AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Jeden z najlepszych horrorow o tematyce poganskiej, jakie kiedykolwiek nakrecono. Mlody policjant przybywa na wysepke Sommerisle w poszukiwaniu zaginionej dziewczyny. Zaszokowany, bedac ortodoksyjnym chrzescijaninem, odkrywa, ze jej mieszkancy praktykuja stare Celtyckie rytualy bedace calkowitym przeciwienstwem jego purytanskiej wiary. Szukajac zaginionej, policjant probuje zasiegnac informacji od wyspiarzy, ale ci uparcie milcza. Co sie kryje za zaginieciem nastolatki? Wkrotce nasz bohater sie dowie, ale prawda bedzie dla niego bolesna oraz szokujaca. "The Wicker Man" to arcydzielo brytyjskiego horroru. Swietny scenariusz, plejada gwiazd (Christopher Lee, Britt Ekland i Ingrid Pitt) oraz niezapomniane sceny min. legendarna sekwencja proby uwiedzenia konstabla przez tanczaca nago Britt Ekland. No i szokujacy final, ktory pozostaje w pamieci widza na dlugo. Trzeba ten horror zobaczyc.
swoją drogą to ciekawe, że film, który jest thrillerem/kryminałem pojawia się w wielu opracowaniach i plebiscytach jako jeden z najlepszych horrorów ale faktycznie, "Wicker Man" to bardzo dobry obraz. niepokojąca atmosfera poszukiwań zaginionej dziewczynki, która być może nigdy nie istniała (jak początkowo twierdzą mieszkańcy), nieco groteskowe, odrealnione i plastyczne sceny obrzędów pogańskich. trochę nie rozumiem dlaczego Christopher Lee uważa rolę lorda Summerisle za swój najlepszy występ, ale
co do finału to się zgodzę. scena z wiklinowym człowiekiem, gdzie uwięzione są zwierzęta i główna ofiara naprawdę zapada w pamięć. jak to był spojler Marcinie to ja jestem abstynentem
tylko nie do końca podobała mi się muzyka - ja lubię folk, ale ten tukej jakoś mi nie podszedł. ale to tylko moje osobiste preferencje, a nie zarzut w stosunku do filmu
"Słomiane bóstwo" (kiedyś Ale Kino! puściło taki znakomity cykl filmów grozy, gdzie puścili inny jeszcze powalający na łopatki film wytwórni Hammer: "Demony wyobraźni" Petera Sykesa) jest z pewnością jednym z lepszych filmów grozy jakie było mi dane dotąd obejrzeć. Głównie ze względu na niezwykłą atmosferę dzieła, która sama w sobie jest rodzajem "pogańskiej opowieści niesamowitej". Robinowi Hardy udała się rzadka rzecz: widz dosłownie stapia się ze światem przedstawionym na ekranie. Plus te niezwykłe sceny tańca przy słupie, skoków przez ognisko, wizyty na cmentarzu, przygotowania do końcowego misterium. I jeszcze ten atut psychologiczny: stopniowo zaczynamy dopingować nie Howiemu (który teoretycznie ma nas przecież reprezentantować) a obcym nam przecież kulturowo mieszkańcom wyspy. Oryginalne rozwiązanie, tym bardziej jeśli obiera się konwencję: "sam przeciw wszystkim".
I jeszcze ten atut psychologiczny: stopniowo zaczynamy dopingować nie Howiemu (który teoretycznie ma nas przecież reprezentantować) a obcym nam przecież kulturowo mieszkańcom wyspy.
stopniowo? toć Howie to taki burak, że zgroza!! jego komentarze wygłaszane pod adresem mieszkańców wyspy od początku zioną ksenofobią, uprzedzeniami, uprzedzeniem i ograniczeniem myślowym. a poza tym jak tu się nie utożsamiać właśnie z poganami skoro tam rącze fruzie pląsają nago przy ognisku?
stopniowo? toć Howie to taki burak, że zgroza!!
W pełni się z Tobą zgadzam. Chciałem tylko zaznaczyć, że miło wreszcie obejrzeć film grozy, który odwraca standardowe proporcje (gdzie Howie byłby zesłanym z nieba sługą Chrystusa, zakatowanym na śmierć przez hordy zdziczałych barbarzyńców)...
"Oh my Lord"...
Kopie po twarzy. Bardzo dobrze i dokładnie odtworzono tutaj wszelkie pradawne pieśni i rytuały (przez co film nie pachnie etnologicznym skansenem). Mnie w pamięć zapada nie tylko finał, ale i wcześniejsza procesja. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to warto sobie odświeżyć - Jankesi już przymierzają się do remake, w którym główną rolę (pewnikiem Howiego) zagra Nicolas Cage.
bosz, o remaku slychac juz od dawna. strach sie bac tego Nikolasa Kejdza - czlowiek o twarzy spaniela? bleeee... choc jesli dobrze typujesz, ze bedzie gral Howiego to akurat wpasuje sie w role boje sie jedynie, ze amerykance przerobia go na twardziela i ubermenscha, bo przeca to nieslychane, zeby gwiazdy graly jakies antypatyczne fajtlapy. a w ogole to przerobkom takich filmow stanowcze "nie"!!! ale to tylko wolanie na puszczy. ech...
