i trzeba przyznać, że remake jest jednak udany, momentami bardzo wierny (i duży plus za to bo akurat ta wierność wypada na korzyść). na dodatek: krwawy, brutalny (chociaż tą brutalnością się tak naprawdę nie wyróżnia i mnie specjalnie nie ruszyła żadna scena [nawet gwałt o którym było tak głośno]).
nowe "The Hills Have Eyes" ma dobre aktorstwo, dobre zdjęcia, niezły klimat. make up i sceneria na bardzo wysokim poziomie. góruje nad cravenowską wersją wykonaniem, ale scenariuszowo jednak jest IMHO troche słabsza.
chyba oba "The Hills Have Eyes" są na takim samym poziomie. i tyle ode mnie
ślepy51: Witam.
***SPOILERY***
Wreszcie obejrzałem remake "The Hills Have Eyes" na kinowym ekranie i film rzeczywiście okazał się niezłym kopniakiem w twarz. Brutalny i krwawy survival horror jak na hollywodzkie standardy - scena ataku na wóz kempingowy jest naprawdę mocna oraz intensywna, podobnie jak walka Douga w miasteczku testowym ze zmutowanymi kanibalami. Owo wspomniana mieścina wygląda świetnie - te manekiny w pustych pokojach czy na huśtawkach robią wrażenie, podobnie jak składowisko wraków samochodów w nuklearnym kraterze. I pomimo że wersja kinowa jest ciut ocenzurowana, jucha bryzga strumieniami, a niektóre sceny mogą co bardziej niewyrobionych widzów odrzucić od ekranu (gwałt na Emilie De Ravin plus przystawienie spluwy do głowy noworodka). Rozczarowało mnie nieco zakończenie- tak jak Sick Bastard zauważył jest schematyczne i pełne niepotrzebnego patosu. Ale ogólnie remake filmu Cravena to mocna i (co istotne) ekscytująca jazda bez trzymanki - jak wrócę z Niemiec na pewno obadam wersję unrated!
to wszystko co wymieniłem wyżej to w zasadzie drobnostki. kosmetyka. największym minusem tego filmu jest dla mnie fatalnie dobrana muzyka!! momentami takie pompatyczne wstawki mnie cholernie śmieszyły (w ogóle jakby miały trafić do zupełnie innego filmu).
Dla mnie te, jak to nazwałeś "pompatyczne" wstawki były najwiekszym minusem, nie smieszyły co prawda ale były irytujące. To w zasadzie jedyny element, na który nie mogłem przymkąć oka (a w zasadzie ucha ). Po za tym film kopie ostro. Jeżeli wszystkie remaki miałyby byc równie dobre, to nie przeszkadząłoby mi że powstaje ich tyle.
Całą nockę nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu wrócę z pracy i napiszę tego posta. Również zaliczyłem wczoraj "Wzgórza" na dużym ekranie, a oto co myślę:
Nowe "The Hills Have Eyes" śmierdzą gównem Kopnięty w ryja to ja zostałem, ale głupotą, pod koniec myślałem, że wyjdę z sali, lecz dzielnie wytrwałem do końca. Po obejrzeniu tego nędznego łajna, nad którym wszyscy się tak spuszczacie, jeszcze bardziej kocham arcydzieło Cravena, tak arcydzieło, dobrze przeczytaliście, gdyż Aja udowodnił, że ponad intensywność oryginału przeskoczyć się nie da i poległ, co mnie nawet w pewien sposób cieszy. Scena ataku na wóz rozczarowała mnie najbardziej i wali mnie, że była pocięta, w naprawdę dobrym filmie nic to nie zmienia. Czego brakowało w niej przede wszystkim to wiarygodności. Gościarka dostaje z "haubicy" w bebech, wypierdala ją na kilka matrów i nadal żyje, a przecie z tyłu powinna nie mieć połowy pleców. Takie motywy i niedociągnięcia pojawiają się przez cały film.
UWAGA NAPIERDALAM SPOJLERAMI
I gdzie jest Jupiter, najistotniejszy z kanibali. A no pojawia się pod koniec by szybciutko zejść z ekranu podobnie jak w oryginale. Tak na marginesie to wszystko podąża jak w oryginale, poza tym wspaniałym miasteczkiem, w którym dochodzi do krwawej konfrontacji. I podstawowe pytanie, po kiego grzyba ono? Tytuł brzmi "Wzgórza mają oczy" i w oryginale się to czuło, tu natomiast otrzymujemy pomieszczenia pełne ludzkich członków, przypominające wnętrze rzeźni. Niech pomyślę jakim filmem reżyser się inspirował? Pewnie, że "Teksańską masakrą", cały klimat we "Wzgórzach" robiony jest pod horror Hoopera, a nie Cravena. Intencje Aleksandra mimo, iż skrywane, są na ekranie do wyczucia. Scena pogoni między kawałkami folii - scena pogoni między prześcieradłami w nowej "Teksańskiej". Scena przebijania stopy - scena przebijania stopy w "Prawdziwym romansie". Wszelkie nowości jakie pojawiły się w remejku pojawiły się z rozwinięcia tych kilku niedopowiedzeń jakie Craven pozostawił w oryginale.
Dobrze zatem przeczuwałem, imię nadzieji horroru nie brzmi Aleksandre Aja, lecz Neil Marshall. A jedyny udany współczesny remake to "Dawn of the Dead" (każdemu twierdzącemu inaczej mogę to udowodnić) i myślę, że długo nikt mu nie zrobi konkurencji.
Dla mnie 3-/6
Całe szczęście 11 sierpnia ma wejść do kin "Hard Candy", może więc tym razem zostanę powalony na kolana
Oj LOBO, ostro pojechałeś. Mogę się zgodzić, że w remaku Aji zamiast eksplozji suspensu mamy eksplozje przemocy (co wcale nie jest dla mnie wadą - jakoś nie widzę Alexandre w bardziej klimatycznym kinie grozy, zobaczymy jednak, jak remake koreańskiego "Into the Mirror" mu wyjdzie), mogę się także zgodzić, iż mutanci w nowszej wersji klasyka Cravena bardziej przypominają zdeformowanych kanibali z "Wrong Turn" niż Michaela Berrymana oraz Jamesa Whitwortha (Papa Jupiter) z oryginału. Niemniej jednak horror Francuza jest świetnie sfotografowany (dodane fotki dzieci poddanych promieniowaniu w trakcie napisów początkowych to mistrzowska robota!). Sceny przemocy zrobiły na mnie wrażenie - jest krwawo i ostro czyli w stylu Aji ("Haute Tension"). Nudzi mnie politycznie poprawny horror rodem z Hollywood, cieszy mnie więc, ze Aja postawił na barwienie ekranu czerwienią - w końcu to jego wizytówka. Film spowodował u mnie niemały przypływ adrenaliny, ale kto wcześniej widział oryginał, żadnych niespodzianek tutaj nie znajdzie. A po "Hard Candy" nie oczekiwałbym zbyt wiele - na pewno nie będzie to miazga w stylu "In a Glass Cage".
jakoś nie widzę Alexandre w bardziej klimatycznym kinie grozy
Jak to nie, przecie "Haute Tension" to klimat, klimat i jeszcze raz klimat, gore to tylko ozdobnik. Potęga tego filmu drzemie w suspensie, a "Wzgórza" były go praktycznie całe pozbawione. Dobra, film Aji był krwawy, ale horror to nie tylko eksploatowanie przemocy, kapitalne gore musi być poparte sensem i suspensem, a wtedy objawia się jego prawdziwie niszczycielska siła. A tak powstało coś w odcieniu "Hostel", no może ciut lepszejsze.
Co tu dużo mówic : film zrobiony przez idiotów dla idiotów , totalna amatorszczyzna , brak wyobrazni ( twórców ale i widzów którzy ogladają podobny chłam ) , rozwiązania akcji gorsze niż w Kubusiu Puchatku , bohaterowie płascy jak deska do prasowania ( swietnie spisują sie jako ofiary ale ich aktorstwo jest tragiczne - moja lodówka lepiej zagrałaby wieszak ).Wielu chwali ten film za to ze zrywa z konwencjami rodem z Hollywood.I co z tego ? Tez gardze Hollywood , co nie znaczy ze rzuce sie w objęcia Off-owców.Nie wpadajmy z jednej skrajnosci w drugą.Wypełnienie ekranu na czerwono jest jeszcze prostsze , głupsze i prymitywniejsze niż projektowanie gigantycznej małpy za pomocą komputera.Co najgorsze , rezyserzy nigdy sie nie naucza jednej prostej zasady : aby można było mówic o czyms takim jak zaangazowanie emocjonalne to trzeba stworzyc postaci a nie kukiełki na sznurku.Ja wole na ekranie ludzi , nie kukły - ale to pewnie dlatego że nie należe do tej drugiej kategorii , w przeciwienstwie do...
chorus, Ty masz jakiś odpowiednik bluzgatora, który generuje Ci posty w których spowiadasz się z wrażeń z nowych filmów?
chorus nie rozumiem Cię. Czasem piszesz normalne posty, a czasem jak zajebiesz to nie wiem czy śmiać się czy płakać, tak jak z tą kurą w tym temacie. Pizgasz jakieś taby albo za dużo fety, że masz takie huśtawki?