- czlowiek o twarzy spaniela?
dzisiaj obejrzalem Wicker mana. ciezko mi stwierdzic dlaczego ten film zaklasyfikowano do horroru. moze to przez atmosfere tajemnicy jaka otacza policjantaproujacego odszukac dziewczynke? ogolnie przyjemne kino, potrafi wciagnac, piekne krajobrazy i kobiety, dobra gra aktorow. na kolanach nie jestem, ale 4+ w skali szkolnej sie nalezy
ja oglądałem wczoraj - imho miazga bardzo podbasował mi mariaż horroru/musicalu/mystery
scena uwodzenia Howiego 'przez ścianę' jest niesamowicie zagrana grubo zastanawiam się nad zakupem director's cut
Director's cut nie oglądałeś?
Fakt, ten film to jedna z genialniejszych produkcji brytyjskich. Ja tam, choć na początku nie lubiłam Howiego, zaczęłam mu potem współczuć. Lee w peruce zarąbisty Fajne pogańskie tło.
Wicker Man to arcydzieło, na tym mógłbym już zakończyć. To jedno z tych dzieł do których mam ochotę stale powracać, ma w sobie to coś. Fascynująca fabuła, świetna oprawa muzyczna, magiczy klimat, piękne zdjęcia, niezapomniane kreacje Edwarda Woodwarda i Christophera Lee, fascynujące sceny pogańskich obrzędów. No i te zakończenie, jedne z najlepszych jakie widziałem. Żadnych zbędnych scen, po prostu dzieło całkowite.
Posiada ktos ten film??? Nigdy nie mialem okazji go obejrzec.
a ja nie wiem czym w sumie sie tak podniecacie. film calkiem fajne, ale bez przesady. jakie tam arcydzielo
Posiada ktos ten film??? Nigdy nie mialem okazji go obejrzec.
Można kupić "The Wicker Man" z 1973 roku na DVD w każdym Empiku czy w sklepach sieciowych pod tytułem "Kult". Kosztuje 19 zł. Wersja 84 minutowa.
http://www.oceandvd.pl/in...=0&pricemax=&p=
to w QDVD wyszło? no tak, wszak podałeś linka ale tak dumam dlaczego to jest właśnie ta seria, skoro dodatków tam ni ma żadnych.
swoją drogą jak się poczyta komentarze userów to włosy dęba stają - szczególnie te końcowe, bo Amarot czy Vegan (gdzie jesteś? ) to jasna sprawa...
Z checia odwiedzilbym lokacje w ktorych film zostal nakrecony. Jesli juz sie zdecyduje na podroz, mus mi zapakowac do plecaka kamere. Moze w historii tkwi ziarno prawdy i uda mi sie sfilmowac male co nieco..
The Wicker Man to film świetny i absolutnie niepowtarzalny. Doskonałe kreacje aktorskie, kapitalne zdjęcia. Scena, w której sierżantowi Howie ukazuje się "główny bohater" jest niesamowita i szokujaca. Cudowne ostatnie ujęcie na zachodzące słońce.
Zastanawiam się, dlaczego w Polsce ten film nie jest zbyt znany (świadczy też o tym dość ubogie wydanie tego filmu), podczas gdy na wyspach brytyjskich uchodzi za dzieło kultowe. Remake'u nie widziałem i, sądząc po recenzjach, jakie otrzymał, nawet nie mam na to ochoty.
Dla zainteresowanych (choć już pewnie i tak wiedzą) - Robin Hardy tworzy kontynuację, zatytułowaną The Wicker Tree. Więcej:
http://www.imdb.com/title/tt0323808/
A zamiast oglądania beznadziejnego rimejku, polecam lekturę "Shamanic Way of The Bee" Simona Buxtona. I ciekawe, i pożyteczne .
Jest jedna dobra rzecz w tej kontynuacji. Gra Graham McTavish!
Nic dobrego z tego filmu raczej nie wyniknie...
Nic dobrego z tego filmu raczej nie wyniknie...
Skąd ten defetyzm? Ja na pewno wybieram się do kina, wcześniej może nawet znajdę chwilę czasu na przeczytanie książki Hardy'ego. Może i nie będzie to takie arcydzieło jak oryginał, ale raczej nie powinni mieć problemu z przeskoczeniem poziomu filmu LaButte.
Wiesz, jestem przeciwny ruszaniu klasyków, bo zazwyczaj wychodzi z tego kicha. Spójrz na takiego Romero i chęci żerowania na sukcesie trylogii żywej śmierci. O ile Land było oglądalne, ale nie posiadało krztyny klimatu poprzedników to Diary był ledwooglądalnym szrotem. Spójrz na Argento, jego Trzecia matka do kał w porównaniu z genialnymi Suspirią i Inferno. Boję się, że z czescia druga Wickermana będzie podobnie, tym bardziej, że oryginał uważam za film rewelacyjny.
Tak a propos - ja do Diary nic nie mam. Może to nie poziom najważniejszych Romerowskich Dead, ale obejrzeć jak najbardziej można, moim skromnym zdaniem
to nie poziom najważniejszych Romerowskich Dead
Tym bardziej. Romero od czasu tego czegoś czarno-białegeo przecież nic dobrego nie nakręcił
Może to nie poziom najważniejszych Romerowskich Dead, ale obejrzeć jak najbardziej można, moim skromnym zdaniem
a nawet ciut lepsze. przeintelektualizowane, ale Romero już od "Dawn" tak ma, i co poradzić?
O ile Land było oglądalne, ale nie posiadało krztyny klimatu poprzedników to Diary był ledwooglądalnym szrotem.