I jeszcze kilka słów o "Wzgórzach". Jest pewien element, który zabija każdy horror, tani hollywoodzki chwyt, będący ulubieńcem nieszanujących się reżyserów. Stosowany w nadmiarze potrafi film zniszczyć - jump scares. W filmie Aji było tego zatrzęsienie.
LOBO - a w filmie Neila Marshalla "The Descent"? Tez bylo kilka jump scares, a wcale nie zabijaly klimatu tego swietnego wg mnie horroru...a Neil Marshall wg ciebie jest nadzieja dzisiejszego kina grozy...czyzby sie nie szanowal?!? Napisales "w nadmiarze", ale w "The Hills..." ja tego nadmiaru nie uswiadczylem...a Aja po bardzo dobrym francuskim "Haute Tension" potwierdzil klase rownie dobrym remakiem "The Hills... Ciekawe co nakreci nowego, stawiam na inny rodzaj kina grozy, bo w slasherze sie juz wykazal...
aha, Chorus - on ma zawsze swoje zdanie, i to też sie ceni
ale marudzicie - ja się obawawiałem 'estetyki mtv' (video gumowawy Letherface X ), jak ktos to ładnie ujął, a dostałem wiadra krwii :)nie wiem czego ty chorus oczewiwałeś - ze zrobią z tgo giallo ? Trudno raczej w oryginalyn scenariuszu HHE doszukać się głębi fabularnej i niuansów:lol: Przecież to gore. Tak samo z tym prawdopodobieństwem - przecież 99% obrazów gatunku w realizmem ma wspólne tylko to ,że w jakiś sposób jest umocowane w fikcyjnym odpowiedniku świata rzeczywistego. no proszę Cię. Imho dobra rozrywka, fakt mozliwe że mogło być lepiej, ale co z tego ? idę coś zjeść
Owszem to Gore.Mamy więc Gore.Prawdopodienstwa brak bo i nie jest ono tak naprawde konieczne ( choc jakis minimum jest wymagany ).Sporo efekciarskich scen - No trudno , jakos to przeboleje w koncu to horror.Brak tylko jednego : emocji.Nie mam za złe tym filmikom ze nie dostarczają mi emocji jakich doznaje sie podczas skoku na linie ale na litosc boską kto dzis jeszcze gryzie paznokcie na widok scen krwawych i okrutnych ( tym bardziej ze nie o realizm w nich chodzi ) ? Gdyby chociaz postaci przypominały ludzi a nie tylko ofiary przeznaczone na odstrzał emocji byłoby wiecej , a tak wszystko mi jedno czy Aja karze ich skrócic o połowe czy wrzuci w sam srodek wulkanu.
Witam wszystkich Mam jedno pytanie... Czym rozni sie wersja kinowa od wersji "Unrated" Jak dla mnie film bardzo dobry, krotko trzymajacy w napieciu, poprostu tresciwy no i wkoncu troche wiecej krwi i brutalnosci czego ostatnio bylo dosyc ciezko doswiadczyc, aczkolwiek niektore momenty byly dosyc "smieszne" to i tak ogolnie nie posuly efektu... Ciekwi mnie tylko co z tam dalej z ocalalymi Pozdrawiam
a w filmie Neila Marshalla "The Descent"? Tez bylo kilka jump scares
Ta, z tego co pamiętam, a oglądałem ten film 4 razy, więc o pomyłkę trudno, były to trzy jump scaresy. Oczywiście niwelował je suspens, którego w Descent były hektolitry. Trzy takie pierdułki, biorąc pod rozwagę cały produkt końcowy, tragedii nie czynią. "Wzgórza" były tym rozepchane po brzegi ekranu! Pamiętasz "Haute Tension", widziałeś tam jakiś jump scares?
Pamiętasz "Haute Tension", widziałeś tam jakiś jump scares?
no rzeczywiscie, w tym filmie jump scares nie bylo, i zgodze sie ze byl swietny klimat przez caly film... Co nie zmienia faktu ze "The Hills...", choc ciut slabsze od wczesniejszego filmu Aji, jest nadal conajmniej dobrym, komercyjnym horrorem, a do tego powstal w Hollywood (choc praktycznie cala ekipa francuska), gdzie od wielu juz lat krew w horrorach to jakby temat tabu A ten film jest i brutalny, i swietnie nakrecony (kapitalnie sfilmowana pustynna sceneria).
Film jest średni i ogląda się go bez zazenowania- i to juz duzo. Mnie się nie podobał bardzo , ponieważ:
- nie lubie slasherów
- nie lubie filmów o mutantach - deformacje fizyczne w 99% przypadków łącza się z poważnym upośledzeniem psychicznym- gadajacy sensowenie pan z wodogłowiem mnie rozwalił. Wiem ze sie czepiam, ale spytni, szybcy i inteligentni mutanci są dla mnie tak samo mało strawni jak 20 metrowe gumowe anakondy.
- przemiana dupy wołowej w morderce- juz liczyłam na to ze w ostaniej scenie Dough przegryzie gardło Jupiterowi tak sie chlopak rozbestwil .
- Jest cos w filmach Aji ,czego nie potrafie sprecyzowac , a co mnie denerwuje
Ogromnym plusem filmu sa zdjecia i umiejscowanie akcji.
i ja w końcu zaliczyłem remake HHE - i myślę sobie, że na długi czas mam dość przeróbek. jeszcze tylko Wicker Man i daje sobie spokój na długi, dłuuuugi czas.
taka mnie banalna refleksja naszła: wszystkie te smętne gadki panów reżyserów, scenarzystów i im podobnych kolesi, o tym jak bardzo szanują oryginał i jak to się na nim wychowali to można sobie w zad włożyć. jedynym, ale to jedynym, motywem stojącym za falą rimejków jest frut, kasa, szmal, dziengi, kapucha - jak to zwał tak zwał. nie mogę pomyśleć o żadnym filmie, który został przerobiony, że domagał się uwspółcześnienia. szczególnie biorąc pod uwagę efekty w postaci nowych obrazów. bo takie nowe HHE nakręcić to nie jest żaden problem - szczególnie przy wsparciu finansowym ze strony dużych wytwórni (bo te największe to używają to tego celu spółek-córek). nie wymaga to odwagi artystycznej, a i zaszokować widza nie jest tak łatwo.
mimo to nową wersję klasycznego gniota, z którego oceną wystawioną przez flagga zgadzam się absolutnie :wacky: [i mimo to nadal nie uważam, że rimejk był potrzebny] da się obejrzeć z przyjemnością, a w każdym razie bez ziewania. Aja jest bardzo sprawnym reżyserem, zdjęcia są świetne, postacie zróżnicowane i krew leje się wartką strugą. delikatne zmiany scenariusza ani dodają uroku ani go ujmują - ot, po prostu są.
LOBO się wkurzał na jump-scenes - mi tam jakoś nie przeszkadzały, a może po prostu mało efektowne były i nie zadziałały, więc nie myślę o nich w tych kategoriach.
anyway, ja bym dał tak 3+,4/6 - za sprawność realizacyjną, zdjęcia i gore. w kategoriach sensowności powstania nowej wersji - 1/6
Moim zdaniem najwiekszym plusem tego filmu jest to, ż estanowi on przełamanie obowiązującego w temacie remaku trendu - kręcenia filmu gorszego od oryginału. HH Cravena było słabe, nawet w "perspektywie historycznej" ale tkwił w tej historii spory, niewykorzystany potencjał. Aja w swoim filmie ukazał wiele z tego potencjału i chwała mu za to. To jest według mnie jedyny sens dla jakiego warto nakręcić remake i dorze, że ktos o tym przypomniał. Bo co sie dzieje jak sie bierze film juz raz perfekcyjnie nakręcony i próbuje robić to raz jeszcze - te historię znamy, niestety, aż za dobrze (patrz drastyczny przykład - remake "Wicker Mana")! Film Aji był dla mnie naprawde miłym zaskoczeniem. Trzymam kciuki za tego reżysera!
Krwawy, brutalny to przymiotniki o jakich od dłuższego czasu nie było mowy w mainstreamowym horrorze. A jednak można, bez obawy że film się żle sprzeda bo dzieciarnia nie poleci do kin. A dzieło Aja to rasowy horror: dużo dobrej akcji, napięcia, pustynnego klimatu, charakteryzacja i wykonanie scen gore na wysokim poziomie, mistrzowska scena nocnego ataku na przyczepę (na mnie zrobiła duże wrażenie). Aja zaskoczył mnie poraz kolejny i mam nadzieję że nie ostatni.
Sequel już się co prawda pojawił ale patrząc na zwiastun i recenzje zza oceanu nie będzie z tego nic dobrego. Który to już raz...